Sporting – Anwil – 89-113 w 1. kolejce FIBA Europe Cup. Odmiana zespołu z Włocławka, z zespołem którego nie można uznać za „niepoważny”. W 1 kwarcie Anwil trafił 10/13 za 3, rzucił 42 punkty i wypracował 20 punktów przewagi, które utrzymywały się przez całe spotkanie. Dawno nie widziałem takiej kwarty w europejskim koszu, na jakimkolwiek poziomie. W kolejnych trzech kwartach skuteczność Anwilu zza łuku wyniosła też bardzo dobre 11/19, w sumie jakieś rekordowe 21/32 (czyli 65.6%). Nic innego pisać nie trzeba, aczkolwiek napiszę że momentami dobrze wyglądała też obrona, że te trójki nie zawsze wynikały ze słabej obrony Sportingu (część przez ręce, a część po dobrym rozrzucaniu piłek), a do tego Anwil dobrze biegał i do ataku i do obrony. W Anwilu zabrakło kontuzjowanego do końca sezonu Jannariego Joesaara (klub rozgląda się za dwoma zastępstwami podobno) i rekonwalescenta Macieja Bojanowskiego. W Sportingu też na cały sezon (a przynajmniej do wiosny) wyłączony jest jeden gracz.
W statystykach: Sporting: lider drużyny Travante Williams był liderem – 21pkt., 5zb., 5as, poza nim z dobrej strony pokazał się tylko DJ Fenner (ex-PLK) z 15pkt. Inny gracz znany z naszych parkietów (i ex-Anwilowiec) Ivica Radić miał 5pkt., 5zb. Szarpać próbowali jeszcze rezerwowi Joao Fernandes (10pkt., 4as.) i Diogo Ventura (9pkt., 7as.) Anwil: grała 10 zawodników, ale niestety widać dużą różnicę pomiędzy pierwszą „szóstką” i czterema pozostałymi, przez co mimo rozstrzygniętego wyniku, podstawowi zawodnicy grali pod 30min. Ta szóstka to: Michał Nowakowski (24pkt., 5/6 za 3), Josh Bostic (19pkt., 5zb., 4as., 5/6 za 3), Phil Greene (19pkt., 6as, 4/7 za 3), Luke Petrasek (16pkt., 6as.), Kamil Łączyński (13pkt., 6as.) i Josip Sobin (10pkt., 5/6 z gry).
Następny mecz w środę za tydzień, z mistrzem Finlandii Karhu, którzy wygrali dziś u siebie z węgierskim zespołem Kormend.
Gran Canaria – Śląsk – 94-81 w 1. kolejce EuroCup. Dosłownie ten sam kejs, co Legia wczoraj w Stambule – walka do 32 czy tam 35 minuty na 110%, a potem zaczyna brakować pary. Bo polskie zespoły grają w 7 albo 8, bo uraz, a skład tak wąski jak to tylko możliwe. Hajsy oszczędza się na końcówkę okienka transferowego, żeby wzmocnić się na play-offy ligi. Dziś Śląsk zagrał bez Bibbsa (nie wiem co on ma za kwity na prezesa że już drugi sezon leczy się na koszt klubu), Ramljaka (coś z barkiem w ostatniej chwili), Karolaka (długa kontuzja), Tomczaka (no ale to nie gracz na poziom pucharów). W Gran Canarii nie zagrał tylko drugi rezerwowy Albicy i tak naprawdę do połowy czwartej kwarty mieli gorąco. Świetnie grał Kolenda, który w końcu się rozwinął, jak zwykle w tym sezonie energię dodawał Kuba Nizioł, no ale nie da się tak wygrać z poważnymi rywalami. Hiszpanie mieli wystarczająco umiejętności żeby Śląsk nie odskoczył w trakcie meczu i jednocześnie wystarczająco świeżości w końcówce żeby wyprowadzać nokautujące ciosy. Ostatnie 5 min od 75-73, wygrali 19-8.
