Wpis z mikrobloga

„Duchy Inisherin”, o których wczoraj pretekstowo wspomniałem, wprawdzie mnie nie porwały (takie 6,5 na 10), ale jedna ze scen – owszem. Chociaż w filmie nie brakuje samotnych postaci, to ta samotność szczególny wyraz znajduje w propozycji, którą Dominik, lekko upośledzony chłopak, składa Siobhán, starej pannie i siostrze głównego bohatera. Dlaczego ta scena robi wrażenie i dlaczego jest szczególna? Ponieważ Dominik, chociaż jego los jest ciężki, dotąd był dość obcesowy i hałaśliwy, nierozumiejący, a czasami wręcz irytujący. Ale ta samotność, potrzeba bliskości i uczucia, które pokazuje w tej scenie, cały czas tam były (tak jak zagubienie i nieporadność w poczciwym i uśmiechniętym głównym bohaterze, granym przez Colina Farrella).

No a jest jeszcze nieszczęśliwa Siobhán, stara panna, która matkuje bratu. Jej samotność spotyka się z samotnością upośledzonego chłopaka i nic nie może z tego spotkania wyniknąć poza bolesną ironią.

Ale pewnie i tak największą robotę robi to łagodne westchnięcie: There goes that dream.

Tutaj jest ta scena.

#film #kino #samotnosc #przemyslenia #feels #filmoweimpresje
podsloncemszatana - „Duchy Inisherin”, o których wczoraj pretekstowo wspomniałem, wpr...

źródło: comment_1672861842zeOPbTLCxWI0edIg08asCh.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz