Aktywne Wpisy
gzymspiwniczny +19
Byłem na ruchaniu u prostytutki. Ciężko to nazwać w sumie ruchaniem, ogólnie żałuję i odradzam bo można się poczuć jescze gorzej.
1. Znalazłem namiary poprzez www i potem smsami ustaliłem termin
2. Panna z miasta obok bo strach, że gdzieś potem mnie zobaczy z matką na zakupach itp.
3. Przyszedłem, prysznic, herbata bo widziala że zmarzłem
4. Zapytała co chcę, chciałem od tyłu.
Ogólnie jakoś się trzymałem do tego momentu, stres był
1. Znalazłem namiary poprzez www i potem smsami ustaliłem termin
2. Panna z miasta obok bo strach, że gdzieś potem mnie zobaczy z matką na zakupach itp.
3. Przyszedłem, prysznic, herbata bo widziala że zmarzłem
4. Zapytała co chcę, chciałem od tyłu.
Ogólnie jakoś się trzymałem do tego momentu, stres był
wieprzowina +39
Zazdroszczę ludziom, którym nie przeszkadza marnowanie 9-10h dziennie na pracę (doliczam dojazdy plus ogarnięcie się do niej i zakładam optymistyczny wariant bez nadgodzin). Sen i obowiązki - zostaje 4-6h dla siebie w zależności od dnia, i to nie mając dzieci. Z dziećmi to jest dla mnie czysta abstrakcja, nie wiem jak ci ludzie funkcjonują przy tak małej ilości czasu, którą mogą poświęcić sobie i swoim zainteresowaniom. Ach, no i jeszcze trzeba wcisnąć
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy mam w mojej rodzinie grubo ponad 10 przypadków gdzie pacjenci nie byli w stanie dojść do łazienki lub wstać z łóżka - jeden lekarz - gripex, drugi lekarz - elektrolity i inhalacje i dopiero trzeci kiedy już była ostra awantura - „pacjent jak najbardziej wymaga antybiotyku”. Po 48 godzinach większość objawów ustępowała.
Proszenie żeby podać osłonowo - nie działa.
Proszenie żeby podać na nasza odpowiedzialność - nie działa.
Wczoraj mojemu kumplowi umarł dziadek - poważna infekcja - hospitalizowany - wcześniej kilka konsultacji lekarskich - 3 tygodnie leczenia gripexem i herbatą z miodem.
Większość infekcji wirusowych i tak się nadkaża bakteryjnie po 2 tygodniach takiej terapii, ale nie - dalej elektrolity i inhalacje.
Ostatecznie moim lekarzem jest ChatGPT i portale do wystawiania recept - bo to co się dzieje na normalnych konsultacjach to jakaś parodia. Wokół mnie pełno sytuacji gdzie dzieciaki hospitalizowane i w szpitalu od razu antybiotyk w żyłę, ale w domu to nieee #!$%@? - proszę dużo spać i pić.
Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi?
Lecz siebie i swoją rodzinę jak uważasz, na własną odpowiedzialność.
Ostatnio rozmawiałem z lekarzem jak sam byłem chory i powiedział coś takiego „aaaa Panu zależy żeby szybko wyzdrowieć - OK w takim razie zapiszemy antybiotyk”
@michalexpromo: https://en.wikipedia.org/wiki/Action_bias
Polacy nadużywaja antybiotyków i jest to fakt. Widzę to szczególnie po rodzicach, dają dzieciom antybiotyki jak cukierki.
Co do lekarza to albo konował, albo chciał mieć z głowy i nie dyskutować, albo znalazł coś w badaniu
Tak, nawet taka infekcja jak opisujesz może być (i zapewne jest) wirusowa, a leczenie objawowe. Jak byłeś u lekarza, to powinien osłuchać płuca i jak podejrzewa zapalenie, to daje antybiotyk, a jak nie, to infekcja jest
Mam małe dzieci wiec cały dom choruje w okresie jesień, zima. Moje dzieciaki spokojnie wychodzą z tych infekcji same - u mnie zawsze jak się poddałem zaleceniom lekarzy - systematyczne pogorszenie bez końca.
Ostatecznie i tak zawsze kończy się antybiotykiem, ale
Mam jednak ostatnio wrażenie - wszędzie dookoła siebie - że w ciągu ostatnich 2-3 lat coś się zmieniło i wszyscy zaczęli się panicznie bać antybiotyków.
Przez całe moje życie nie zdarzało mi się chodzić do lekarza po zalecenia typu paracetamol i herbata z cytryną.
Nagle - u