Wpis z mikrobloga

@marcinzielonka Część pewnie jedzie na eksport, część może idzie na jakieś rzeczy typu paprykarz, paluszki rybne i inne przetwory albo żarcie dla zwierząt. Na końcu jakieś małe partie pewnie trafiają do smażalni. Koniec końców chodzi o to, że większość smażalni nad morzem sprzedaje ryby, których się zwyczajnie u nas nie łowi albo które nawet nie występują w Bałtyku. Ludzie z kolei to kupują, bo te rybki brzmią bardziej apetycznie i dostojnie z