Wpis z mikrobloga

NIGEL MANSELL W WILLIAMSIE - TRYHARDOWANIE, POT, ŁZY I ZGRZYTANIE ZĘBAMI - PART 2

W ostatnim wpisie omówiliśmy sobie jak nepotyzm i przynależność do brytyjskiej mafii ustawiły Nigelowi karierę na lepsze tory, niż jego młodszemu i bardziej utalentowanemu koledzie świętej pamięci Elio De Angelisowi oraz jego tragiczny stint w Lotusie, który z współczesnej perspektywy dałby mu reptuację Strolla. Teraz jednak omówimy sobie pierwszy stint z zespołem, z którym Nigel jest kojarzony i objawimy jak fałszywa jest jego 'legenda' talenetu generacji, który został zniszczony przez najgorszy pech.

1985 - Ogurokowość z przebłyskiem

Do Williamsa Mansell trafił lekkim fartem i też z pośrednio z powodu brytolskich uprzedzeń względem obcych zawodników oraz fałszywej reputacji jakie wykreowały wokół niego media.

Williams miał w posiadaniu Rosberga seniora, czyli raczej pożądnego, ale niedocenianego majstra i Jacquesa Latiffa, czyli jednego z najbardziej niedocenianych, ale zarazem najlepszych kierowców w historii F1, którym nie udało się wygrać majstra. Jacques był co prawda stary i miał już 41 lat w jego ostatnim sezonie w Williamsie, ale tempa mu nie brakowało i dalej wyciskał z maszyny tyle ile się dało, ale nie był w stanie zdzierżyć awaryjności jednostki Hondy i postanowił wrócić na rok 85 na stare śmieci do Ligiera, gdzie potem mimo jazdy w raczej niższowej midfieldowej maszynerii zdobył w wieku ponad 40-lat 5 podiów. Mansell także został wybrany ponad dużo lepiej performujących Sennę i duet Tyrella Beloffa i znanego i lubianego komentatora Martina Brundla, którzy prezentowali się dużo lepiej, niż on w autach bez silników turbo. Miała w tym udział brytyjska prasa, która robiła z Mansella nieugiętego czempiona-underdoga, a nie realistycznie komentowała jego ogórkowość.

Rosberg został w Williamsie, ale miał już na pieńku z Mansellem za walkę w 84 w Dallas, gdzie Mansell będąc ogórkiem i posiadania pole position (pierwszego w karierze) musiał stosować manwer moving under breaking w prawie każdym zakręcie na wąskim ulicznym torze by wybronić się przed Rosbergiem szarżującym z siódmego miejsca. Bozia go pokarała rozwaloną skrzynią biegów przed linią mety, ale nie obeszło się bez krytyki Rosberga na podium. Mimo wszystko panowie sobie wyjaśnili sprawy i ich jeden wspólny rok był raczej bezstresowy.

Początek sezonu Mansella był tragiczny. Tempem kwalifikacyjnym odstawał strasznie od Rosberga potrafiąc w takiej Kanadzie być o 8 miejsc w dół od partnera zespołowego. Kończył zazwyczaj w nisko punktowanych pozycjach startując z powyżej pierwszej piątki w aucie, którym Rosberg zdobył dwa pole position. Rosberg miał także lwią część mechanicznych problemów mając dwa mechaniczne DNFy w trzech rundach i tracąc prawie pewne podium w Monako także przez problemy techniczne. Mimo tego Rosbergowi kiedy Nigelek tłukł się z Tyrellami i Brabhamami udało się wygrać wyścig w Detroit na torze nie pasującym do auta Williamsa i zdobyć podium we Francji.

Dopiero od drugiej połowy sezonu wąsaczowi zaczęło coś świtać i przestał być totalym ogórkiem, pokonując Rosberga parę razy w kwalach i zdobywając dwa zwycięstwa na Brands Hatch - fartowne, bo Rosberg został wyeliminowany z walki przez terroryzm Senny - i w RPA - realnym tempem. Zdobył także dwa pole position.

Mimo tego sezon jako całokształ był raczej na poziomie sezonu 2022 w wykonaniu Pereza. Brak tempa, tona ogórkowości w tym strzał w ścianę w pewnym podium w Detroit, czyli wyścigu, który twój teammate wygrał. Skończył 9 punktów za Rosbergiem, mimo tego że Rosberg miał 8 DNFów w tym 7 mechanicznych, a Mansell 'tylko' 6. Pod koniec sezonu nie prezentował się dobrze na tle bardzo awaryjnego Ferrari Alboreto.

