Aktywne Wpisy
koniolizator +41
Kto jest w Waszym #top murzynów?
U mnie na pewno (kolejność przypadkowa)
- KSI (z tych starych filmików z Vine)
- CJ z San Andreas
- Jeremy Fielding (na YouTube niezły mózg-inżynier, normalnie jak zwykły człowiek)
- Jabrils (na YouTubie, pisze bekowe programiki z użyciem sieci neuronowych)
- Neil DeGrass Tyson (ten naukowy m----n, czasami nieściśle opowiada, ale talentu popularyzotarskiego mu odmówić nie można)
U mnie na pewno (kolejność przypadkowa)
- KSI (z tych starych filmików z Vine)
- CJ z San Andreas
- Jeremy Fielding (na YouTube niezły mózg-inżynier, normalnie jak zwykły człowiek)
- Jabrils (na YouTubie, pisze bekowe programiki z użyciem sieci neuronowych)
- Neil DeGrass Tyson (ten naukowy m----n, czasami nieściśle opowiada, ale talentu popularyzotarskiego mu odmówić nie można)
Bananek2 +264
Wydaje mi się, że zaszła zmiana w postrzeganiu przyszłości ogólnie w społeczeństwie. Kiedyś myśleliśmy, że 2024 będzie rokiem z dalekiej przyszłości gdzie będziemy żyć jak Jetsonowie. A jak obecnie żyjąc w 2024 wyobrażamy sobie 2070? Nijak, bo nie ma już futurystycznych wizji jak będzie zajebiście, a bardziej obawiamy się jak bardzo sprawy mogą się p---------ć. Tak jak kiedyś wydawało się że ludzkość wyczekuje przyszłości tak teraz wydaje się, że ludzkość bardziej się
Spokojnie, spoilerów nie będzie (lekki spoiler umieszczam jednakowoż w spoilerze).
Heh, kto by się spodziewał, że na koniec roku 2022 zagram nie tylko w najlepszą grę, w jaką grałem w tym roku, ale i jedną z najlepszych gier, w jakie grałem kiedykolwiek? Zanim jednak przejdę do samego Life is Strange True Colors, pozwolę sobie na autoretrospekcję jak to u mnie z serią #lifeisstrange było. Choć nie pamiętam, w jaki sposób dowiedziałem się o pierwszym Life is Strange, to doskonale pamiętam jak w nie te 6 lat temu pierwszy raz zagrałem (przy okazji, ogrywałem je akurat w istotnym momencie mojego ówczesnego życia, ale to taka dygresja). O rany, co to była za gra - nie dość, że wyleczyła mnie z kaca po niesamowitym The Last of Us, to jeszcze podkręciła poprzeczkę o 200%, płakałem nie raz, a do dzisiaj na wspomnienie postaci na K. robi się smutno na duszy. Do tego klimatyczna grafika i świetny soundtrack. Z kwestii technicznych - gra nie ma oficjalnej wersji PL, ale ograłem ze świetnym spolszczeniem od Graj po Polsku. Potem Decknine wypuściło prequela - Before The Storm - klimat jeszcze lepszy niż w jedynce, muzyka miodzio, ulepszona grafika, niby powinno wszystko być lepsze. Niestety, ładunek emocjonalny (poza DLC - tu uwaga, bez znajomości dlc nie podchodźcie do jedynki, choć nawet podstawkę raczej bym ogrywał dopiero po zaznajomieniu się z jedynką) był dużo mniejszy. Dobra gra, zagrać warto, ale nie jest to arcydzieło jak pierwsze LiS. Jeśli chodzi o język to sytuacja w Before the Storm jest analogiczna jak w pierwszym LiS - brak oficjalnej PL wersji, ale jest spolszczenie. Później na chwilę odpuściłem serię (no grałem jeszcze w Tell Me Why, to nie LiS, ale od twórców pierwszego LiS- niemniej gra jest przeciętna), żeby na początku 2022 roku zabrać się za stworzone (tak jak pierwsze LiS) przez Dontnod Life is Strange 2. W skrócie - nie warto. Gra jest nudna, rozwleczona, nie posiada w ogóle ładunku emocjonalnego, zmarnowane 30h, jedyna zaleta to fakt, że na zakończenie faktycznie mają wpływ nasze decyzje. Nie ma wersji PL, nie ma też spolszczenia.
No i teraz, w ostatnim tygodniu roku 2022 ograłem Life is Strange True Colors (odpowiada za nie Decknine) - o rany, gra jest po prostu niesamowita. Śliczna grafika, mimika twarzy i emocje postaci poprawione znacznie względem poprzedniczek, muzyka cudowna. Pod względem czysto gameplayowym to te "czytanie emocji" to świetna sprawa. No i właśnie, najważniejsze, czyli emocje - płakałem nie raz, gra ma przepotężny ładunek emocjonalny, ale nie tylko płakałem, inne emocje również odczuwałem. Fabuła bardzo dobra, gra wciąga bardzo. Do tego ma fajne smaczki typu możliwość zagrania w klasyczne "odbijanie piłeczki" na automacie. Jak wspomniałem, gra jest odrębną historią, nawiązania są bardzo subtelne w postaci pojedynczych easter eggów czy też pewnych rozwiązań, które konstrukcją przypominają nieco jedynkę czy prequela. No dobra, jedna z istotniejszych postaci w TC (ale nie główna bohaterka, którą gramy) to postać poboczna z Before the Storm. Decyzje, wybory, dialogi - zastanówcie się dobrze przy niektórych wyborach, bo to co wybierzecie ma wpływ na kluczowy moment w grze. W grze znajdzie się też coś dla fanów znajdziek, i nie są to puste liście czy inne pytajniki, a każdy z tych przedmiotów ma swój kawałeczek historii. Oczywiście, tak jak w poprzednich LiS, tak i tu mamy dziennik do poczytania (fani serii wiedzą o co chodzi). Gra wg microsoftu zajmuje 10h, mi zajęła 19h, bo "lizałem ściany" i eksplorowałem wszystko co się da zanim szedłem dalej z fabułą (polecam właśnie tak na spokojnie odkrywać) oraz korzystałem z wszystkich "momentów uspokojenia" (czyli creme de la creme tej serii, osoby znające poprzednie odsłony doskonale wiedzą o czym mówię). Czy gra ma jakieś wady? Jedną drobną, której jednak nie opiszę, żeby nie spoilerować, a druga to już moje czepialstwo, że jedna lokacja odstaje jakością grafiki od reszty gry. Niemniej, dla mnie Life is Strange True Colors jest najlepszą odsłoną serii i przebiło nawet pierwsze Life is Strange, a to naprawdę potężne wyróżnienie z mojej strony.
#gry #lifeisstrange #lifeisstrangetruecolors
@ZlodziejBilonownic: co tam jest takie cudowne?
Komentarz usunięty przez autora Wpisu
@E-Seven: soundtrack jest świetny. Większość ścieżki dźwiękowej dostępna jest jako album Life is Strange. Autorów tego albumu również bardzo polecam, jeden z ich utworów "Santa Monica Dream" był użyty w pierwszym LiS.