Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czy mozna osiągnąć w zyciu sukcesy, a nie umiec się tym cieszyć? Mozna. Jestem sobie mirkiem, takim przecietnym, ktoremu w zyciu sie poszczescilo, plus jestem sprytny i calkiem wygadany. Ale moim przekleństwem jest to, że jestem rodzinnym gosciem. Moze nie jestem synem króla sedesów i kokosów nie mam, ale pensja rzędu 25k, dom, 2 mieszkania (kredyciarz here). kilka samochodow (w tym 2 sportowe klasyki), nowe auto klasy premium z salonu...itd. Serio, bardzo duzo moich znajomych mi zazdrosci takiego życia. Plus mam 190 wzrostu, duzo kobiet jest mną zainteresowanych, bo czują odemnie aure #wygryw, umiem w gadke, wydaje sie byc interesującym, inteligentnym mężczyzną z nieprzecietnymi pasjami. Jednak pod spodem trwa walka ze samym sobą, brakiem poczucia wlasnej wartosci, nieszczescie, nienawisc do samego siebie, lęki, stany depresyjne, mysl o samobojstwie i odwieczne pytanie: na ch*j ja zyje?
Zdaje sobie z tego sprawe, ze mam dobrze, ale ja nie umiem się tym cieszyć, a dlaczego? chodzi o kobietę z którą byłem kilka lat temu, mamy razem dziecko. Juz wtedy robilem strasznie glupie rzeczy, bo nie docenialem jej i depresja wjechala, nie umiem sobie tego wybaczyc do tej pory. Rozstalismy sie 4 lata temu. Ja jednak nadal do niej cos czuje...ponadto musze miec z nią kontakt, bo dzielimy sie opieką nad mlodym. Wiem, ze ona uklada sobie zycie na nowo, do czego ma prawo i nie moge jej tego zabronic. Ale czuje sie jak przegryw, bo buduje mojemu synkowi rodzine patchworkowa i dysfunkcyjna, sam przy tym czuje sie masakrycznie. On jest przerzucany z miejsca na miejsce jak goorący kartofel. Kocham moje dziecko tak bardzo, ze nie chce mu dac wszystko co najlepsze. wypruwam sobie flaki w robocie i poza nią, żeby on mial dobrze, zeby spedzac z nim czas, jezdze czasami z ex. i mlodym na jakies eventy, urodziny jego kolegow - udajemy sobie rodzine itp. Ale boli to, ze jego matka zabiera go na wakacje z nowym facetem. Czuje się pusty, bezradny, niemoc i złość. Nie umiem odnalezc spokoju, od kilku lat towarzyszy mi anhedonia. Paradoksalnie, to ona napędza moje sukcesy, bo fundując sobie nowe zabawki, chce poczuc choc na chwile szczescie...to tylko pozorna chwilowa ulga. Potem znowu wjeżdża myślenie: ze to nie cieszy. Boje sie smierci, boje się tego, że to wszystko nie ma sensu.
Bylem juz u psychologa, chodzilem na terapie, bralem dropsy SSRI od psychiatry. To wszystko nie pomagało, albo bylo tylko chwilowe. Czuje, że żyje w permanentnym bólu, pomimo uplywu tylu lat, nie umiem sobie z tym poradzic.
Nie umiem nawiązać żadnej relacji z kobietami, bo czuje ból i nie wychodzi. Mimo, ze czesto to są bardzo ładne i mądre kobiety. Nie umiem sie zaangazowac, bo siedzi w mojej glowie caly czas ten sam natarczywy schemat. Boje się, że kiedyś przegram tą walkę, narazie trzyma mnie przy życiu, milosc do mojego syna, do moich niektorych bliskich.
#depresja #feels #przegryw #samotnosc ##!$%@?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #626f97356fa385d2da54009a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie ma zjazdu przegrywów, którzy tak się spuszczają nad dobrami materialnymi, które są - ich zdaniem - lepsze, niż miłość? No proszę. Gorzka prawda - zawaliłeś, straciłeś kogoś, kogo kochasz i nic Ci tego nie zrekompensuje. Z tym, że cztery lata takiego stanu to sporo i warto poszukać pomocy dobrego terapeuty (skoro tamta terapia nie pomogła).

Dwa - może warto wyjechać na jakiś czas gdzieś w spokoje miejsce i ułożyć