Wpis z mikrobloga

tl;dr


ale mnie dziasiaj szef kuchni wkurzył, jak myślicie jest powód?
generalnie zawsze gdy kończymy w restauracji prace, to zostaje nam jedzenie, które możemy wziąć do domu. Jako kucharze zawsze tym rozdysponowujemy, temu damy, tamtemu, to wyrzucimy, to na jutro, ale to od nas głównie zależy komu dać komu nie, co wyrzucić a co nie, co się przyda a co nie.

Dzisiaj standardowo, temu dałem hamburgery, tamtemu coś innego, i jednej kelnerce której zawsze też daje jakieś jedzenie, bo ma ciężką sytuację w domu, dałem jej porcję burgerów, szef kuchni zauwazył i się spytał czy nie jadła lunchu, ona odpowiedziała że jadła. Do mnie słowem się nie odezwał.

Po tej akcji, jakieś 30 minut później wziął wszystkich pracowników na środek koło 25 osób (może zrobił to z 2x odkąd pracuje) i powiedział, że tylko on i druga właścicielka od kelnerek od dzisiaj będzie rozporządzać jedzeniem do domu, bo nie może być tak, że ktoś dostaje dużo a ktoś mało. Generalnie ok, ma poniekąd rację ale: jako kucharze wnerwiliśmy się mocno na szefa kuchni, przez rok odkąd tam pracuje nigdy nie było problemów, mieliśmy ten przywilej z jedzeniem a zawsze i tak wszystkich się pytaliśmy, fakt jeden dostał mniej drugi więcej..

Poszedłem do szefa kuchni po tym spotkaniu jako że po szwedzku nie mówię jeszcze na tyle komfortowo z pytaniem, mocno #!$%@? " what's that supposed to mean?" na co mi odpowiedział +- że odchodzi 2 kucharzy i oni brali wszystko zawzze dla siebie stąd to :). Zrzucił wszystko na ludzi, którzy odchodzą... Kolejny kucharz też po mnie podszedł do szefa i poweidział, że nie rozumie, bo się pytaliśmy... Szef kuchni nic...

Jedzenie odkąd pracuje wziałem może z 7-8x, zawsze dawałem to ludziom, którzy są w gorszej sytuacji odemnie. Od dzisiaj jestem tak wkurzony na szefa i drugą właścicielke od frontu, że na pewno nie wezmę więcej jedzenia, a mam myśli czy nie zrezygnować z roboty. To tylko robota dodatkowa na weekendy, tak żeby dorobić, ale tak mnie zdenerwowała, że.... Jak wcześniej traktowałem szefa jak kumpla, tak teraz czuje coraz większy dystans do niego.

Co myślicie? słusznie?

#zagranico #praca #zalesie #pytanie
  • 11
@sajmen: i właściwie to z czym masz problem?


@jadalny_kasztan: przez rok nie było nigdy problemu. Odbieram to jako ujmę dla kucharzy, że o ile wcześniej to od nas zależało komu co dać, tak teraz już nie możemy o tym decydować. Czuję większy dystans do szefa kuchni i właścicielki teraz. Nie wezmę więcej jedzenia do domu z tej restauracji.

Uważasz, że mój odbiór jest zbyt mocny?
@sajmen: no bardzo słabo..:( popracuj jeszcze trochę, zobacz jak sytuacja się rozwinie.. zawsze się zastanawiałam nad tym co w głowie ma osoba, która np. zabiera osobom (jak np. u Ciebie w pracy dziewczyna ma trudną sytuację w domu) coś czego sam ma pod dostatkiem.. sama pracowałam w gastro w Anglii, dorywczo po 5h. Zawsze na wyjściu dostawałam jedzenie dla siebie i mojego byłego, jeszcze pytali czy chce więcej jedzenia czy tyle
@sajmen: powtórzyłeś to co napisałeś we wpisie. Moje pytanie brzmi: dlaczego jest to dla Ciebie problem?


@jadalny_kasztan: jeżeli masz problem z czytaniem ze zrozumieniem to przeczytaj raz jeszcze mój wpis i może wtedy nie będziesz zadawał 2x tego samego pytania :)

@sajmen: a może jako kucharz zajmij się gotowaniem, a rozporządzanie jedzeniem zostaw osobom zarządzającym? Jak sam napisałeś rozdawaliście innym mniej innym więcej, pełna samowolka po znajomości.


@zrodzony_w_przegrywie:
@sajmen: no oprócz tego, że jest to ujma dla kucharzy (dlaczego tak uważasz?) i "było inaczej, ale szef zmienił" to nie podałeś żadnego powodu dla którego jest to dla Ciebie problem. Kto tu nie potrafi czytać ze zrozumieniem?

:))))


@jadalny_kasztan: dobra, wytłumacze Ci jak dziecku bo widzę, że mocno oporny jesteś.

jest to ujma dla kucharzy (dlaczego tak uważasz?)


Jeśli przez kilka lat było ok, a nagle potrzebne są zmiany,
@sajmen:

Odbieram to jako ujmę dla kucharzy, że o ile wcześniej to od nas zależało komu co dać, tak teraz już nie możemy o tym decydować.

Wg mnie tak nie powinno być. Zawsze to pole do nadużyć. Tu niby tylko chodzi o jedzenie ale zasada podobna. Jak kiedyś pracowałem w firmie, która dostarczała meble do sklepów. Wszystkie uszkodzone były wyrzucane, bez względu na stopień uszkodzeń. Gdy zapytałem czy można je zabrać
Wg mnie tak nie powinno być. Zawsze to pole do nadużyć. Tu niby tylko chodzi o jedzenie ale zasada podobna. Jak kiedyś pracowałem w firmie, która dostarczała meble do sklepów.


@PiotrFr: oczywiscie ze tak, zgadzam sie z tym.
Sam zauwazylem, ze sa kucharze ktorzy np przygotowuja odrobine wiecej jedzenia pod koniec dnia, bo wiedza ze jak nie sprzedamy wszystkiego to chociaz część wezniemy cosik do domu :)

Z jednej strony jestem