Wpis z mikrobloga

@mojemirabelki: zgadzam się z Tobą. Moim utrapieniem jest to, że potrafię się zabrać za robotę dopiero przed samym deadlinem. Dostaję wtedy bardzo dobrego sprężu i niemal zawsze wszystko mi się udaje ogarnąć, ale ten stres jest mi zupełnie do niczego niepotrzebny.

Plus jeszcze ten stres, że wiem, że coś powinienem robić, a tego nie robię. Też tak masz?