Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chce podzielić się zachowaniem rodziców mojej dziewczyny bo strasznie mnie ono dziwi. Dla mnie trochę taka red flag.
Do sedna. Rodzice mojej dziewczyny z którą spotykam się od roku to bogaci ludzie. Można by rzec, że biznesmeni. Mają kilka działalności, jedna duża firma teścia i teściowa kilka małych biznesów ale to bardziej chyba pod kątem, żeby miała się czym pochwalić, że nie siedzi w domu. Branży nie chce zdradzać, bo trochę boje się stalkingu, ale ta duża firma to jedna z topowych branży, a te mniejsze to powiedzmy handel. Są już na takim poziomie, że tylko to z góry nadzorują, pracownicy wszystko załatwiają. Czyli masa czasu wolnego, kilka telefonów dziennie i raz w tygodniu wizyta w biurze czy lokalu.
Dziwne wydaje mi się to jak szastają kasą. Kilka przykładów: wynajmują ogromny dom w centrum miasta. Tak, wynajmują, nie mają swojego domu. Podobnie jest z autami. Prawdopodobnie najem długoterminowy i co kilka miesięcy inne auto. Oczywiście topowe marki jak mercedes, bmw, porsche. Catering dietetyczny, wizyty prywatnych trenerów personalnych w nich w domu, fizjoterapeutów. Nawet regularnie sprzątaczki przychodzą. Cały czas wycieczki, praktycznie co weekend wypad do jakiegoś berlina czy paryżu na 2-3 dni - po co? Na zakupy. Topowe ciuchy z vitkaca, itp. Dłuższe wyjazdy też się zdarzają, podobno odwiedzili już ponad 100 krajów. Wieczne podróże taksówkami bo się nie chce samemu prowadzić, zakupy do domu w żabce bo blisko, zamawianie przez glovo zakupów, zamawianie jedzenia mimo cateringu. Można wymieniać bez końca. Jak biorą napoje do domu to nawet woda musi być w szklanej butelce. Tak samo cola/red bull, tylko te małe szklane butelki.
No i teraz do sedna: oni żyją sobie na takim poziomie, a swojej córce nie dają nic. Tzn. jak z nimi mieszkała to korzystała z tego wszystkiego co w domu, ale np. nie kupią jej mieszkania, nie dadzą na wakacje, nawet nie dorzucą się do opłat. Ona przez wiele lat mieszkała w mieszkaniu z 3 innymi osobami. Oni zwiedzili 100 krajów, a różowa była raz w życiu za granicą i to na jeden dzień. Nawet za dzieciaka zostawiali ją z dziadkami i sami jeździli. Nawet jak jej matka jakieś ciuchy (markowe) ma na zbyciu to jej nie da tylko może jej sprzedać, oczywiście da jej duży rabat ale dalej to jest kilka stów. Jak dają jej prezent na święta/urodziny to jakieś gówienko za 100zł. Ale za to na stół wjedzie jedzenie za tysiące i alkohol którego nawet nie znam. Połowa żarcia później i tak leci do śmieci. Różowa za nimi nie przepada, widzę, że ma żal ale źle nigdy nie powie o nich.
W moim przypadku było tak, że rodzice odkładali prawie każdy grosz, tzn, nie biedowali, ale żyli oszczędnie, odpuszczali sobie jakieś 3x wakacje w roku, pojechali raz, zawsze mogłem się z nimi zabrać. Ojciec robił niespodzianki, typu zatankował mi auto tak po prostu. Na prawko mi dali na 18tke. A różowa musiała kelnerować całe wakacje żeby na prawko zebrać. I tak teraz ja mam swoje mieszkanie własnościowe, bo 3/4 dołożyli rodzice.
Pierwsze co mi przyszło do głowy to, że nie mają nic swojego bo może komornik siedzi albo robią jakieś wały. Ale mają w górach dom, dużą działkę z lasem oraz kilka mieszkań w blokach. W tym domu byłem z różową (dziwne, że nie chcieli kasy od nas za to). Sami tam nie jeżdżą bo za mało prestiżowo. Wysyłają do wglądu jakiegoś pracownika z firmy i tyle. Różowa mówi, że domu nie kupią bo po pierwsze w takiej lokalizacji nikt nie sprzedaje takiego domu, a jak już się coś pojawi to mega duża kasa (w milionach) i zawsze mówili, ze jak już kupią to w 90% dom nie będzie spełniał standardów więc muszą zrównać to co stoi i od nowa postawić. A mieszkania wynajmują ale córce nie dadzą w nich mieszkać.
Wydaje mi się to strasznie dziwne. Co sądzicie? Uciekać?
#zwiazki #rodzina #rodzice #pieniadze

