Wpis z mikrobloga

#pieski #psy #fajerwerki #petardy

W ostatnim czasie rozmawiałam z 5 właścicielami strachliwych psów i okazało się, że żaden z nich nie realizował cierpliwie najprostszej opcji (bo po kilku minutach - e, nie działa i już!"). Nawet jeśli ktoś z Was próbował, to warto spróbować w tym roku kolejny raz.

1. Odpalamy na telewizorze
https://www.youtube.com/watch?v=ryNlmw8745U lub coś bardziej hukowego jak znajdziecie.

2. Ustawiamy głośność w jakiej zazwyczaj mówimy, taką spokojną, i zostawiamy na kilka minut. Zachowujemy się luźno, normalnie, nie tulimy psa jak się bardzo boi. Za to w tym czasie rzucamy na podłogę ulubione smaczki psa, tak żeby nawet nie wiedział, że to my rzucamy - od tyłu czy coś, niech myśli że się magia dzieje.

3. Podłaśniamy na parę sekund o 30%, rzucamy większą garść smaczków i wyłączamy tv.

Godzinę później znów włączamy, od razu na tej głośniejszej głośności, powtarzamy przez parę minut i znów zgłaśniamy o 30%, gdzie rzucamy psu ulubione smaczki, mięska niedoprawione itp., jak najatrakcyjniejsze rzeczy. Wyłączamy.

4. Dwie godziny później powtórka i coraz głośniej.

To nic jeśli pies od początku się boi i nie je smaczków, tylko się chowa. Może je jeść gdy zapada cisza. Ważne, żeby kojarzył - huki oznaczają spadające smaczki.

Mój pies boi się cienia ruchliwego drzewa na ścianie. Nie znam strachliwszego.
Ale zabawa z youtubem i smaczkami przez 2-3 dni przed sylwestrem sprawiła, że w chwili 'wybuchów' o północy wcina smaczki z wymuszoną łaską, ziewa i się do snu układa.

Osoby z ktorymi gadałam przyznawały, że rezygnowaly z tego po kwadransie, bo pies się kulił i chował.
Jak już pies jest dosyć oswojony, ale sam wchodzi na kolana albo na ręce w chwili huków, nie zabraniajmy mu tego. Bezpieczna przestrzeń też jest ważna. To fajnie jeśli przytulenie uspokaja. Można wykorzystać takie coś do wyglupiania się z nim. Do zabawy. I wtedy też coraz mniej będzie się przejmował hukami.