Wpis z mikrobloga

@Przeciwniemu1 no skoro nawet na trzeźwo można szukać prawdy w takim stwierdzeniu, to na tripie rzeczywiście może być przytłaczająco. Chociaż jazz to mega szerokie pojęcie i zaraz jakiś jazzmen się może obrazić, aczkolwiek chyba mniej więcej wiem jaki styl masz na myśli.
@Przeciwniemu1: Kiedyś czytałem jakiś artykuł o rytmiczności w różnych gatunkach muzyki no i pisali tam coś właśnie o tym jak brak stałego rytmu w utworze może sprawiać że ciężko się czegoś słucha, ale nie pamiętam jakie gatunki przytaczali jako przykłady
@Przeciwniemu1: trudno ocenić z tym jazzem, bo jak jesteś dobrze stripowany, to muzyka przestaje mieć znaczenie, gdyż odstępy między nutami są tak długie, że zapominasz już poporzednią nutę, gdy przychodzi kolejna ;)

A tak na serio, to pewnie u niektórych tak może działać, szczególnie jeśli taki agresywny jazz drażni ich też na trzeźwo. Myślę, że koneserzy jazzu natomiast byliby zachwyceni, natomiast rytmiczna łupanka powszechna wśród psychonautów wywołałaby u nich złe odczucia
@sierpien22: Jak dla mnie, irytację wywołuje tylko hip hop, disco polo, hardstyle, happy hardcore, hard trance, hard dance i eurodance (to ostatnie: nie zawsze). :))

A na doświadczenie psychodeliczne IMHO najlepsza jest muzyka albo pozbawiona rytmu, albo mająca bardzo spokojny, stonowany rytm i wolną melodię. Świetnie sprawdza się tutaj muzyka etniczna oparta na fletniach, fletach i innych instrumentach dętych, czasem z dodatkiem strunowych (jak charango), klawiszowych i grzechoczących perkusyjnych. Choć "The
@sierpien22: Przecież w żadnym razie nie twierdzę, że twórczość Elisy Cristal to psychodelia - to wspomniany nurt new age, może też z wpływami muzyki hipisowskiej. Stwierdziłem po prostu, że ten rodzaj muzyczki też jak najbardziej nadaje się jako muzyczne tło do tripowania.

A Jefferson Airplane, The Doorsów, Beatlesów i Hendrixa lubię słuchać na trzeźwo.

Odnośnie hip hopu, to nie lubię melorecytacji. Nie lubię też tego syntetycznego podkładu opartego na scratchu i
@Trojden: No, ale człowiek - jakiego "tripowania" właśnie? Ja niczego takiego nie miałem w ustach/żyle i nie zamierzam mieć.
Teraz tak, rozumiem, że to co zalinkowałem zaliczamy do "hip-hopu". Też nie przepadam za melorecytacją, ALE właśnie doceniam, że ten gość nie usiłował udawać, że umie śpiewać. Za to zrobił/wykorzystał TEKST skłaniający do refleksji. Odnosiłem się do tego, co pisałeś, że ZAWSZE wzbudza u Ciebie irytację. Owszem, u mnie też często -
@sierpien22: OK.
Walenie tekstem w głowę obuchem to również nie mój gust i nie moje klimaty.
W ogóle to niewiele jest piosenek, w których zwracam większą uwagę na tekst.
Jednak nawet, jeśli zwracam uwagę, to i tak zawsze zdecydowanie wolę śpiewany tekst od recytowanego do podkładu.
Ten kawałek Grammatika można po prostu uznać za trochę mniej irytujący od przeciętnego rapowego - tyle. :)
A jeśli już chcę sobie posłuchać czegoś energicznego,
tekstem w głowę obuchem to również nie mój gust i nie moje klimaty.


@Trojden: A ok, to się "nie dogadamy" w sprawie rapu - i bardo dobrze. Gdyby każdy lubił to samo, to by nie było możliwości odkrywania innych rzeczy. Walnie samą muzą to oczywiście ocean opcji.

"Beelzeboss" Tenacious
To nie jest z pewnej głupawej komedyjki?

Tu masz prawdziwy taniec z diabłem...
Są angielskie napisy. No rap znów. Bardzo skrajny tekstowo
@Przeciwniemu1: Słuchałem sporo muzyki z dziwnymi time signaturami na tripach, chociaż niekoniecznie jazzu. Animals as Leaders, Gojira, Czy Meshuggah wlatywało. Wydaje mi się, że to raczej kwestia tego czy sam lubisz daną muzykę, raczej muzyka którą lubisz nie będzie wywoływać niepokoju. Swoją drogą polecam Art of Dying Gojiry, jeśli lubisz metal. Na tripie to mega transcendentalne przeżycie.
murmurlrl - @Przeciwniemu1: Słuchałem sporo muzyki z dziwnymi time signaturami na tri...