W statsach: Gran Canaria: Polak rodak był katem Śląska, AJ Slaughter rzucił 23 punkty i miał 5/8 za 3, w tym najważniejsze trójki. Świetny mecz zagrał będący zazwyczaj w cieniu Ferran Bassas (17pkt., 6as., 5/10 za 3), po 11 punktów dołożyli Damien Inglis (+5zb.) i Khalifa Diop (+5zb.). Olek Balcerowski grał 17 minut, miał 4pkt., 4zb., 2blk., 2/3 z gry. Śląsk: Łukasz Kolenda mecz życia (przynajmniej w Europie) – 23pkt., swoje dołożył Jeremiah Martin (15pkt., 5as., ale i 6 strat), Kuba Nizioł 13pkt., 7zb., 4as., Artsiom Parachouski miał 10pkt., 4/5 z gry z ławki. Cały Śląsk trafił tylko 4/15 za 3 w meczu i tak jak się spodziewano, może to być problem w Europie (ciekawe czy nie stanie się to problemem też w PLK).
Następny mecz z czarnogórską Buducnostią za tydzień – w tym pucharze łatwych meczów będzie jak na lekarstwo albo wcale.
@cult_of_luna: szkoda Śląska, z jednej strony zabrakło pary w końcówce, z drugiej strony doświadczenie i zimna krew Gran Canarii w końcówce. Btw. Jak uważasz, czy Kolenda ma papiery na pierwszego rkzgrywającego kadry na lata?
Jak uważasz, czy Kolenda ma papiery na pierwszego rkzgrywającego kadry na lata?
@michal015: IMO nie rozgrywającego, on czy teraz czy w przyszłości, słabiej funkcjonuje jeśli nie ma obok siebie ballhandlera, nawet nie ważne czy nominalnie rozgrywającego (jak Trice czy Martin), czy rzucającego (jak Slaughter). Pamiętam taką przebitkę z zeszłego sezonu, jak trener Frasunkiewicz na czasie zarządził presję na nim "bo on kozłuje gorzej niż ja" i coś w tym jest.
@cult_of_luna: fakt, może rozgrywający to za dużo powiedziane. Chodziło mi o takiego następce Koszarka, ale IMHO Koszarek też mało wnosił jeżeli chodzi o kreatywność, bardziej przeprowadzał piłkę przez połowę, ustawił akcje i dorzucił trójkę. Ciężar kreowania akcji głównie brał na siebie Logan, Kelati, Waczyński, czy nawet Berisha swego czasu. Bardziej chodziło mi o to czy mając obok siebie takich zawodników jak Ponitka, Michalak, Sochan wkomponuje się w kadrę, dołoży coś
@michal015: no zdecydowanie obcokrajowiec (chyba że jeszcze ktoś się objawi) , nie widzę Kolendy na boisku obok Michalaka lub Ponitki na dłuższą metę bez drugiego stricte obwodowowego
Śląsk wczoraj grał nieźle, dobrze się to oglądało. Kolenda nie wyglądał jakby miał jakiś tragiczny kozioł, potrafił mijać 1 na 1 i trafiać potem spod kosza albo łapać faul. A na straty Martina i jego głupie decyzje w ataku nie mogłem momentami patrzeć
I dzisiejsze 2 mecze:
Sporting – Anwil – 89-113 w 1. kolejce FIBA Europe Cup. Odmiana zespołu z Włocławka, z zespołem którego nie można uznać za „niepoważny”. W 1 kwarcie Anwil trafił 10/13 za 3, rzucił 42 punkty i wypracował 20 punktów przewagi, które utrzymywały się przez całe spotkanie. Dawno nie widziałem takiej kwarty w europejskim koszu, na jakimkolwiek poziomie. W kolejnych trzech kwartach skuteczność Anwilu zza łuku wyniosła też bardzo dobre 11/19, w sumie jakieś rekordowe 21/32 (czyli 65.6%). Nic innego pisać nie trzeba, aczkolwiek napiszę że momentami dobrze wyglądała też obrona, że te trójki nie zawsze wynikały ze słabej obrony Sportingu (część przez ręce, a część po dobrym rozrzucaniu piłek), a do tego Anwil dobrze biegał i do ataku i do obrony.
W Anwilu zabrakło kontuzjowanego do końca sezonu Jannariego Joesaara (klub rozgląda się za dwoma zastępstwami podobno) i rekonwalescenta Macieja Bojanowskiego. W Sportingu też na cały sezon (a przynajmniej do wiosny) wyłączony jest jeden gracz.
