Aktywne Wpisy
karol-blabert +631
Garztam +7
Siemka.
Szukam gier dla dziewczyny i nie mogę nic znaleźć.
Warunki gry są proste: Musi być prosta i bez spiny, ale z elementami rpg, żeby się czuła jak mocarz. Bez żadnych problemów i oporu.
Do tej pory grała i jej się podobały gry (na poziomie opowieść): Horizon (pierwsza i druga część) Ghost of tsushima. Elden Ring (ale tylko na wierzchu pogrobno na wymaksowanej postaci, bo dalej sobie nie radzi) Titanfall 2.
Nie podobało jej się: Days Gone, wszystkie assasyny, gta, far cry, god of war, skyrim.
Szukam gier dla dziewczyny i nie mogę nic znaleźć.
Warunki gry są proste: Musi być prosta i bez spiny, ale z elementami rpg, żeby się czuła jak mocarz. Bez żadnych problemów i oporu.
Do tej pory grała i jej się podobały gry (na poziomie opowieść): Horizon (pierwsza i druga część) Ghost of tsushima. Elden Ring (ale tylko na wierzchu pogrobno na wymaksowanej postaci, bo dalej sobie nie radzi) Titanfall 2.
Nie podobało jej się: Days Gone, wszystkie assasyny, gta, far cry, god of war, skyrim.
Pokolenie tamto dodatkowo motywowano hasłami typu "pracy się nie zmienia", "ciesz się, że masz pracę", "praca w fabryce, ale na stałe to jest to" itp. itd.
Byli wówczas też tacy, którzy nie godzili się z tamtejszymi realiami, zamiast tego wyjeżdżali za pracą za granicę, otwierali kramy na bazarach czy szukali szczęścia w inny sposób. Nie ulegali ówczesnej presji systemu bo w niego nie wierzyli, szli pod prąd i dorabiali się nierzadko dużych pieniędzy, np. 2 lata pracy za granicą wystarczało, by wybudować duży dom i kupić kawał ziemi pod miastem.
Pierwsza grupa ludzi zwykle dalej dziś pracuje w tych samych zakładach od 30 lat, ewentualnie mają już wymarzoną emeryturę 1700 PLN. Ich osiągnięciem, oprócz garbu na plecach jest wierność swym ideałom, że "pracę synek, to trzeba szanować".
Druga grupa zaś, to ludzie majętni, posiadający dobrze prosperujące firmy, ziemię, wille, śmiejący się z emerytów - bo gdyby zdali się wówczas na łaskę systemu, to musieliby żyć dziś tak jak oni za marne ochłapy od państwa.
Widzę pewne podobieństwo tamtych realiów i obecnych. Obecne parcie na kredyt niczym nie różni się od ówczesnego pchania się do pracy w januszexie na stałą umowę, gdy jest się ślepym na alternatywy.
Intuicja zaś mówi mi, jaki będzie finał, gdy popłyniesz z prądem tak jak całe rzesze innych ludzi niosących te same hasła.
#nieruchomosci #kredythipoteczny
Komentarz usunięty przez autora
To wręcz są dwie przeciwne rzeczy, ale nie. Co ma piernik do wiatraka.
A kupno domu po pracy nawet dobrej w UK czy Niemczech przez 2 lata to jest jakaś mrzonka. Takie rzeczy można było zrobić TYLKO za
Komentarz usunięty przez autora
@elf_pszeniczny: racja, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Bogaci nie biorą kredytów (hipotecznych), tylko mają prywatne linie kredytowe pod zastaw aktywów (głównie akcji i obligacji). Dzieki temu formalnie wykazują stratę rok do roku i nie muszą płacić podatków. Tyle tylko że obsługa takiej linii kredytowej kosztuje sporo, więc oferowana jest tylko zamożnym klientom.