Wpis z mikrobloga

Rzuciłem pracę i postanowiłem wrócić do "korzeni", czyli murarstwa tylko, że z własną firmą.

Pracy jest dużo, bo we Francji prawie wszystkie ogrodzenia są murowane, jakieś tarasy, garaże itp. A że w zimie jest 15 stopni, więc nie ma sezonowości.

Na założenie działalności mogłem dostać ~18k€ z urzędu pracy, czyli 45% mojego prawa do zasiłku plus na start obniżone składki. Dziś to połowa przez pierwszy rok.

A jak wygląda mikro firma we Francji? Bardzo spoko, zwłaszcza na początku drogi przedsiębiorcy. Jest ryczałt. Czyli wszystkie składki ZUS płaci się od zainkasowanych realnie pieniędzy. Nic nie zarobiłeś w danym miesiącu? Nic nie płacisz. Oczywiście pomijam inne ewentualne koszty samej działalności typu ubezpieczenie auta, lokal czy kto czego potrzebuje.
Same składki wyglądają tak:
- usługi 22%
- handel 12.8%
- wolne zawody 22%

Oczywiście są też limity.
- usługi 72600 € rocznie
- handel 176000 € rocznie
Jako, że to ryczałt, to mówimy o przychodzie.
Wiadomo, że jeśli ktoś ma duże koszty to bardziej się opłaca inny typ.

Wybrałem usługi + sprzedaż, dzięki temu mogę mieć 176k przychodu, co daje realnie ponad 100k dochodu netto i wystarcza na spokojne życie. Bo kolejnym plusem jest brak księgowości jako takiej a jedynie obowiązek prowadzenia tabelki w Excelu z przychodami.
Więc ten limit to nie jest taki nieprzekraczalny.

Ostatnio miałem spotkanie z doradcą biznesowym w banku. Widząc mój typ działalności, zapytał ile procent przychodów deklaruje, bo jego interesują realne dochody xD

To wszystko tylko ułatwiło decyzję, bo w sumie małe ryzyko, zwłaszcza w takich usługach, gdzie nie ma problemu z pracą.

Żona trochę się obawiała, bo nie było żadnej reklamy, nie szukałem specjalnie pracy ani klientów wcześniej. Tak z dnia na dzień. Byłem pewnien moich znajomości, poczty pantoflowej (małe miasteczko) i ogromu potencjalnych zleceń.

To praca kierowcy zawodowego uzmysłowiła mi, że jedyną drogą do szczęścia dla mnie jest praca samemu. Właśnie tam, gdy mogłem samemu się organizować, nie byłem od nikogo zależny i nie musiałem zbytnio użerać się z toksycznymi ludźmi byłem zadowolony. I do tego efektywny.

Ale najważniejsze było, żeby mieć więcej czasu dla dzieci. Moc je odbierać ze żłobka/przedszkola a nie musieć żegnać się na parę dni. Chociaż równie pociągająca była wizja, że mogę robić sobie wolne kiedy zechcę i poświęcanie wolnego czasu na rozwój osobisto-zawodowy czy zwykłe hobby.

Miałem rację co do tego, żeby się nie obawiać o brak zleceń. Duża zasługa była tu Ghislaina, który w końcu sprzedał firmę i wszystkich klientów, którzy do niego dzwonili, odsyłał do mnie. Tzn nie wszystkich, tylko tych co nie robią problemów i dobrze płacą.
Swoje dołożyły też kontakty, które powstały dzięki posiadaniu dzieci. Miałem też 3 firmy zainteresowane stałą współpracą ale to ostateczność.

Szybko moje marzenia o większej ilości wolnego czasu legły w gruzach. Ale tu winą była moja życzliwość. Nie zawsze potrafiłem komuś odmówić, gdy bardzo prosił, a później biegałem tu i tam, żeby się wyrobić.

Dotacja z urzędu poszła szybko, kupiłem wywrotkę, trochę sprzętu, mimo że dużo już miałem wcześniej. Ale lubię sobie ułatwiać pracę i jestem gadżeciarzem.

Trzeba było tylko nauczyć się ogarniać finanse. Z początku nigdy nie wiedziałem ile mam pieniędzy. Frustrujące było, gdy jednego dnia miałem okrągłe zero na koncie a nastepnego 15 tysięcy. W sumie to minął prawie rok, zanim przestałem bazować na miesiącach kalendarzowych w finansach. Przecież nie ma żadnej wypłaty ostatniego dnia miesiąca xD

