Wpis z mikrobloga

Ach, ten dzień na Raszei, jednym słowem by go opisać: NIC!
Jaca bezbronne oczy wbijał w bezduszne mury przez całe wieczorne godziny. A potem, mimowolnie, jak zmysłowy tancerz walca, oderwał się od rzeczywistości i zanurzył w objęcia Morfeusza, wciągając go w swoje oniryczne tańce.

Mario zaś, w swojej tragicznej komedii o egzystencji, wzburzony jak sztorm na bezkresnym morzu, narzekał głośno: 'Jakim alkoholem to jest, gdy petów brakuje?!' - krzyczał z przerażeniem, czerpiąc z tej żałosnej sytuacji pełnymi garściami, jakby to był najzabawniejszy żart na świecie.
Na kres tego zaskakującego aktu, Jaca i Mario zasiadli jak dwaj zgubieni bohaterowie na teatralnych balkonach, by podziwiać spektakl aktorów, którzy za tępy szmal uprawiali miłość na oczach zgromadzonej publiczności. Bez najmniejszej satysfakcji!

Tak, to było jak z zamieszkanej przez absurd i ironię krainy, gdzie komizm mieszał się z tragedią, tworząc dziwną mieszankę, jakby Salvador Dali spotkał Charliego Chaplina w barwnym tańcu na krawędzi egzystencji.

#danielmagical #chlopakizraszei
  • 1