Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do mojego poprzedniego, niespodziewanie popularnego wpisu dotyczącego trekkingu w Nepalu (LINK), pojawiły się prośby, żebym napisał coś tym co ze sobą zabrałem na trasę trekkingu, co niniejszym czynię.

Dla przypomnienia: cały trekking trwał 20 dni, zaczynał się na wysokości ok 2200 m n.p.m., najwyżej wchodziłem na ok 5600m. Zakładałem zakres temperatur od -15 do +25 stopni. Noclegi i żarcie były w teahousach, więc odpadało noszenie ze sobą sprzętu biwakowego oraz prowiantu.

Poniżej lista wszystkiego co ze sobą miałem.

SPRZĘT

Plecak: Gregory Baltoro 75, pewnie wystarczyłby trochę mniejszy, ale taki akurat mam, jestem z niego bardzo zadowolony. Kupiłem go przed pewnym wyjazdem backpackerskim, ponieważ otwiera się od frontu, co jest bardzo praktyczne. Ma też wbudowany taki mały wewnętrzny plecaczek, który można wypiąć, używałem go na jednodniowe poboczne wycieczki/wyjścia aklimatyzacyjne (alternatywnie można sobie kupić taki ultralekki składany plecaczek z Decathlonu).

Do plecaka bukłak na wodę 2 litry.

Kije: Black Diamond Distance Carbon Z, najlepsze i najlżejsze, para waży poniżej 300 gramów, używam ich do biegania po górach, na trekking też dają radę.

Zegarek: Garmin Fenix 6X Pro, miałem wgranego tracka całej trasy (dodatkowo do nawigacji na telefonie miałem zainstalowaną aplikację Mapy.cz ze ściągniętą offline mapą Nepalu).

Filtr do wody: MSR MiniWorks EX, niektórzy wolą uzdatniać wodę tabletkami, ja wolę filtrować, bo nie lubię tego posmaku tabletek. Kupiłem go już dosyć dawno, może teraz są jakieś bardziej poręczne rozwiązania. Można kupować butelkowaną wodę w teahousach, ale po pierwsze generuje to duże ilości śmieci, a po drugie im wyżej tym drożej, w górnych partiach litr butelkowanej wody potrafił kosztować nawet do ok 20 zł.

Dodatkowa butelka na wodę Hydrapak Stash 1 litr – to jest taka składana butelka, więc zajmuje niewiele miejsca, a gwint pasuje do filtra MSR, także ułatwia filtrowanie wody.

Śpiwór puchowy: Malachowski Ultralight 300, ma komfort do 0 stopni, waży tylko 500 gramów i się bardzo ładnie kompresuje, ale był trochę za cienki na tamte warunki. Natomiast w teahousach są dostępne kołdry/koce, także można się było przykryć dodatkową warstwą i wtedy było ok, nie marzłem nocami, nawet przy ujemnych temperaturach w pokoju.

Poduszka dmuchana: Sea To Summit Areos Ultralight Pillow, może zbędny luksus, ale waży tylko 60 gramów, a mi bardzo zwiększa komfort spania.

Okulary słoneczne: Arctica Annapurna, ważne żeby miały filtr UV400 i zachodziły na boki, słońce na dużych wysokościach potrafi bardzo mocno świecić. W zasadzie cały czas w nich chodziłem, bo była bardzo słoneczna pogoda.

Raczki: biegowe Camp Ice Master Run, wchodzą na buty North Face, a są małe i lekkie. Nie użyłem ich ani razu, ale na wszelki wypadek wolałem mieć.

Scyzoryk: multitool Leatherman Juice Cs4 (w sumie niewiele się przydał, ale na wszelki wypadek miałem).

Czołówka: Black Diamond Storm 400 + zapasowe baterie.

2 x drybag jako worki na ciuchy i śpiwór.

UBRANIA

Wszędzie gdzie się da starałem się mieć ciuchy (koszulki, bielizna, skarpety) które mają w sobie jak najwięcej wełny merino, dzięki temu dużo dłużej zachowują świeżość i nie śmierdzą, więc można zabrać ich mniej albo uniknąć ich prania w lodowatej wodzie.

Buty: North Face Vectiv Factpack Mid, to był trochę eksperyment, buty kupione tuż przed wyjazdem, bo nie chciałem wielkich i ciężkich trekkingowych trepów. Te są całkiem lekkie (jeden but waży 400 gramów, dla porównania moje stare Meindle Island Pro ważyły po 1 kg), mają wodoszczelną membranę i przyjemną amortyzującą podeszwę, bardziej jak trailowe buty biegowe, no i były w dobrej promocji, poniżej 400 zł. Generalnie sprawdziły się bardzo dobrze, jestem zadowolony, chociaż nie wiem czy długo jeszcze wytrzymają, bo już widać trochę ślady zużycia i początki przetarć na zgięciach, w razie czego będę reklamował.

Kurtka: Marmot Mitre Peak Gore-Tex.

Kurtka puchowa: stara Dare2B, nic specjalnego, trzeba będzie wymienić na coś lepszego. Puchówka przydawała się wieczorami, albo jak trzeba było w nocy polecieć do kibla. W zasadzie praktycznie w ogóle nie chodziłem w niej na szlaku.

