Wpis z mikrobloga

Z 4 lata temu jak byłem na bezrobociu i swoją drogą miałem konto na wypoku to miałem kota młodego(o ile pamiętam nawet wrzucałem jego zdjęcia), brat przyniósł, bardzo był fajny, kochał mnie jak nie wiem co, i uwielbiał aportować. W tym czasie dostałem się też na staż z urzędu pracy i od 7:00 do 15:30 byłem poza domem. Któregoś dnia miała przyjechać dalsza rodzina w odwiedziny, ale na szczęście jak mnie nie było... albo właśnie na nieszczęście... wróciłem do domu, pytam matki czy byli, ona, że byli, ja pytam... gdzie kicia... Matka jak gdyby nigdy nic mówi, że zabrali, że ich polubiła i wzieli na wieś, że tam bedzie jej lepiej, ja oczywiście się wkurzyłem na maxa, że kota po prostu oddała na pewną śmierć, że nie będą się opiekować nią i coś ją zabije za chwilę. No i co? Niestety miałem rację, chwilę tam pożyła, a potem któregoś dnia jakaś była osłabiona i nikt jej nie pomógł i po prostu zniknęła i nigdy więcej się nie pojawiła. Do dziś mi jej brakuje (,) i jak to piszę jest mi mega przykro i smutno, że po prostu matka oddała kota by zdechł. Zdjęcia nie wrzucę bo już i tak mi za smutno się zrobiło. #przegryw
  • 21
@dizzy126: Jak można komuś w ogóle kota #!$%@?ć perfidnie xD Jakby wbić do ziomka

-"ej stary zajebisty żółw, chyba mnie polubil bo zjadł z ręki, biorę go" xD


@damian-powazka98: ja bardziej bym tu obstawiał wariant, że matka im po prostu tego kota "opchnęła" - coś w stylu: "Weźcie tego kotka, on tam u was na wsi będzie miał dobrze, myszów wam nałapie". Nikt normalny nie przyjeżdża do kogoś w odwiedziny
@dizzy126: Rozumiem doskonale, też mam ,,wiejską” rodzinkę i często mam wrażenie, że umysłowo zatrzymali się w latach 90’. Niejednokrotnie byłam świadkiem podobnych sytuacji, które nie dość ze były po prostu toksyczne to chore i żadne słowo nie przetłumaczy tym ludziom, że ten pomysł/słowa/akcja którą wykonali po prostu jest przejawem niewiedzy i głupoty a nie ,,zaradności” czy jakiegoś innego określenia, które ma na celu gloryfikować wiejską potęgę.

Kontakt z tymi ludźmi, ograniczam