Jak, dla mnie mimo 5-letniego stażu w F1 zostanie objechanym przez gościa uważanego za jednego z najsłabszych majstrów, który dodatkowo miał lwią część problemów technicznych to tragedia. Ale Brytyjskie media miały swojego Brytyjskiego zwycięzce wyścigu po raz pierwszego od czasów Hunta, więc bańeczkę trzeba było pompować.

1986 - POPRAWA FORMY, TRYHARDOWANIE I WSTRZĄSY MÓZGU

Rok 1986 miał być rokiem Williamsa. Udało im się w końcu poskromić jednostkę Hondy, by nie eksplodowała przy wyższych obrotach i wykształcić sobie poważną przewagę koni mechanicznych. Frajeri jak Frajeri miało TEN ROK rok temu i teraz odbębniało sezon ogórkowy. Lotusowi kończyła się kasa i zdecydowali się zainwestować cały hajs w 1 fotel Senny, budując drugą makiete samochodu, dla ogórka pay-drivera by spiąć budżet. A McLaren zdecydował się trzeci rok z rzędu wystawić to samo auto z lekkimi poprawkami, bo jak działało rok temu, to czemu teraz ma nie działać? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Mansell miałby prostą drogę do zwycięstwa jakby miał status numero Uno, ale renciarz po sezonie ogórkowym 1985, wiedział że Mansellowi ciężko będzie wygrać nawet w aucie o sekundę szybszym i ściągnął sobie 2-krotnego mistrza świata, który wygrał w zeszłym sezonie wyścig w aucie, które w rękach Patresiego zdołało się nawet niezakwalifikować na wyścig - zbrodniarza z Rio, kochającego słowo na N bluźniercę - Nelsona Piqueta. Dało to owoc do najbardziej inbowej relacji w padoku.

Piquet miał niewyparzoną gębę i jak kogoś nie lubił to mówił to otwarcie, a Mansell miał w padoku już reputację debila, któremu mózg potrafi się zatrzymać w połowie zakrętu, więc oberwało mu się od 'ciulów bez szkoły'. Piquet z racji, że jest chamem to jeździł jeszcze bo jego żonie, mówiąc że jest paszczurem, ale uciszył się jak wkurzony Mansell przysłał mu pozew XD Od początku tej rywalizacji było widać, że będzie gruba walka do końca między Williamsami.

Jednak w walce o tytuł brał udział również kierowca, który przez techniczne nibembeństwo McLarena ludzie spisywali na straty, czyli najlepszy kierowca generacji Alain Prost. I Piqeutowo-Mansellowe inby odbiją się Williamsowi czkawką, zwłaszcza że po wypadku Franeczka renciarza nie miał ich kto ogarniać.

Sezon zarówno Mansella jak i Piqueta jak na auto, które wygrało konstruktorów 45 punktami przy punktacji 9 za wygraną był.......słaby.

Oboje popełniali błędy na technicznych torach i oddawali punkty, które potem zbierał Prost, ale Mansellowi mimo, iż w połowie sezonu udało się zyskać trochę tempa nad Piquetem szło bardziej kompromitująco.

Na GP Brazili na pierwszym okrążeniu ztryhardował manewr wyprzedzania na Sennie i wyeliminował się z wyścigu. W Hiszpanii przegrał walkę na torze i drag race to linii z Senną jadącym na oponach bardziej martwych, niż on sam po pocałunku z Tamburello. W Detroit nie umiał dogrzać hamulców na ciasnym torze ulicznym i spadł z walki o wygraną do walki o punkty początkowo znajdując się mile za Piquetem, który miał 18 sekundowy pitstop i potem próbując nadrobić dystans do Senny ztryhardował w ścianę. Skończył 30-sekund za Senną na starym Hockenheim gdzie miał ogromną przewagę mocy, a Piquet wygrał. Osiągnął level tryhardowania kojarzony z Oskarkiem z Monako, albo i wyższy. Nie obeszło się też bez inb wewnątrz zespołu.

Poza przepychankami słownymi były też przepychnaki na torze i w padoku. Na GP Brytolii miał miejsce wypadek wspomnianego Jacquesa Latiffa, który zakończył jego karierę i przy okazji rozwalił auto Mansella przez co zrodził następną napompowaną przez brytyjską mafię legendę o 'Mansellu pokonującym Piqueta w jego aucie'. W tamtych latach po czerwonej fladze jeśli rozwaliło ci się auto mogłeś wziąć sobie auto zapasowe na wyścig i Piquet z racji tego, iż miał jeden mechaniczny DNF więcej, niż Mansell domagał się by skompensować mu to ustawiając zapasowe auto z jego setupem na co Head się zgodził. Mansell po wypadku Latiffa dostał zapasowe auto z setupem Piqueta i wygrał nim wyścig, rzekomo udowadniając jego adapatycjność i racecraft. Ale auta zapasowe wbrew powszechnemu przekonaniu nie były w cale gorsze i były elementem zarządzania środkami tak jak jest dzisiaj z silnikami. Auto zapasowe było nieużywane i miało świeże komponenty, a często nawet zupgradowane części i drużyny używały ich potem w wyścigach strategicznie. Na przykład Senna jechał wyścig na Brands Hatch właśnie w zapasowym aucie. Mimo to balonik musiał być dalej pompowany, bo musi być brytyjski mistrz XD

