Wpis z mikrobloga

@Mdx91: Równo miesiąc temu miałem dzwona. Przed nim dość często pozwalałem sobie przewozić niezapięte dzieci. Tego dnia wracając od lekarza dzięki Bogu miałem kaszojadów zapiętych na tylnym siedzeniu i jakieś 50m od domu kobieta w ostatniej chwili ruszyła mi na skrzyżowaniu ze stopu wprost przed maskę. Nawet nie zdążyłem nacisnąć hamulca, strzał przy około 60-70km/h. Od tamtej pory nawet córkę przewożę zapiętą i ściśniętą pasami do żłobka oddalonego o 100m od
@mackry: o'ryly?

Wystarczyło jedno wcale nie mocne hamowanie i skończyło się 'zapominanie' o zapinaniu pasów. Do dzisiaj a to będzie jakieś... 12 lat? Ta chwila, kiedy bezwładnie lecisz do przodu aż się zatrzymasz na przednim fotelu wcale nie musi być bolesna. Ani niebezpieczna. Ale pozostaje w pamięci jako chwila kompletnej bezradności i zagrożenia. Dzieciak został zapoznany z prostą konsekwencją niezapiętych pasów.
W przeciwieństwie do sprania dupska, zależność przyczynowo-skutkowa jest oczywista nawet
@krystal_Tri_tapik zgadzam się że za pomocą takiej metody dzieciak zapamięta i zapinaniu pasów.
Ale nie dlatego że matka pokazała mu że to niebezpieczne, tylko dla tego że jest opcja że następnym razem znowu ostro zahamuje i rozkwasi mi twarz.

Jedyna lekcja jaka zapamięta to ból i upokorzenie, oraz to że rodzic który ma być twoim wsparciem nie wiadomo jak coś #!$%@? może ci jeszcze #!$%@?.

To tak jak rodzic mówi "nie rób
@mackry: bo dzieciak rozkmini, że jest związek między poleceniem do przodu a manewrami matki.

Nie kombinuj może za bardzo, co? Dwulatek, który opanował technikę prowadzenia samochodu, ciekawe co jeszcze wymyślisz.

Po pierwsze, pewnie nie słyszałeś, że dzieciaki wypinają się z pasów w trakcie jazdy? Owszem, robią to. Zwykle akurat wtedy, kiedy ni cholery nie masz się gdzie zatrzymać, żeby go ponownie przypiąć.
Po drugie, zasada działa dokładnie tak samo, jak przy
@krystal_Tri_tapik nie do końca rozumiem co masz na myśli.

Spróbuję jeszcze raz wyjaśnić co ja chcę powiedzieć:

Ja uważam, że dziecko tak jak każdy człowiek woli gdy traktuje się go z szacunkiem a nie jak psa. Zrobi źle dostaje fotelem w pysk, zrobi dobrze dostaje cukierka. Takie podejście uczy kombinowania oszukiwania i działania pod nagrodę.

Oczywiście to nie znaczy że ma decydować o wszystkim w swoim życiu i mu wszystko wolno bo
@mackry: starannie pominąłeś fragment o tym, że dzieci się wypinają z pasów w trakcie jazdy.

Nic o bezstresowym wychowaniu nie pisałam. Jedynie o uczeniu konsekwencji. Jak coś spieprzysz, może zaboleć. Zdaje się wolisz sobie kręcić kółkiem (bo nie ma jak stanąć), nawijać młodemu milionowy raz makaron na uszy, który to młody milionowy raz zignoruje a jak dojdzie do wypadku, no cóż, szacunek ważniejszy od życia, najwyraźniej. ¯\_(ツ)_/¯
@krystal_Tri_tapik wydaje mi się że jeżeli ktos musi 5 latkowi który często jeździ samochoden tłumaczyć milion razy dlaczego trzeba jeździć w pasach to pewnie dlatego że wcześniej nie zbyt dobrze było to egzekwowane i nie zdaje sobie sprawy jak to jest ważne. Ale nie chcę generalizować bo każdy przypadek jest inny.

I tak, wolę milionowy raz tłumaczyć dzieciom dlaczego ważne jest żeby jeździły w pasach, niż metoda kija uczyc ich że jak