Wpis z mikrobloga

Mam dwadzieścia pięć lat
I życie połamane jak patyk
Co spojrzę wstecz, ogromna czarna plama
Co spojrzę przed się, twardy, zimny głaz
Czułem powołanie w życiu swym na księdza
Albo na żołnierza
I poznałem, że ni ten ani tamten
Nie mają już, czego bronić
Byłem Faustem
I byłem Prometeuszem
Porównywałem pyłek wiedzy
Z wszechświatowym pyłem tajemnicy
I wydzierałem ogień niebu
Aby go nieść swoim braciom
Kto mały okazał się robaczkiem świętojańskim
Który świeci nie oświecając
I pali się nie rozpalając
A serce moje
Które opukiwało całą ziemię
Szukając nieznajomej i nie znalazło jej
Porwawszy gołębice wylało świętą, niewinną krew
Narzędzie ułomnienia
Które nawet o pomstę wołać nie może
A kiedym przyzywał do boju wszystkie legiony żywych
Pod hasłem, "kto w Boga wieży?"
Poznałem wówczas
Przy oślepiającym świetle prawdy
Że w głębi ochnistrantku wszechżycia
Leży zbrodnia
I ostatni sztandar swój spalić muszę
Tak więc jestem teraz żywy bez życia
Tęskny bez tęsknoty i błądzący bez błędu
Okręt mój nie mając kompasu ani steru
Płynie w nieznaną dal
Więc niech się wypełni miara mojej pustyni
Porzucę ten świat
Którego intrygi nie są dość zabawne
Ani cierpienia dość małe, aby utrzymać swe łzy
Zamknę się w pięknym
Książęcym grobie moich przodków
A może, może odkryje nowy świat swojej duszy
Którego przeczucie zjawia mi się
Z nieodpartą siłą
Ową metafizyczną stroną duszy
Którą widzę we snach swoich
A zapominam na jawie
I tak może mi się uda
Zwiedzić drugą połowę księżyca
Wiecznie zakrytą dla ziemskiej świadomości
Oto jest dzień jasny, słoneczny
Ale cóż to znaczy
Moja dusza ma swoje własne światło
I swoje własne od słońca niezależne
Ciemności
Pójdźmy stąd
Bo dla tego który mierzył kulą we własne serce
Nie ma ani dziś, ani jutro, ani tu, ani tam
Tylko niezmierzone królestwa myśli
Zamknięte w łupinie orzecha

Delirium Tremens - Kat
  • 2