Wpis z mikrobloga

Dawno nie jeździłem, ale zawsze tak było, że pierwsze 30-40min trzeba było stać. Dopiero ludzie wokoło Krakowskich wiosek wysiadali i był luz jeszcze przed Kielcami. Mowa o największej panice czyli piątek po 14 i sobota cały dzień. Jeździłem zwykle w niedziele i było luźniutko.