Żyję w bańce z której nie potrafię wyjść. Boję się życia, bo życie prowadzi do śmierci, której boję się jeszcze bardziej. Życie to skończony okres i nie znaczy nic, gdy porówna je się do rzeczy wiecznych. Czas mnie przeraża, bo on mimo mojej woli płynie, nie można go zatrzymać, ani cofnąć, a potem będzie śmierć. Pani psycholog mówi, że owszem życie jest skończone. Zaczyna się narodzinami i kończy śmiercią. Według niej warto cxas, który nam dano spożytkować. Mówi mi na każdej wizycie, że najważniejsze jest to by zająć sobie czas, mieć dużo zajęć w ciągu dnia, a nie będą nawiedzać mnie takie myśli. Ale za każdym razem, gdy słyszę jej radę by sobie zapełnić dzień. Mam nieodparte wrażenie, że byłoby to najgorsze co mogłabym zrobić. Boję się żyć i umierać, boję się, gdy uswiadonle sobie, że dokonuję konsumpcji życia, którego nie będę mieć drugi raz. Ale robienie rzeczy, byleby robić i mieć zajęcie wydaje mi się płytkie. Poza tym jestem chyba przywiązana i trochę przyzwyczajona do swojego sposobu myślenia. Lubię kontemplować, rozmyślać i analizować esencję życia, a mówią mi bu tego się pozbyć. Powinnam, ale mam blokadę przed tym, bo jak wspomniałam na początku żyję w bańce moich myśli, chyba niemożliwych do metamorfoz.
@poorepsilon myślę że wyszłabym #!$%@? ze spotkania z psychologiem który mówi mi by "zapchać sobie dzień zajęciami żeby nie mieć czasu na myśli" tak samo jak wyszłabym #!$%@? od lekarza który na ranę w której są odłamki szkła nakleił plasterek
@zbrodnia_i_kawa: chyba tak. Nic co zrobię koniec końców nie ma znaczenia. Ludzie mówią, że powinno się wykorzystać dane życie, tylko po co? Z jednej strony chcę umrzeć, bo stres wynikający z życia i upływającego czasu z drugiej strony strach przed nieznaną nicością.
@poorepsilon ta twoja bańka myśli to są natrętne myśli typowe dla nerwicy. Życie tu i teraz to jedyne wyjście, pogrążanie się w rozmyślaniach o przemijaniu i własnej maleńkości nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Dozowanie Doszukiwanie się uniwersalnego sensu i głębi w życiu to ślepa uliczka ewolucji, tak jak cała samoświadomość człowieka i trzeba to w dobór tłumić. Ktoś może być prostym idiotą i być szczęśliwy ze swojego życia, a ktoś może
@poorepsilon: w przeciwieństwie do ciebie mam perspektywę szerszą niż ja sama. Są ludzie którym mogę jeszcze pomoc i poprawić ich jakość życia nawet jeśli nie mogę zrobić tego dla samej siebie
@zbrodnia_i_kawa: co masz na myśli? Komu możesz pomóc? Ludzie często nie zabijają się z troski o bliskich, ale czy nie jest bycie to niewolnikiem osób trzecich?
@poorepsilon: skoro moje zycie nie ma znaczenia, to nie ma tez dla mnie zadnego znaczenia czy jestem niewolnikiem czy nie. Mam dzieci, mam rodzine, w ostatecznosci pojechalabym rozminowywac wietnam, podobno tam jeszcze cos zostalo, ludzie gina.
@jutronaobiadznowuryz: dlatego, ze uwazam ze mniej cierpienia to lepszy swiat dla wszystkich. Jestesmy systemem naczyn polaczonych i moje cierpienie bardzo szybko moze sie stac twoim teraz lub w przyszlosci.
@jutronaobiadznowuryz: wiem czym jest cierpienie i chce go jak najmniej dla innych, nie chce zeby go odczuwali, pamietam wszystkie momenty, w ktorych ktos mi go dodal, albo nie pomogl aby zycie bylo znosne. Nie chce tego dla innych.
@poorepsilon: boje sie, ale rozum i doswiadczenie podpowiada mi, ze to jest zdeterminowane przez czynniki zewnetrzne i ze do szczescia wystarczy bliskosc drugiego czlowieka, tak wiele i tak niewiele zarazem. Maja realna szanse na to, tym bardziej jesli naucze je do kochania siebie nawzajem.
Pani psycholog mówi, że owszem życie jest skończone. Zaczyna się narodzinami i kończy śmiercią. Według niej warto cxas, który nam dano spożytkować. Mówi mi na każdej wizycie, że najważniejsze jest to by zająć sobie czas, mieć dużo zajęć w ciągu dnia, a nie będą nawiedzać mnie takie myśli.
Ale za każdym razem, gdy słyszę jej radę by sobie zapełnić dzień. Mam nieodparte wrażenie, że byłoby to najgorsze co mogłabym zrobić. Boję się żyć i umierać, boję się, gdy uswiadonle sobie, że dokonuję konsumpcji życia, którego nie będę mieć drugi raz. Ale robienie rzeczy, byleby robić i mieć zajęcie wydaje mi się płytkie. Poza tym jestem chyba przywiązana i trochę przyzwyczajona do swojego sposobu myślenia. Lubię kontemplować, rozmyślać i analizować esencję życia, a mówią mi bu tego się pozbyć. Powinnam, ale mam blokadę przed tym, bo jak wspomniałam na początku żyję w bańce moich myśli, chyba niemożliwych do metamorfoz.
Ludzie mówią, że powinno się wykorzystać dane życie, tylko po co?
Z jednej strony chcę umrzeć, bo stres wynikający z życia i upływającego czasu z drugiej strony strach przed nieznaną nicością.
Życie tu i teraz to jedyne wyjście, pogrążanie się w rozmyślaniach o przemijaniu i własnej maleńkości nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
Dozowanie
Doszukiwanie się uniwersalnego sensu i głębi w życiu to ślepa uliczka ewolucji, tak jak cała samoświadomość człowieka i trzeba to w dobór tłumić.
Ktoś może być prostym idiotą i być szczęśliwy ze swojego życia, a ktoś może
Dlaczego czujesz że warto to robić? Autentyczne pytanie
Ludzie często nie zabijają się z troski o bliskich, ale czy nie jest bycie to niewolnikiem osób trzecich?
@poorepsilon: jakie to są rzeczy wieczne?
@poorepsilon: Wydaje mi się, że nie tyle co się ich pozbyć- ale przekonać się do innego (milszego) sposobu myślenia
Nie boisz się, że rodząc je skazałaś je na tę samą niechęć do życia? Co jeśli będą takie jak ty, łaknące śmierci?
Jak połączyć te słowa z tym że nie chcesz tu być a masz męża i dzieci