Softshell: Newline Base Warm Up Jacket, jest ok, ale mógłby być lżejszy.

Bluza: kolarska bluza Danielo, niestety nie znam modelu, jest dosyć cienka i mało przewiewna i w miarę lekka (ok 200g).

Komplet ciepłej bielizny termoaktywnej merino do spania (Devold, nie pamiętam modelu, bo już dosyć dawno ją kupiłem).

2 koszulki termoaktywne z długim rękawem (Brubeck Active Wool). Myślę że jakieś 75% czasu na trasie szedłem w kombinacji: koszulka + bluza Danielo + softshell Newline.

1 koszulka z krótkim rękawem (Brubeck Active Wool).

Spodnie trekkingowe North Face z odpinanymi nogawkami, więc robią jednocześnie za shorty (nie pamiętam dokładnej nazwy modelu).

Biegowe długie getry jako warstwa docieplająca pod spodnie, użyłem kilka razy, ale w sumie chyba były zbędne, w tych kilku przypadkach można użyć spodni od kompletu bielizny do spania.

Wodoszczelne spodnie zewnętrzne: biegowe Decathlon Evadict, bardzo lekkie (150 gramów), pakują się do własnej kieszeni, więc zajmują bardzo mało miejsca.

Bokserki: Brubeck Active Wool, 4 sztuki.

Skarpety trekkingowe: 1 cienkie, 3 grubsze z domieszką merino. Jednych grubszych używałem tylko do spania, dopiero na kilka ostatnich dni, kiedy zeszliśmy niżej i było już trochę cieplej i nie trzeba było nich spać, to użyłem ich do chodzenia.

1 skarpety wodoszczelne Dexshell, bo są bardzo ciepłe nawet jak jest mokro, zimno i wieje, ale w sumie tylko raz ich użyłem, jak wieczorem wchodziliśmy na 5600m na zachód słońca.

2 x komin Buff.

Czapka z daszkiem: biegowa Buff Pack Run Cap.

1 para zimowych rękawiczek biegowych (Asics Winter Glove).

1 para grubszych rękawic polar windstopper (nie pamiętam dokładnego modelu).

1 para cienkich wodoszczelnych rękawic Decathlon Forclaz MT500 (bardzo lekkie, ok 50 gramów, wodo i wiatroszczelne, jako zewnętrzna warstwa na któreś z pozostałych rękawic kiedy np. mocno wiało. Używałem różnych kombinacji tych 3 par rękawiczek, w zależności od sytuacji).

Klapki do chodzenia wieczorami.

PROWIANT

Mimo że całe jedzenie kupowaliśmy w teahouse’ach, miałem kilka drobiazgów:

4-5 batonów: kupuję w Rossmanie batony MABAKER Giant Baker, są duże, kaloryczne i smaczne, mają po 100 g i 500 kcal, także są całkiem sycące. Przydawały się jak czasem na trasie dopadał głód, a do najbliższego teahouse’u było daleko.

4-5 żeli energetycznych na wszelki wypadek.

10 porcji odżywki białkowej w saszetkach i do tego mały shaker 500 ml (bez niego ciężko się rozrabia białko). Żarcie w teahousach to głównie węglowodany, także trochę dodatkowego białka się przydaje.

250 g mielonej kawy (na miejscu w zdecydowanej większości miejsc mają rozpuszczalną, której nie lubię). Kolega miał lekki składany drip (coś w stylu Sea To Summit X-Brew Coffee Dripper, tylko że na papierowe filtry), także używaliśmy tego do parzenia rano świeżej kawy, bardzo się przydało.

Rozpuszczalna multiwitamina, bo tamtejsze jedzenie jest dosyć jałowe.

HIGIENA

Mydło/żel do mycia/szampon/płyn do prania: używam Sea To Summit Wilderness Wash, jest uniwersalny, bardzo skoncentrowany, więc starcza na długo. Wziąłem 2 buteleczki, jedna była już do połowy zużyta, czyli w sumie miałem ok 150 ml, trochę mi zostało.

Żel do dezynfekcji rąk 100 ml.

Krem do rąk, zimno i bardzo suche powietrze mocno wysuszają skórę, do tego stopnia że zaczyna pękać.

Krem z filtrem UV50.

Ręcznik szybkoschnący Sea To Summit Tek Towel 50x100cm.

Kilka paczek chusteczek i 2 rolki srajtaśmy. Na trasie można je bez problemów kupić, chociaż im wyżej tym drożej, rolka srajtaśmy potrafi kosztować kilkadziesiąt pln.

Chusteczki wilgotne 2 opakowania, idealne zamiast prysznica.

Pasta i szczotka do zębów.

INNE

Rozrywka na długie wieczory: Kindle i karty do gry

Powerbank 20000 mAh

Telefon

Słuchawki

Ładowarka i kable do wszystkiego

Kilka trytytek gdyby trzeba było coś naprawić, nie przydały się

Rolka taśmy izolacyjnej, jak wyżej, nie przydała się

Folia NRC (koc ratunkowy)

Mała apteczka z podstawowymi lekami (gorączka, gardło, żołądek), do tego bandaż, plastry, coś do dezynfekcji, itp.

