Wpis z mikrobloga

@93michu93: Po wniesieniu do domu pewnie jakoś w październiku. Pewnie byłoby z nimi lepiej, ale każdą zieloną część zjadał mi pies. Krzaczek po lewej schowałam tak, żeby nie miał do niego dostępu i wygląda najlepiej. Bo też już mi zaczął skubać wiosenne przyrosty.
@Camel665: Trzymałam normalnie w warunkach pokojowych. Przycięłam i nie podlewałam za często. Nie trzymałam też w jakimś jasnym miejscu. Ot gdzieś z dala od okna. U mnie wszystkie, których pies pozbawił liści też padły.
@magnes125: Za mocno przycięte. W listopadzie starczy ściąć masę zieloną o około połowę, a resztę zostawić. W tym roku 10/10 przezimowałem. Dopiero w kwietniu wylądowały na kompoście, bo potrzebowałem parapetów na nowe :P
Dopiero w kwietniu wylądowały na kompoście, bo potrzebowałem parapetów na nowe


@gobi12: no ale to nie lepiej zostawic te z poprzedniego roku? Nie beda mialy wiecej owocow?
@gobi12: W tym rzecz, że ja ich mocno nie przycinałam. Problem w tym, że jeden z moich psów sobie skubał całą masą zieloną. I wszystkie łodygi na których były zjedzone liście zaczynały obumierać. Część systematycznie przycinałam. I tyle mi ocalało. Zresztą już po pierwszym zimowaniu doszłam do wniosku, że na pewno mocne przycinanie i chłód im nie pomoże, ale zawsze jak nie urok to jakiś pies xD