Wpis z mikrobloga

Kilka moich, osobistych refleksji na temat zatrucia #odra. Przez wiele lat byłem związany z Wrocławiem i dlatego bardzo mnie cieszy, że sprawa stała się tak głośna, ale
- o problemach z firmą Jack-Pol po raz pierwszy słyszałem ponad 10 lat temu. Rządziła wtedy ta straszna peło. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało że są to jacyś znajomi królika, albo po prostu korupowali wszystkich jak leci.

- Wody Polskie wydały zgodę na zrzut ścieków do Odry, media mocno grzeją ten temat. Ale nikt nie widział tego pozwolenia. Szczerze, bardzo wątpie żeby ktoś był aż takim kretynem, żeby pozwolić na bezwarunkowy zrzut. Domyślam się, że pozwolenie określało jakie konkretne ścieki i w jakiej ilości firma będzie mogła zrzucać. A że firma nie stosowała się do tych wytycznych to zupełnie inna bajka, po prostu zabrakło nadzoru.

- W Odrze znaleziono rtęć, mezytylen, jakieś silne utleniacze oraz związki znacząco podwyższające pH. I cholera wie co jeszcze. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nie tylko Jack-Pol, ale również inne januszexy po polskiej (i pewnie niemieckiej) stronie ładowały do Odry wszystko co mieli pod ręką. Nie ma zielonego pojęcia, czy ktoś np. monitorował na bierząco poziom rtęci.

- Politycy przyszli, pogadali trochę, obwinili Czaskowskiego i Tuska, zrobili kilka zdjęć i na tym się skończy. Nikt za to nie odpowie. No może jeśli Niemcy pozwą Polskę do TSUE, wtedy wszyscy zapłacimy za to w naszych podatkach.
  • 1
@groman43 też jestem tego zdania, że tam większość janiszexow coś od SB dolewała, dostało się "największemu". Taka sytuacja ma miejsce w każdym kraju, i każdej rzece. Ludzie leja co popadnie, ale spokojnie niedługo czeka nas wyrzucanie gdzie popadnie zużytych baterii z aut, fotowoltaiki... ;)