Aktywne Wpisy
Pokojowa +107
zajsty +164
W 31 kolejce Harry Kane dwukrotnie trafia do siatki.
Do końca sezonu pozostały 3 spotkania - aby pobić rekord Lewego, Anglik musi strzelić 7 bramek.
Tutaj komentarz do wołania, jeśli chcesz/nie chcesz być wołany do kolejnych aktualizacji.
#bundesliga #pilkanozna #mecz #torjagerkanone2024
Do końca sezonu pozostały 3 spotkania - aby pobić rekord Lewego, Anglik musi strzelić 7 bramek.
Tutaj komentarz do wołania, jeśli chcesz/nie chcesz być wołany do kolejnych aktualizacji.
#bundesliga #pilkanozna #mecz #torjagerkanone2024
Prolog - Zmęczony na starcie
Plan był prosty. Jedziemy longiem(bez snu) razem z kolegami we 3. Dojazd pociągiem ze Szczecina do Przemyśla, wyjazd o 6:20, na miejscu o 18:10, odbiór pakietów, jakaś kolacja i do kwatery się wyspać.
PKP miało jednak inny plan. Wszystko było zgodnie z planem, jednak pomiędzy Opole Zachód i Opole Główne poprzedzający nas pociąg zerwał trakcję. 3h czekania przed Opolem, 38 stopni na dworze, w pociągu jeszcze więcej, piwo i darmowa woda w Warsie dawno się już skoczyła. Po oczekiwaniu jest decyzja, że wracamy do Wrocławia i jedziemy objazdem. Docieramy do Wrocławia. Czekamy godzinę na inny pociąg, żeby się połączyć, bo i tak jedziemy w tym samym kierunku. Wyjeżdżamy z Wrocławia, a w zasadzie tylko z Głównego, bo po chwili się zatrzymujemy w Nadodrzu, bo się pojawił problem z lokomotywą. Wars w dołączonym pociągu szybko się opróżnia ze wszystkich piw i darmowych wód. Godzina 18. Powinienem być już w Przemyślu, a tkwię we Wrocławiu. Dowiadujemy się, że tory po których mamy jechać są torami towarowymi i pociągi towarowe mają pierwszeństwo, czyli pociąg zatrzymuje się co chwilę na kilkanaście minut. Godzina 1 w nocy – Katowice. Prognoza jest, że do Przemyśla dojedziemy ok. 5 rano. W tym czasie zawinięty w Bivi Bag śpię w poprzek korytarza, a każdy kto przechodzi musi mnie przekraczać. Miałem to już w dupie, chcę się chociaż trochę wyspać. Godzina 5:40 dojazd do Przemyśla po 11:19h opóźnienia. Szybki prysznic na kwaterze, zalanie się, dopakowanie się i na start.
Etap 1 – 217km
Stojąc na starcie zamykają mi się oczy. Jest już gorąco. Na początek podjazd, mam nadzieję, że mnie rozbudzi i rozbudził. Na szczęcie dobrze się jedzie. Tu warto nadmienić, że pierwszy sklep był po 20km, a następny na 90km. Wiedziałem, że będzie gorąco, dlatego wziąłem 5 bidonów (4l). Do sklepu na 90km dojeżdżam już na sucho. Za 110km zaczyna się bardzo stromy podjazd, chyba najgorszy na całej trasie. W pełnym słońcu trochę jadę, trochę prowadzę rower. Nawierzchnia to gruby szuter, więc nawet łatwo się nie prowadziło. Tam wspólnie zdecydowaliśmy, że będzie trzeba zamknąć oko w cywilizowanych warunkach, bo nie wyciągniemy tego bez spania. Zjazd obok sanu i kapeć. Jechałem na dętkach, bo nie chciało mi się zalewać opon i mam za swoje. Na bardzo kamienistym zjeździe pomyślałem sobie “A co ja będę hamował, rower chyba wytrzyma.” Nie wytrzymał. Kilka podjazdów i zjazdów dalej na 150km był Smerek, zatrzymaliśmy się na kolację. Oczekiwanie na schabowego niby pół godziny, ale pod warunkiem, że nie zapomną zamówienia. Nasze zapomnieli, czekaliśmy ponad godzinę. Tam udało się ogarnąć nocleg w Komańczy. Najedzeni ruszamy w noc, na szczęście jedzie się super, koczą się Bieszczadzkie ujebki, zaczynają się fajne asfalty, na nocleg docieramy o 24. Szybki prysznic i spać.
