Wpis z mikrobloga

Mirki haerowe i headhunterskie wyjaśnijcie coś staremu bumerowi. Przeglądam sobie ogłoszenia o pracę, są widełki - spoko. Aplikuję na ogłoszenie, gdzie są podane np. widełki 10-12 tys. brutto na UoP. Odzywają się do mnie, przychodzę na rozmowę kwalifikacyjną I etap, rekruter pyta mnie o oczekiwania finansowe. Mówię mu 10 tys. netto, czyli stawkę jednak znacząco wyższą niż podana w widełkach przy ogłoszeniu. Rekruter nie komentuje, dochodzi do kolejnych etapów (specyfika branży). No i powiedzmy po IV etapie ostatnim, dostaję informację, że owszem proponują mi pracę ale stawka to 12 tys. brutto, czyli górna granica z widełek w ogłoszeniu. Dziękuję za ofertę, ale nie przyjmuję jej, bo moja stawka była inna. Rekruter ma pretensje do mnie, bo przecież widziałem stawkę w ogłoszeniu. Owszem widziałem, ale podałem zupełnie inną na rozmowie i nie zostało to w żaden sposób skomentowane.

Jak to zatem jest? Czy widełki w ogłoszeniach nie są poważnie traktowane przez samych pracodawców, skoro pytają kandydata o jego oczekiwania i w żaden sposób się do nich nie odnoszą, nawet jeśli mocno wychodzą poza te widełki? Po prostu nie rozumiem tej logiki rekrutacji? (A co do ewentualnego zarzutu, że czemu aplikowałem skoro widełki mi nie odpowiadały, to odpowiadam, dlatego że przekonywały mnie inne benefity pozapłacowe, ogólnie opisane, które jednak na rozmowie okazały się być marne, więc podwyższyłem swoje oczekiwania. Nie widziałbym jednak problemu, gdyby w takim wypadku rekruter powiedział mi coś w rodzaju "pańskie oczekiwania są nierealne, negocjować możemy wyłącznie w obrębie podanych w ogłoszeniu widełek".)

#pracbaza #praca #rekrutacja #rozmowakwalifikacyjna
  • 1