Wpis z mikrobloga

Chyba muszę bronić honoru spadkowiczów po ostatnich newsach ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zapanował duży optymizm ostatnio na tagu coś.

Ale IMO to wszystko to trochę ułuda.

Wynajem w PL to droga przez mękę, o ile nie jesteś studentem albo świeżo po studiach i Twój cały dobytek mieści się w torbie sportowej - mieszkania są zagracone kiepskimi i niewygodnymi meblami z IKEI, a czegoś takiego, jak duże biurko (niezbędne do wygodnej pracy zdalnej czy ahem gamingu ;)) a) nie jest na stanie b) nawet nie wejdzie jeśli masz własne, bo brakuje miejsca, a właściciel nie będzie swoich gratów wynosił, bo nie ma gdzie.

A mimo to ludzie wynajmują, ba, nawet castingi są na mieszkania. Czemu? Bo ich nie stać na zakup nieruchomości. Proste.

Brak zdolności kredytowej + całkowicie zaporowe ceny. Sorry, ale o ile nie jesteś programistą, to 800k za 55m^2 na Targówku to coś nie do przeskoczenia obecnie. Typowy Janusz nawet takiego kredytu nie powącha, a ilu ludzi poza spadkowiczami bordo na wykopie ma luźne kilkaset tysięcy?

W segmencie "premium" (domy pod miastami) jest jeszcze gorzej. W sumie to tu jest prawdziwy dramat.

W mojej okolicy powystawianych jest dużo nowych domów i segmentów i wszystkie stoją, bo kto wywali 1,2 - 1,5 miliona na kilkunastoletni dom, nawet pod Warszawą? xD
Jak już ktoś ma taką kasę (w gotówce) to najczęściej chce budować samemu, a nie przepłacać za cudze pomysły.

Nawet mój dom (prosty i tani) jest IMHO i z ręką na sercu niesprzedawalny bez straty, bo żeby był tani, to musiałem z paru rzeczy zrezygnować modnych (np. dużych przeszkleń) i przez to raczej jest nieatrakcyjny o ile drastycznie nie zejdę z rynkowej ceny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Myślę, że musiałbym wtopić jakieś 100k, by go sprzedać, a moja cena z metra (stan deweloperski) to 2900 zł po rozbudowie, czyli i tak grubo poniżej obecnych.

Ludzie, którzy kupili/zbudowali w 2012-2015 są oczywiście wygranymi, ale dla odmiany ci z 2021-2022 wtopili. A już najmocniej wtopili ci, którzy pobudowali chaty za 5000 za metr do stanu deweloperskiego.

Tu nawet nie chodzi o to, że ceny są za wysokie. Ludzi po prostu nie stać. Obniżenie ceny domu o 20k - no fajnie, ale nadal nikogo nie stać. Obniżki musiałyby być kosmiczne, rzędu setek tysięcy, tak żeby zbliżyć się do zdolności kredytowej przeciętnego człowieka.

TL;DR nie wróżę wesołej przyszłości rynkowi nieruchów w PL i nawet nie chodzi mi o te "R E A L N E" spadki, bo to jest akurat przejściowe (IMO inflacja wróci do celu w 2025). Raczej chodzi o to, że sprzedaż czegoś innego niż modelowe M2 40m^2 koło metra to komediodramat z braku chętnych. Duże mieszkania, bliźniaki, segmenty, domy (stare i nowe) - miny właścicieli rzedną, gdy po 6 miesiącach nie ma kupca, a raty/czynsz trzeba płacić ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A jak masz np. dom budowany w trakcie bańki w "oazie zieleni" (czyli zadupiu) i przepłaciłeś, a na dodatek masz fatalny dojazd i próbujesz teraz sprzedać chatę w Arciechowie za milion z hakiem... stary, pogódź się z tym, że nikt tego nie kupi, o ile nie weźmiesz na klatę kilkuset tysięcy straty. Sorry.

Przyznam też, że spodziewałem się odrobinę większych spadków na koniec 2022, jak widać upór rynku wtórnego góruje nad zdrowym rozsądkiem, ale zobaczymy jak długo ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kredyt na 2% "uratuje" tylko to, co i tak ratowania nie wymaga, czyli niewielkie i dobrze położone mieszkania.