Etap 2 – 324km
Budzik 3:30, na rowerze o 4:10. Jeszcze ciemno, ale jedzie się dobrze. Czułem się bardziej wyspany niż pierwszego dnia. Dopiero o 9:00 dojeżdżamy do Dukli(286km). Tam w hotelu królewskie śniadanie z kanapkami na wynos. Pytamy o otwarty sklep. W odpowiedzi dostajemy, że przecież jest niedziela i wszystko jest zamknięte. No tak przypominamy sobie w jakiej części Polski jesteśmy. Jedziemy dalej. Szukamy jakiegoś otwartego sklepu i coś niby jest w Wysowej Zdroju(370km), zamknięcie o 17, my na miejscu o 16:55. Udało się. Jak dobrze zauważyliście to były to nasze drugie zakupy, poprzednie były ponad 280km temu, pomiędzy było jedynie tankowanie wody z kranu w restauracjach i od ludzi spotkanych na trasie. Ruszamy do Krynicy-Zdroju na jakąś kolację. Pojedzone w Krynicy(390km) to czas ruszać dupę na nockę. Zapada decyzja, że jedziemy do końca bez noclegu. Długi podjazd i na szczycie ubieramy wszystko co mamy na ze sobą. Jest 9 stopni. Nie mam długich rękawiczek, ale ręce pakuje w woreczki foliowe. Jest trochę lepiej. O 22 Moya, chwila ogrzania i ruszamy na największy podjazd(wypych) z Rytra na przełęcz Żłobki. Straszą nasz na stacji, że rok temu wjeżdżali to 2,5h. Nam te 10km zajęły tylko 2h15min, przy czym zamknęliśmy oczy w wiatce na 7 minut, bo zasypialiśmy na rowerach. Zjeżdżamy trzęsąc się z zimna w Pieniny. Na Orlenie w Krościenku coś jemy, dostaję opierdziel, że to stacja, a nie noclegowania jak chwilę położyłem się kanapie, WC nie działa, bo dezynfekcja. Zostało 70km. Trochę gruzów, trochę fajnych szutrów i asfaltów, ścieżki obok jeziora Czorsztyńskiego i lądujemy u podnóża Tatr. Piękne dwa podjazdy, z których szczytu widać było całe Tatry. Pozostał podjazd na Głodówkę i meta po prawie 50h jazdy.
Epilog - Wrażenia
Dla mnie, człowieka z pomorza było nawet ciężko. Chociaż najbardziej to męczyłem się na rowerze. Myślę, że MTB by się lepiej spisał. Lubię komfort i Gravel zostanie chyba tylko na bikepacking i miasto, a w przyszłości Gravelowe imprezy będę opylał na MTB.
Organizacyjnie było super, trasa była ciekawa i jak się wkurzałem, że muszę pchać rower po jakichś ujebkach to na górze wiedziałem po co to robiłem. Wszystko przemyślane na trasie. Mogę śmiało polecić.
Jechałem na Rondo Ruut AL2 2021, pod dupą i ręką był Redshift, z tyłu Ortlieb 12l, na ramie JackPack, na kierownicy chinska lemondka. Światło dawały lampy Prox i Mactronic na kasku, telefon trzymał GearLock. Na kołach super oponki Panaracer GravelKing SK+ na dętkach (co było błędem). Cały setup polecam, nie miałem z niczym problemu, no może z opadającą lemondką, ale za słabo ją przykręciłem.
#rower #rowerowyrownik #pgr
To chyba najlepiej podsumowuje sens, a raczej brak, rowerów #gravel.
śpię w poprzek korytarza, a każdy kto przechodzi musi mnie przekraczać. Miałem to już w dupie, chcę się chociaż trochę wyspać. Godzina 5:40 dojazd do Przemyśla po 11:19h opóźnienia
#!$%@? wariaci z was, ja po takim początku, na niewyspaniu bym zrezygnował z całej zabawy
@mysior103: co masz z tego redshifta? sztyca karbonowa? napisz wiecej o upgradach roweru :D dzieki za zawolanie, gratki mistrzu