Wpis z mikrobloga

W sumie to story poszło w wykopoczcie, ale obdarowany nie daje znaku życia a szkoda, żeby się zmarnowało.

Co ja ostatnio #!$%@?łem w robocie to wy nie. Mistrz #!$%@? podrywu. Wchodzę sobie do biura po kartkę, patrzę, a tam niewiasta obleczona w sweter z owiec dwunastu. Otóż była to koleżanka z magazynu obok, która przyszła do nas w zastępstwo. Solidne 7\10. Wchodzę sobie, patrzę na nią, a ona sobie "dziamga" chleb. Tak wiecie, małe kęsy i tak sobie powoli żuje, co wygląda po prostu słodko. Jak kiedyś będę miał laskę to będę siedział naprzeciw niej i patrzył jak żre xD. Ja patrzę na nią pełen zachwytu, ona na mnie pełna... nie wiem czego, ale po wyrazie twarzy widać było chyba zaciekawienie. Cóż, człowieka z takim ryjem trudno zignorować. Patrzymy więc na siebie, kierownica podnosi swój smoczy i groźny jak Tabaluga łeb, a ja, jak to #!$%@? zawsze #!$%@? z takim tekstem: "ej, Ty zawsze jesteś taka nieśmiała, czy mój ryj Cię onieśmiela?" Ja #!$%@?, absurd tego tekstu dotarł do resztek mojego mózgu zanim dokończyłem. Ona robi minę wyrażającą zdumienie, przerażenie i chęć srania w jednym, kierownica patrzy na mnie zszokowana, nawet muchy przestały latać (pewnie zdechły ze śmiechu jak to usłyszały). Na to ja uśmiech od ucha do ucha i mówię: "jak nie ryj, to głupota na pewno". Laska wyglądała jakby zaraz miała zjechać, kierownica jak jebła śmiechem to się okna zatrzęsły a ludzie w pobliżu zaczęli przychodzić zobaczyć co się dzieje. Ja za to spokojnie wyszedłem z biura. Nawet o tej #!$%@? kartce zapomniałem. Po kilku minutach cały magazyn stanął. Wózki przestały jeździć, ludzie przestali sprawdzać towar, za to zbili się w grupki, gdzie zawsze był ktoś, kto opowiadał co #!$%@?łem. Co się działo potem to już w ogóle masakra. Ludzie się tarzali ze śmiechu, wózkowi mieli problem, żeby wleźć do wózków (ciężko się wchodzi, jak się jest zgiętym wpół i ryczy ze śmiechu). Mały Romek (taka ksywa, bo ma 1,60 w mokasynach) to się podobno zesrał ze śmiechu o czym wiedzieli wszyscy po 5 minutach. I tak właśnie dostałem ksywę "Lovelas". Po pracy koleżanka z zastępstwa szybciutko uciekła rozglądając się czy nie ma mnie w pobliżu, a do pracy przyjeżdża okrężną drogą, żeby nie przejeżdżać przez plac mojego magazynu... Cóż. Przez jakiś czas będzie #!$%@? :)

No i wyjaśnienie "ducha", o które wielu z Was pytało.

Kilka dni później sławetnej akcji poszliśmy z drożdżówkami do budki ochrony z zapytaniem, czy mogliby nam pokazać film z danego dnia (cały teren jest monitorowany). Zgodzili się i o to co zobaczyliśmy: tak jak zakładałem duchem okazał się kierownik, który wyśmiał nasz plan wystraszenia Nowego. Wraz jeszcze jednym gościem (nie wiemy z kim) przebrali się na biało i byli na miejscu jako pierwsi. Cały czas biegali wokół nas a NIKT ich nie zauważył :) Na filmie wygląda to jak końcówka Benny Hilla. Zamiast biegać gdzieś z przodu, żeby ich było widać w świetle lamp, biegali gdzieś z tyłu na granicy widzialności. Tak więc wyjaśnienie jest bez większego szału. Ale nie ono jest głównym wydarzeniem tego wpisu :D

#coolstory

#bqpoweopowiesci
  • 3
Jak kiedyś będę miał laskę to będę siedział naprzeciw niej i patrzył jak żre xD.


@BQP: Możesz (możecie) się śmiać ile chcecie.

Moim zdaniem jednym z wyznaczników miłości jest obserwowanie, jak partnerka je. W domu, przebrana w dres, bez makijażu, coś tam sobie wygrzebała w lodówce, podgrzała i sobie smacznie ciamka.

Jeśli to ciamkanie was wkurza = czerwona flaga, nic z tego nie będzie wcześniej czy później.

Jeśli w tym ciamkaniu