#nieruchomosci
  • 39
  • Odpowiedz
@TypowyZakolak: Brak zdolności kredytowej oznacza, że ceny są zaporowe dla tych, co nie mają gotówki. Jeśli kryteria przyznawania kredytów zostaną poluzowane, to zobaczysz lawinę kupujących.
  • Odpowiedz
@TypowyZakolak:

no to jak cel to 2,5% to jaka to rozsadna stopa? Wez "poprawke" czy ujemna stopa wystapila w 3RP po raz pierwszy w historii i wywolala zamieszanie jak nigdy..... wiec ja bym tego "norma" nie nazwal, a wybrykiem, ktorego skutki teraz widac, stopa +1-2% wzgledme inflacji wydaje sie rozsadna, czyli 3,5-4,5%....
  • Odpowiedz
@Kokosero Jak nie masz naprawdę zaufanych majstrów od wykończeniówki, to życzę powodzenia XD Tak to najlepiej by było co kilka dni doglądać bo to odwalają czasami to się w pale nie mieści xd
  • Odpowiedz
@Hulleck123: nie no wez nie zartuj sobie ze garaz to luksus. garaz i komorka lokatorska(bo gdzie trzymac, narty, rowery czy ozdoby ma choinke) to jest must have jak kupujesz mieszkanie w duzym miescie. jak bym nie mial 2 miejsc garazowych to musialbym poswiecac(i zona) czas jezdzac i szukajac gdzies wolnego miejsca a w bonusie mogli by mi wyciac katalizator albo ukrasc felgi. Pisze o realiach Warszawskich i pracy zdalnej wiec
  • Odpowiedz
no to osiagnaliesmy zero i co dalej? ujemne? no tak wykres prowadzi....
ale powiedzmy ze zostaja na zero - ceny ponownie dostosuja sie do stop i popyt wroci tam gdzie byl, tylko ze tym razem nie da sie go pobudzic dajac mniej - no chyba ze ponownie pytam - czy dalej ujemne stopy? Bo jesli ujmene, to nie bedzie depozytow, a jak nie ma depozytow to nie ma kredytow, a jak panstwo
  • Odpowiedz
jak kogoś stać na samochód który musi stać w garażu podziemnym to stać go na kredyt dzisiaj, a jak ktoś jeździ gruzem to zapraszamy do wielkiej płyty, samochód pod chmurką się nie rozpadnie, trochę realizmu ludzie


@Hulleck123: dowód anegdotyczny, ale przeszedłem się ostatnio po parkingu podziemnym w fajnej i dość nowej inwestycji na Mokotowie, to może szczególnych gruzów nie było, ale jednocześnie próżno było szukać jakichkolwiek nowszych czy chociaż odrobinę
  • Odpowiedz
@HansLanda88: jak jest nowa inwestycja, to duzo miejsc zajmuja ekipy remontowe. u mnie w garazu(blok juz stoi 10 lat) raczej przewazaja nowsze auta- oczywiscie tez dowod anegdotyczny
  • Odpowiedz
Sorry, ale o ile nie jesteś programistą, to 800k za 55m^2 na Targówku to coś nie do przeskoczenia obecnie


@TypowyZakolak: Targówek obecnie broni się metrem, i podobnie będzie z ursusem, jeśli pociągną tam nitkę. Czasem się zastanawiam czy nie jest to dobry czas żeby kupić tam mieszkanie dla singla/pary pod pracę zdalną, z dużym biurkiem. Obecne które kupuję jest za małe żeby w sypialni zmieścić cokolwiek innego niż szafę, łóżko
  • Odpowiedz
800k za 55m na Targówku - tu skończyłem czytać


