Wpis z mikrobloga

Załóżmy że Łukaszenka decyduje by zaatakować Ukrainę razem z Putinem, co się potem dzieje?


@Kielek96:
nagle okazuje się, że ukraina może jednak na szybko pożyczyć bombowce strategiczne i rakiety balistyczne wycelowane w ziemniaczane dowództwo
@Kielek96: oczywiście że tak Ukraina jest tak duża że jak zaatakują na zachodzie przy samej granicy z Polską to podciąganie tam zaopatrzenia i na wschód gdzie teraz się toczą walki byłoby koszmarem
@Kielek96: Popatrz na siły, wyposażenie i poparcie polityczne łukaszenki i się zastanów. Wysyłając mobilków wyśle ich na pewną rzeź i podburzy ludzi. Wysyłając swoją (gównianą) armię razem z mobilkami również będzie rzeź a do tego nie będzie miał go kto bronić w Mińsku
@Grzesiok: Do bicia demonstrantów którzy go nie chcą wystarczy mu milicja, z tego co pamiętam to przy ostatnich protestach wojsko praktycznie nie było wykorzystywane do tłumienia protestów.
@Kielek96: Samo zaangażowanie armii białoruskiej nie miałoby większego znaczenia: Rosja jest w stanie sobie ściągnąć i więcej mobików, a samo wyposażenie i tak dostarcza w znacznej części/bylaby w stanie je sobie po prostu od kartofelfuhrera wziąć.

Problemem byłoby otwarcie kolejnego frontu, co biorąc pod uwagę skalę nowej mobilizacji i rzucenie dużej liczby szkolonych przez ostatnie miesiące rezerwistów, byłoby dla Ukrainy arcyniebezpieczne. Rosja wygrywa wojnę materiałową i może Ukrainę zamęczyć.
@Kielek96 myślę że to by mogło być potraktowane jako eskalacja i USA mogłoby na to patrzeć już zupełnie inaczej.

Z drugiej strony nie wiadomo jak zareagują sami Białorusini.

W historii Rosji wojska poborowe zawsze odgrywały duze znaczenie w przewrotach i myślę że Łukaszenka dobrze o tym wie. Putin też stąd bierze ich z jakich pipidow a prigozyn dostał pstryczka w nos żeby się jednak trochę opamiętał bo taka prywatną armia dla Putina