Wpis z mikrobloga

Podczas pochmurnego deszczowego dnia sięgnąłem po flakon Versace pour homme, od pierwszego obfitego psiku chmury uciekły na boki, ogarnęła mnie euforia, humor momentalnie poprawił się. To był pachnący antydepresant.

Idąc tanecznym głosem wystukiwałem obcasami wesoły rytm:

Versace, na na na na na na!

Medalion Meduzy kręcił się na murze nad wielkim basenem kiczowatej rezydencji Gianniego, grała skoczna wesoła muzyka - Versace, na na na na na na! Na wodzie widać było unoszące się kwiaty neroli.

Z bezchmurnego nieba spadał proszek do prania jako pastelowe konfetti. Latały cytrynowe papugi i bergamotkowe flamingi. Powietrze przepełniała świeżość od trzepotu skrzydeł.

Chodziły wysokie hiacyntowe arlekiny na zielonych szczudłach, do basenu wskakiwały różane panienki i frywolne geraniątka. Złoty pucołowaty amorek ubrany w szałwiową spódniczkę sikał piżmem do basenu.

Wszyscy bawili się dobrze i lekko, w powietrzu unosiła się orzeźwiająca mgiełka.Panowała lekka, skoczna muzyka.

Piękna, radosna, kiczowata rzeczywistość okraszona była nieustannym proszkowym deszczem. Na na na na na na!

Na niebie zabłysła kometa, to leciała gigantyczna fasolka tonka. Spadła prosto w basen i wszystkich ochlapała. Ochlapała także kręcący się medalion.

Medalion znieruchomiał, Meduza otworzyła szafirowe oczy i sparaliżowała każdego swoim wzrokiem. Rezydencja Gianniego wzbogaciła się o nowe, kolejne pudrowe posągi.

#perfumy #takbylo
  • 3
@fbi50 Fajnie się czyta tak obrazowy opis, ale mam wrażenieże to jest napisane bez wąchania, tylko wyobrażenia na podstawie przeczytania nut. Wątpię żeby ktoś potrafił z takiego Versacza wyciągnąć swoim nutem wszystkie wypisane przez producenta nuty :(