@hellb0y: Twoja strata. Typowo jest to obecnie 12-14k+ 40-45k (miejsce postojowe) + 5-10k (komórka), w okolicach Trockiej to normalne ceny, nic wymyślonego. Możesz oczywiście kupić taniej w wielkiej płycie. Pozdrawiam.
  • Odpowiedz
@TypowyZakolak
wiecie co jest najgorsze? w 2020 domek za 1,5mln ale tanio - kupujemy! w 2023 1,5mln to za dużo. Ludzie patrzą tylko na wysokość raty a nie na wartość. Ale jak ktoś bierze auto w leasing za 300k to - ale fura jeździ, 300k warta! Nie, jeździ autem za 2k miesięcznie :)
  • Odpowiedz
@TypowyZakolak: ogólnie to aktualna sytuacja w Polsce jest mega dziwna, bo wynagrodzenia realne spadły już o 6%[1] (a przecież wkrótce jeszcze mocniej spadną; nawet o 10-15% r/r), konsumpcja (jak to określają ekonomiści) "tąpnęła"[2], natomiast ceny cały czas rosną z miesiąca na miesiąc.

Trochę patologiczna sytuacja, która wynika wprost z ekstremalnie wysokich oczekiwań inflacyjnych - dalej wszyscy grają w grę pod tytułem "kto nie podnosi cen ten trąba" - szkoda tylko, że wynikiem takiej zabawy jest coraz mniejsza sprzedaż w dosłownie wszystkich gałęziach gospodarki (ludzie biednieją, a ceny cały czas bardzo szybko rosną).

Trochę to mi przypomina czasy hiperinflacji - wtedy też każdy podnosił ceny i raczej nikt się nie przejmował tym, że od dawna nikt już tego nie kupuje - wtedy raczej ważniejsze było samo podnoszenie ceny niż znalezienie
  • Odpowiedz
@haha123: Dobrze mówisz bracie. IMO dotarliśmy do nieco absurdalnej sytuacji, w której ceny są podnoszone, ale tak naprawdę nikt nie wie po co i dlaczego, bo to już dawno wymknęło się sensowi i krzywej popytu/podaży.

Najśmieszniejsze będzie jednak, jeśli przez tzw. politykę miękkiego lądowania nie będzie ostatecznego wymiaru kary dla podnoszących ceny (a jest to utrata rynku bądź nawet bankructwo). Tylko w takim "półtrwaniu" przedziadujemy kilkanaście miesięcy, a potem odbuduje
  • Odpowiedz
Najśmieszniejsze będzie jednak, jeśli przez tzw. politykę miękkiego lądowania nie będzie ostatecznego wymiaru kary dla podnoszących ceny (a jest to utrata rynku bądź nawet bankructwo). Tylko w takim "półtrwaniu" przedziadujemy kilkanaście miesięcy, a potem odbuduje się popyt.


Absurdalne, ale możliwe. Głównie przez potencjalne nałożenie się na siebie kilku czynników - wzrost wynagrodzeń (o ile nastąpi), poluzowanie regulacji KNF, spadek stóp procentowych, przejście Ukraińców na stałe umowy w januszeksach.


@TypowyZakolak: to jest niemożliwy scenariusz - bo Ty chcesz, żeby jednocześnie:
1. Oczekiwania inflacyjne nadal były ekstremalnie wysokie (co oznacza podnoszenie cen z miesiąca
  • Odpowiedz
@TypowyZakolak: Problem polega na tym, że o ile chciałbyś, aby ceny były niższe? Jeśli ktoś budował po obecnych cenach i zejdzie z ceny 10 czy 20% (np. sprzedając po kosztach), to i tak w przypadku sensownej nieruchomości to będzie koszt na poziomie 700 tys. albo ponad milion za dom. Więc i tak pula potencjalnych kupujących zwiększa się w niewielkim stopniu.

Z kolei, jeśli ktoś wybudował wcześniej i "ma z czego
  • Odpowiedz
@avatarr: Tzn. ja w ogóle uważam, że korekta typu paru procent nic nie zmieni (bo problemem jest ogromny spadek zdolności kredytowej). Jak ktoś nie może sprzedać za 800k, to za 750k też raczej nie sprzeda. Milionowi gotówkowcy to w ogóle inna kategoria klienta, niż janusze na kredycie szukający przestrzeni życiowej.

A że koszty budowy są wysokie i nie chcą spaść, to mamy taki dziwaczny zastój.
  • Odpowiedz