Wpis z mikrobloga

Dzisiaj moja matka umarła. Znalazłam ją zimną, z otwartymi oczami i ustami, na których jak codzień była zakrzepnięta krew. Przycisnęłam swoją głowę do jej piersi, podłożyłam dłoń pod jej usta, nic nie czułam. Wiedziałam, że to już koniec, przytuliłam ją do siebie.
Próbowałam ją reanimować, ale czułam tylko, że dotykam bezwiedne, wychudzone ciało, słyszałam trzask pękających żeber i gulgot, wśród którego próbowałam wyłapać chociaż najpłytszy oddech.

Kilka godzin później widziałam ją już po raz ostatni, w nowych ubraniach, po raz pierwszy bez grymasu bólu, nie walczącą z własną śliną i oddechem, bez nieobecnego, mętnego wzroku, który wskazywał, że jej mózg już prawie całkowicie obumarł. Bez kroplówki z zakrwawionym wenflonem, hałasującej maski tlenowej, sterty pieluch, w chłodnym, czystym pokoju

Jeszcze ostatniego sylwestra siedziałyśmy razem przy stole, była cicha, spokojna, ale uśmiechnięta. Była najważniejszą osobą w moim życiu. Jej jedynym wymaganiem względem mnie było to, żebym w przeciwieństwie do niej była szczęśliwa. Całe swoje życie podporządkowała szczęściu innych osób. Od siebie tylko wymagała. Przez ostatnie lata obserwowałam jak powoli traci siły, jak godzi się z tym, że jej choroba wkrótce zbierze swoje żniwo. Próbowałam ją wspierać, chciałam żeby czuła, że dla mnie ciągle jest tą samą, sprawną, silną osobą, bo wiedziałam, że chce, żeby ją tak postrzegać. Wkrótce i ja się poddałam.

Codziennie patrzyłam na nią i miałam nadzieję, że ten koszmar się dla niej jak najszybciej skończy. Wiem, że dobrze się stało, ale i tak jest mi tak cholernie przykro. Od miesięcy nie mogę znaleźć przyjemności w niczym. Moja przyszłość najprawdopodobniej będzie wyglądać tak jak jej. Moje życie polega tylko na zabijaniu czasu.

W tym momencie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chcę po prostu spać i obudzić się, kiedy będę w stanie czuć cokolwiek poza obojętnością i smutkiem.

#depresja #samotnosc

Za chwilę pewnie i tak to usunę
  • 31
@Wypok2: współczuję (,). Dla niej to koniec męki, dla Ciebie cierpienie, ale każdego z nas to czeka. Jej rola dobiegła końca na tym łez padole. Teraz pozostaje ruszyć swoją drogą, już bez niej :/ ale to prawda że czas leczy rany. Twoja przyszłość nie jest z góry narzucona, wszystko przed Tobą. A mama na pewno chciałaby żebyś zapamiętała tylko te dobre chwile. Niech to dla Ciebie będzie
@Wypok2:
9 lat temu przez to przechodziłem, więc wiem, że żadne współczucia nie pomogą. Więc powiem tylko "rozumiem".

najlepsze na co możesz się nastawić, to nie dopuszczać do siebie myśli, że od teraz nic już nie ma sensu - po jakimś czasie zobaczysz, że wręcz przeciwnie, bo mimo wszystko spadł z Ciebie właśnie mocno obciążający psychicznie ciężar w postaci cierpienia bliskiej osoby i konieczność obserwowania tego bez żadnego wpływu. Szukaj zajęć,