Z początkowego bałaganu, po paru miesiącach przeorganizowałem swój kalendarz. Brałem mniej zleceń a ewentualne braki uzupełniałem pracą jako podwykonawca. Co ciekawe, dla firmy, z właścicielem której nigdy się nie lubiłem, w sumie nie wiem dlaczego. Okazało się to spoko rozwiązaniem, bo nikt się nie wtrącał, bo zajmowali się ogrodami a to było uzupełnienie ich oferty, zapewniali wszystko co trzeba. Finansowo też jako podwykonawca było nieźle, bo min 400€ dniówki było z tego. Biorąc pod uwagę, że dzwonię wieczorem a na drugi dzień mam coś do roboty, nic mnie nie interesuje, nie muszę się męczyć z klientami i płatnościami i są zadowoleni, był to bardzo dobry układ. Tak, że przez moment robiłem tylko dla nich ale musiałem się opamiętać. Nie ma co zbytnio polegać na jednej osobie, bo można się zdziwić.
Zawsze miałem pracę na te 3-4 miesiące do przodu, aż postanowiłem "wyjść z cienia" czyli dać tablicę reklamową na mojej budowie. W ciągu 2 dni (a był weekend i środek lata) doszło zleceń na kolejnych 6 miesięcy. A 2 kolejne dostałem tylko dlatego, że jako jedyny odebrałem telefon w czasie urlopowym.

Pojawił się kolejny problem. Zanim otworzyłem działalność miałem wizję robienia niedużych zleceń dla osób prywatnych, tych którzy zazwyczaj są olewani przez firmy, dość zawalone budową nowych domów (taka okolica i boom na rynku).
Jak na złość dostawałem same większe zlecenia. A pracując samemu, gdy jednym telefonem dostaję 2-3 miesiące roboty, kalendarz szybko się zapełnia. Zacząłem szukać pomocy gdzie tylko się da.
Pracowałem u jednego strażaka. Pracy było dużo, więc mi pomagał. Okazał się bardzo ogarnięty i pracuje, jak to strażak, na służbach 24h, więc dużo dni w tygodniu ma wolnych. I zaczął mi pomagać. Do tego "kumple" ze starej firmy chętnie do mnie przychodzili, bo dobrze płaciłem ale tylko w piątki co dwa tygodnie, bo wtedy mieli wolne. A w soboty ja z kolei nie chciałem pracować.

Bo przecież chodziło głównie o to, żeby mieć czas dla rodziny, nie?

Tag do obserwowania #francjadasielubic

#francja #emigracja #emigrujzwykopem #jdg #budownictwo #wlasnafirma
PiotrFr - Rzuciłem pracę i postanowiłem wrócić do "korzeni", czyli murarstwa tylko, ż...

źródło: comment_16640379921gAr7Q0O201rGhiY5EJVxB.jpg

Pobierz
  • 52
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@PiotrFr mimo że zupełnie inne branże to kosztorys na odwal się - zazwyczaj daje najlepsze pieniądze xd nie raz się zdziwiłem jak klient odpisał - "ok, deal", czasami nawet po kilku tygodniach, a ja się zastanawiam o co mu chodzi i o czym rozmawialiśmy. Wtedy dociera do mnie że to jakieś zaufanie/polubienie do mojej osoby i zawsze mega zadowolenie że ktoś robotę docenia ()
  • Odpowiedz
@PiotrFr ja ostatnio dostałem maila, w załączniku wysłane zlecenie na grube ełrasy i nawet nie skończyłem czytać a tu klient już dzwoni czy jest ok i czy akceptuje xd
Zazdroszczę życia we FR, mi marzy się życie w IT(chociaż o FR też myślałem), może kiedyś się uda to wszystko tam przenieść, dużo zdrowia bo widzę że więcej Ci nie potrzeba miras ;)
  • Odpowiedz
@PiotrFr: no Zus w polsce sie placi niezaleznie od tego czy zarobisz czy nie. A piszesz ze we francji ryczalt liczyn sie od realnie zainkasowanych pieniedzy.
Wiec troche nie wiem czy chodzi ci o dochodowy czy o skladki "zus"
  • Odpowiedz
Czyli wszystkie składki ZUS płaci się od zainkasowanych realnie pieniędzy. Nic nie zarobiłeś w danym miesiącu? Nic nie płacisz.


@PiotrFr: ehh a w Polsce czy się stoi czy się leży 2 tysiące dla zusu się należy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@pitterka: no właśnie nie. I to jest największy plus tego.
Ten Excel to tylko przykład. Możesz sobie w zeszycie pisać. Po prostu na kompie łatwiej edytować ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To i ilość takich firm powoduje, że nie podlegają żadnym kontrolom
  • Odpowiedz
Gratulacje, też się długo wahałem i zastanawiałem nad własnym losem. W końcu się odwazylem, ale cos mi się pomylilo i otworzyłem DG.. w Polsce ( ͡º ͜ʖ͡º) więc jak będziesz potrzebował usług z dziedziny IT, web, e-marketingnu - zapraszam, wystawiam FVAT na eu
  • Odpowiedz
@rmk93:

czuje potencjał na dużą firmę i zazdroszczę tego.

Nie wiem czy mam do tego zdrowie. Gdybym o tym myślał to już wcześniej wziąłbym firmę w której pracowałem.
Ale zobaczymy, bo ostatnio trochę się bije z myślami
  • Odpowiedz