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6288d38768533c7bb10eec60
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 20
OP: @KurczakPozogi: Wiesz co, chodzi o kilka kwestii. Po pierwsze takie zachowanie jest dziwne, z tym brakiem własnego domu, auta. Może ten domek w górach to bajt i jest kogoś innego. Podobnie te mieszkania. Może robią jakieś wały i dlatego? Czemu nie wezmą córki do którejś z ich działalności tylko płacą obcym ludziom, a córka zapieprzała u janusza 10 lat temu za 7zł/h na czarno bo nie było innej pracy
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: no więc jeśli nawet to nie jest bait, to dziewczyna nie jest niczemu winna. Jak w związku ważne jest dla Ciebie to jacy są jej rodzice a nie ona to może daj jej spokój już teraz. A być może jest tak jak pisali ludzie wcześniej, i rodzice chcą by zaznała niedostatku i nauczyła się przedsiębiorczości na własną rękę, żeby nie rozwaliła rodzinnego dorobku w ciągu kilku lat, jak to się
OP: @Rotapa: Tak, rozmawiałem. Ma do nich duży żal, oczy często się jej szklą, nawet na rodzinnych obiadkach. Np. z tymi kwiatami co dostała. Ona woli zamiast 30 róż dostać 100zł. Dlatego te kwiaty idą w śmieci pierwszego dnia. Niestety jest osobą taką, że nie wyrzuci tego z siebie przy nich. Ja bym już dawno urwał kontakt po wcześniejszym wyrzuceni wszystkiego z siebie. Bo po co utrzymywać. To tak jakby
@AnonimoweMirkoWyznania to musi być bait xd nie wierzę że można być takim dzbanem.


@Ataxia: Niestety jestem wstanie wyobrazić sobie takich dzbanów. Wśród moich znajomych była tak historia, dziewczyna była po drugim roku dość ciężkich studiów, jej rodzicę pracowali i mieszkali w Niemczech. I naglę mówią że absolutny koniec z pieniędzmi na studia, zero. Cały rok musiała harować na utrzymanie jako sprzątaczka, aż po licencjacie nie dostała dobrej pracy. Wystarczyłoby że rzuciliby
OP: @Cierniostwor: No moja różowa studiowała mieszkając jeszcze z rodzicami (to samo miasto). Miała jedynie możliwość mieszkania i jedzenia, zero innego wsparcia, a jak wyjechali rodzice to jeszcze musiała domem się zajmować. Wyprowadziła się żeby trochę się usamodzielnić i też zero wsparcia. Musiała zmienić studia na zaoczne bo nie dawała rady utrzymać się z prac wieczorowych i weekendowych. Poszła na etat i opłata za studia oraz opłata za pokój praktycznie
Plastikowa butelka ma coś takiego jak nakrętka i w cenie butelki szklanej 0,25 można kupić pewnie 1-1,5l dużego napoju.


@AnonimoweMirkoWyznaniaOP: ja tylko przytaczam moją sytuację. Jak już otworzysz tę dużą butelkę to jednak niedługo trzeba wypić. A ja to może wypiję taką 0.25 puszkę raz na miesiąc i mam dosyć. To co robią oni jest nieekonomiczne i bez sensu, ja piszę że jest sens istnienia takich 0.25 pojemności :>