Wpis z mikrobloga

Gdy miałem 15 lat w wigilię poszedłem do lasu po gałęzie świerkowe do ozdoby, wlazłem na drzewo i zacząłem nożem ciąć gałąź na wysokości głowy w kierunku do siebie, gałąź ustąpiła nagle a nóż wbił się w mój nos przebijając nos i przegrodę nosową po czym spadłem z drzewa, jakieś 3 metry, krew waliła się strumieniem a do domu z 2 kilometry po zaoranym zaśnieżonym polu. Adrenalina spowodowała że w domu byłem w czasie może 20 minut, gdy wszedłem do domu cały we krwi matka o mało nie zeszła na zawał, fajne były te święta.( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 2