W statystykach:
Sporting: lider drużyny Travante Williams był liderem – 21pkt., 5zb., 5as, poza nim z dobrej strony pokazał się tylko DJ Fenner (ex-PLK) z 15pkt. Inny gracz znany z naszych parkietów (i ex-Anwilowiec) Ivica Radić miał 5pkt., 5zb. Szarpać próbowali jeszcze rezerwowi Joao Fernandes (10pkt., 4as.) i Diogo Ventura (9pkt., 7as.)
Anwil: grała 10 zawodników, ale niestety widać dużą różnicę pomiędzy pierwszą „szóstką” i czterema pozostałymi, przez co mimo rozstrzygniętego wyniku, podstawowi zawodnicy grali pod 30min. Ta szóstka to: Michał Nowakowski (24pkt., 5/6 za 3), Josh Bostic (19pkt., 5zb., 4as., 5/6 za 3), Phil Greene (19pkt., 6as, 4/7 za 3), Luke Petrasek (16pkt., 6as.), Kamil Łączyński (13pkt., 6as.) i Josip Sobin (10pkt., 5/6 z gry).
Następny mecz w środę za tydzień, z mistrzem Finlandii Karhu, którzy wygrali dziś u siebie z węgierskim zespołem Kormend.
Gran Canaria – Śląsk – 94-81 w 1. kolejce EuroCup. Dosłownie ten sam kejs, co Legia wczoraj w Stambule – walka do 32 czy tam 35 minuty na 110%, a potem zaczyna brakować pary. Bo polskie zespoły grają w 7 albo 8, bo uraz, a skład tak wąski jak to tylko możliwe. Hajsy oszczędza się na końcówkę okienka transferowego, żeby wzmocnić się na play-offy ligi. Dziś Śląsk zagrał bez Bibbsa (nie wiem co on ma za kwity na prezesa że już drugi sezon leczy się na koszt klubu), Ramljaka (coś z barkiem w ostatniej chwili), Karolaka (długa kontuzja), Tomczaka (no ale to nie gracz na poziom pucharów). W Gran Canarii nie zagrał tylko drugi rezerwowy Albicy i tak naprawdę do połowy czwartej kwarty mieli gorąco. Świetnie grał Kolenda, który w końcu się rozwinął, jak zwykle w tym sezonie energię dodawał Kuba Nizioł, no ale nie da się tak wygrać z poważnymi rywalami. Hiszpanie mieli wystarczająco umiejętności żeby Śląsk nie odskoczył w trakcie meczu i jednocześnie wystarczająco świeżości w końcówce żeby wyprowadzać nokautujące ciosy. Ostatnie 5 min od 75-73, wygrali 19-8.
W statsach:
Gran Canaria: Polak rodak był katem Śląska, AJ Slaughter rzucił 23 punkty i miał 5/8 za 3, w tym najważniejsze trójki. Świetny mecz zagrał będący zazwyczaj w cieniu Ferran Bassas (17pkt., 6as., 5/10 za 3), po 11 punktów dołożyli Damien Inglis (+5zb.) i Khalifa Diop (+5zb.). Olek Balcerowski grał 17 minut, miał 4pkt., 4zb., 2blk., 2/3 z gry.
Śląsk: Łukasz Kolenda mecz życia (przynajmniej w Europie) – 23pkt., swoje dołożył Jeremiah Martin (15pkt., 5as., ale i 6 strat), Kuba Nizioł 13pkt., 7zb., 4as., Artsiom Parachouski miał 10pkt., 4/5 z gry z ławki. Cały Śląsk trafił tylko 4/15 za 3 w meczu i tak jak się spodziewano, może to być problem w Europie (ciekawe czy nie stanie się to problemem też w PLK).
Następny mecz z czarnogórską Buducnostią za tydzień – w tym pucharze łatwych meczów będzie jak na lekarstwo albo wcale.
źródło: comment_1665610502DGW19riMFaKeaXDMdJXKe1.jpg
Pobierz@michal015: IMO nie rozgrywającego, on czy teraz czy w przyszłości, słabiej funkcjonuje jeśli nie ma obok siebie ballhandlera, nawet nie ważne czy nominalnie rozgrywającego (jak Trice czy Martin), czy rzucającego (jak Slaughter). Pamiętam taką przebitkę z zeszłego sezonu, jak trener Frasunkiewicz na czasie zarządził presję na nim "bo on kozłuje gorzej niż ja" i coś w tym jest.