Na Węgrzech, gdzie Piquet wygrał po spektakularnym manewrze-drifcie na Sennie także nie mógł świętować mistrzostwa w spokoju, bo brytyjska mafia oskarżyła go, że nie ma prawa być szybszym od Mansella, który wygrał z nim w JEGO (XD) aucie i stwierdziła, że ukrył przed nim tajemną wiedzę na temat nowego mechanizmu różnicowego. Okazało się potem, że Mansell wiedział o nim i go testował, ale jeździło mu się z nim słabo, więc zrezygnował XD Ale balonik musiał być dalej pompowany, bo w końcu nadchodzi mistrz Albionu XD

Największy oguryzm Mansella nastąpił jednak na GP Meksyku. Mimo całego sezonu ogurkowości kompensowanej fartem jak z inbą na Brands Hatch Mansell wykrzesał siły by nie być ogórkiem przez chociaż część sezonu i po wygraniu GP Portugalii w dominującym stylu był o krok od przypieczętowania tytułu. Prost jeździł cały sezon genialnie zdobywając wygrane i podia przed szybszymi autami i przecinając duet Williamsa jak Maksio Mercedesa w 2020, ale nie miał auta by regularnie walczyć o wygrane, które były konieczne. Piquet miał jeden mechaniczny DNF więcej, sporo pecha jak z pitstopem w Detroit i sam sporo ogurzył. Mansell w imię zasady, że głupi ma zawsze szczęście miał wyjść w końcu na swoje.

Musiał skończyć tylko przed Prostem i przed Piquetem by zapieczętować pierwszego majstra i stratował zaraz za Piquetem i 3 pozycje wyżej od Prosta. Wydawało się, że już po prostu nie da się tego #!$%@?ć. Ale Mansell postanowił udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych i to #!$%@?ł XD Na starcie zblokował skrzynię i nie ruszył przez dobre 5 sekund po światłach spadając na koniec stawki i odrabiając wynik tylko do 5 piątego miejsca i 2 punkty, które przez drop scory do dzisiaj się nawet nie liczyły XD

W Adelaide dalej miał sporą przewagę i pokonanie go wydawało się Herkuliańską pracą, ale tę historię już każdy zna. Nigelkowi na koniec wyścigu pękła opona i biedny przegrał majstra przez pecha z fartownym Prostem XD Wiodąca narracja nie wspomina o tym, że Prost cisnął go razem z Rosbergiem w relatywnie wolniejszym samochodzie, aż sam złapał gumę i dodatkowy mega wolny pitstop i, że żywotność opon Goodyear w tym wyścigu była problemem uniwersalnym, który zarówno Mansell i Williams zdecydowali się zignorować.

Mansell do dzisiaj promuje teorię, że mimo tego, iż zdołał przegrać tytuł z gościem co miał na niektórych torach auto wolniejsze o prawie sekundę jest on prawowitym mistrzem i pokrzywdzonym pechowcem ignorując swoje błędy.

W 2012 w wywiadzie, dla BBC nawet pierdzielił, że Prost powinien mu podziękować, bo gdy pękła mu opona to mógł łatwo wywalić się w ścianę i spowodować czerwoną flagę, która zakończyła by wyścig, ale zdecydował się zapanować nad pojazdem by nie wygrać mistrzostwa w niesportowy sposób XDXDXD

Wąsty troglodyta oczywiście twierdzi, że racjonalnie myślący człowiek wierzy, że zdecydował się nierozbić w ścianę z prędkością 300km/h, dla sportowego ducha, a nie dla własnego zdrowia/życia XD Oraz, że dyrekcja wyścigu po prostu odpuściła by ostatnie 7 okrążeń zamiast zrobić restart, no bo tak. To są objawy jego napompowanego przez brytyjskie media ego, które będzie jeszcze bardziej natarczywe w następnej części, gdzie omówimy jego ostatnie lata w Williamsie i stint w Ferrari. Pozdro.

#f1
Pobierz RzutKamieniem - NIGEL MANSELL W WILLIAMSIE - TRYHARDOWANIE, POT, ŁZY I ZGRZYTANIE ZĘB...
źródło: comment_1669667062nsNMNYVXlBZkEEJ0qGiW5t.jpg
  • 2