Mały notatnik i długopis

Kasa, dokumenty, ubezpieczenie

To chyba wszystko. Generalnie jestem zadowolony z tego jak się spakowałem, pewnie dało by się jeszcze wyeliminować parę rzeczy, ale byłoby to kosztem komfortu. Cały plecak ważył ok 12 kg.

Poza rzeczami na trasę, miałem komplet czystych ciuchów na kilka dni w Katmandu i drogę powrotną do kraju. Zostawiłem je w hotelu w Katmandu i czekały na mnie po powrocie z trasy. Można tak zrobić bez problemu chyba w każdym hotelu/hostelu w Katmandu, polecam taką opcję, bo po 3 tygodniach na trasie wszystko jest naprawdę brudne i nieświeże.

Jeszcze jedno warto sobie kupić: wór transportowy na plecak, bo na lotniskach często szarpią plecaki za różne odstające sznurki/paski i już kilku znajomym coś uwali lub rozdarli, a w sytuacjach gdy np plecak podróżuje na dachu autobusu, to się nie kurzy. Polecam np. Deuter Flight Cover. Można go też zostawić w Katmandu.

Jak macie jakieś pytania, to piszcie w komentarzach (odpowiem po południu, bo teraz wychodzę). Chętnie poczytam też sugestie co można by zmienić.

#gory #nepal #himalaje #trekking #podroze #podrozujzwykopem
#raindogwdrodze <-- mój tag, pod który rzadko coś wrzucam :)
Rain_Dog - W nawiązaniu do mojego poprzedniego, niespodziewanie popularnego wpisu dot...

źródło: comment_1671172046BQzlrbhkP8z3GcAr7hHSb1.jpg

Pobierz
  • 71
  • Odpowiedz
@Pienio69 @Rain_Dog: W kwestii jedzenia bym dodał, że przydatny jest espumisan... To jedzenie przez kilka dni jest fantastyczne, po tygodniu "ok", ale po dwóch już nie mogłem na nie patrzeć. Śniadanie na tłusto, obiadokolacja na tłusto, wszystko robione w tym samym woku. Jedyna "odskocznia" to jest dal bhat i pierożki momo. I nawet największym mięsożercom polecam opcję wege, bo można się ostro przejechać.
  • Odpowiedz
@Rain_Dog: Super wpis, mam w sumie podobną zajawkę i zrobiłem kilka tygodniowych treków, ale głównie w Alpach. Mam nawet taki sam plecak i sporo sprzętu z listy się pokrywa ;) Nepal i Annapurna Circuit jest na mojej liście, ale jak dotąd zawsze chodziłem ze swoim namiotem, żeby nie być zależnym od schronisk. Jak to wygląda z teahousami? Czy trzeba starać się wcześnie dojść na nocleg żeby nie okazało się że miejsc
  • Odpowiedz
Jak dla mnie trochę przesada z tym sprzętem. Przeszedłem 1/3 tej trasy w sandałach. Gdyby nie ośle placki zmieszane z błotem można w sandałach przejść spokoje 1/2 trasy. Resztę zrobiłem w podejściówkach z Decathlona.


@LuiZaho: O rany, zawsze się znajdzie jakiś harcerz, który nie chce wydać ani złotówki na lepszy sprzęt żeby mieć lepszy komfort tylko po to, żeby potem się chwalić że w laczkach wszedł na Rysy.
  • Odpowiedz
Jak to wygląda z teahousami? Czy trzeba starać się wcześnie dojść na nocleg żeby nie okazało się że miejsc już nie ma? Łączę treking z foto, więc nie chciałbym się spieszyć i ominąć jakieś miejsca na fotki tylko po to, żeby na pewno mieć miejscówkę do spania ;) Jak to wygląda w praktyce?


@fanboj: tylko w dwóch miejscach na szlaku do Everest Base Campu ludzie nas straszyli, że teahousy się zapełniają,
  • Odpowiedz
Elegancka wycieczka, przemyślany sprzęt. A znasz firmę Brynje ? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Robią ciuchy z takiego micro meshu, lub z meshu merino. Wyglądasz w tym jakbyś urwał się z parady równości, ale jest niezastąpione przy dużej piździawicy.
  • Odpowiedz
@Rain_Dog: Wielkie dzięki za listę - właśnie kończę pakowanie, więc na jej podstawie mogę krytycznym okiem spojrzeć na to co dopakować, a co wyrzucić. :)

2 pytania praktyczne:
1. Jak to jest z tą wodą na szlaku? Można napełnić za darmo wodę w teahouse'ach do przefiltrowania/przetabletkowania - i musi to starczyć na cały dzień łażenia, aż do kolejnego teahouse'u? Jak wygląda kwestia wrzątku (jeśli chciałoby się np. zrobić swój "gorący kubek")
Drool2 - @Rain_Dog: Wielkie dzięki za listę - właśnie kończę pakowanie, więc na jej p...

źródło: comment_1671228806toiJiDA37XW7lyHLvkbSv9.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz