Wpis z mikrobloga

@korporacion: były takie głosy przy okazji pierwszego pocałunku białego faceta z murzynką w filmie. "Po co to robicie? Wciskacie na siłe. Rzygać się chce. Przez to ludzie tylko jeszcze bardziej nienawidzą murzynów. Nie mam nic do murzynów ale żeby byli w prawie każdym filmie to już przesada".

Historia rozliczyła. Pomaga. Może nie w sensie że przed filmem nienawidzą a po filmie kochają ale pomaga w aspekcie pokoleniowym, długodystansowym. Kiedyś wyrośnie pokolenie
Nie mam nic do murzynów ale żeby byli w prawie każdym filmie to już przesada".


@thorgoth: jeśli to dobrzy aktorzy i dobry film to mi to zupełnie nie przeszkadza, ale obecnie to jest nachalne i pakuje się tam jakieś totalne drewno, wygląda to jak "Trudne Sprawy". Jak ja bym chciał wrócić do czasów świetności Denzela Washingtona, Morgana Freemana, czy z komedii z Martinem Lawrence, a teraz mam nowego Candymana na Netflixie,
a nie wydaje Ci się, że działa to na zasadzie zaniżania poziomu i dorównywania do głupszych?


@ramirezvaca: uważam że to są dwa równoległe trendy. Każda rozrywka która z elitarnej staje się masowa traci na poziomie

jeśli to dobrzy aktorzy i dobry film to mi to zupełnie nie przeszkadza, ale obecnie to jest nachalne i pakuje się tam jakieś totalne drewno

No dobra, tu się zupełnie zgadzamy. Czym innym jest The Danish