Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam dziwną "przypadłość" i nie wiem jak ją pokonać. Jestem ze swoją dziewczyną w związku od 8 miesięcy. Wszystko było generalnie ok. Seks co drugi dzień (przed zamieszkaniem), po zamieszkaniu razem nawet cześciej. Jakiś czas temu jednak pokłóciliśmy się. Poszło o to że zaczęła męczyć mnie że powinienem przytyć bo jestem za chudy. Ja wiem że jestem "szczypior" ale kurde, widziały gały co brały. Od momentu poznania jej nawet ważę ze 2-3kg więcej więc nie pogorszył się mój wygląd. Jakbym schudł w czasie trwania związku to bym jeszcze zrozumiał że ma pretensje ale wyglądam tak samo albo nawet trochę lepiej. Mniej więcej powiedziałem jej to samo co tu wyżej napisałem. Nie powiem, ale zabolało mnie to bardzo. Myślałem że podobam się jej wystarczająco i mnie akceptuje. Tym bardziej że jej też sporo brakuje do obiektywnego ideału a jednak akceptuję ją w 100% i w życiu nie powiedziałbym jej żeby coś zmieniała w sobie np. powiększyła sobie cycki czy schudła. Po tej kłótni coś we mnie pękło i postanowiłem że nie będę inicjował żadnego seksu. Zacząłem nawet spać w podkoszulku żeby nie razić jej po oczach swoją chudzizną. Miało być to taką formą focha (wiem wiem dziecinne a mi bliżej do 30tki niż 20tki) ale zauważyłem że ja naprawdę straciłem ochotę na seks z nią. Mimo że stara się inicjować zbliżenie to ja wykręcam się za każdym razem. Wcześniej wystarczyło żeby odkryła trochę ciała a ja już byłem napalony na nią. Teraz chodzi po mieszkaniu w majtkach a ja nie mam ochoty na nią tak jak kiedyś. Nie wiem o co chodzi i jak to naprawić. Tak jakby wstydzę się jej?, czuję się zawiedziony przez nią? Nie wiem jak to nazwać. Wykręcam się zmęczeniem (co jest poniekąd prawdą bo trenuje biegi długodystansowe 10km - takie moje hobby nawet z pewnymi sukcesami). Ale to na pewno nie jest przyczyną tej sytuacji bo libido mam wysokie. Często jak mijam na ulicy jakąś ładną dziewczynę to wyobraźnia zaczyna pracować i "hydraulika" też. Nie jestem na swoją różową obrażony. Normalnie gadamy w ciągu dnia, wychodzimy na miasto itd. Ale przy niej czuję się jak wykastrowany. Nie wiem co dalej robić i czy taki związek ma sens. Może przerwa 1-2 miesięczna by coś pomogła w tej sytuacji? Zależy mi na niej bo to mój pierwszy taki poważny związek.

#pytanie #zwiazki #rozowepaski #logikarozowychpaskow #niebieskiepaski

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6304fe6d4b667fab5f9fc4bc
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 13
@Kanarynka: jak nie wiesz, co to znaczy problem z przytyciem, to się nie wypowiadaj. Nienawidzę #!$%@? takiego gadania "o zazdroszczę ci, też bym chciała być taka chuda" nie, nie ma czego zazdrościć, kiedy patrzysz na jedzenie i odechciewa ci się żyć. Zmuszać się do jedzenia jest o wiele trudniej, niż powstrzymanie się od tego, więc zamiast tak #!$%@?ć to nie żryj tyle.
ZbożowyKarp: Właściwie to poniekąd masz odpowiedź - "wykastrowałeś się" poprzez jej słowa oraz jej perepcję Twojej osoby. Chociaż to nieadekwatne słowo i bardziej pasuje określenie, że zablokowałeś się na nią. Nie chcesz właśnie z nią uprawiać seksu, bo jak sam wspomniałeś w innych sytuacjach wszystko działa. Seksualność to kwestia fizyczności i psychiki, a tutaj blokadą jest owa psychika.
Natomiast taki celibat nie może trwać w nieskończoność, bo to, że Ty pościsz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania: po pierwsze primo, karanie partnera za coś brakiem seksu to forma pasywnej agresji i szantażu emocjonalnego. Po drugie primo, wkręciłeś sobie tę karę tak bardzo, że cały Twój organizm ją realizuje poprzez ogólny spadek libido. Po trzecie primo, ona może myśleć, że masz kogoś na boku albo sama takiego kogoś znaleźć. No i po czwarte primo, to klasyczny przykład braku komunikacji. Ona coś powiedziała, Ty się zdenerwowałeś i zamiast dążyć