18. Kto trzeźwy daje plusa, a kto pijany niech śpi dalej.
Wczorajszy dzień upłynął mi spokojnie.
Po opuszczeniu lokum udostępnionego mi przez jednego z Mirków na dwie noce, udałem się od razu na obiad do baru, w którym stołuję się odkąd pojawiłem się w Zielonej Górze.
Pogoda już od samego rana była dla mnie odpowiednia, było około 10 stopni a wiatr wzmagał lekki chłód, słońce ogrzewało moje brzydkie lico.
Około godziny 11 udałem się autobusem w stronę lasu, gdzie wyruszyłem utartymi już ścieżkami na długi spacer wśród drzew, zwierząt i małej ilości ludzi. Bez ryku aut, nadmiernej ilości spalin i hałasu.
Dlaczego jestem w takiej, a nie innej sytuacji? Ponieważ wyjechałem z dnia na dzień z rodzinnego domu, gdzie nie czułem komfortu psychicznego, nie miałem swojej prywatności, nie czułem się rozumiany.
Sprawialem problemy od małego i żaden z dorosłych nie widział lub nie chciał widzieć problemów w moim zachowaniu, wiele razy byłem wyręczany przez matkę w zadaniach domowych, często przepisywała moje zeszyty bo wg niej moje pismo było brzydkie, robiła ze mnie nieudacznika.
Wychowałem się bez biologicznego ojca, którego zastąpił mi ojczym. Mój stary zmarł gdy miałem 2 lata, więc nie ma opcji żebym go pamiętał.
W czasach przedszkola moje życie przebiegało bez większych przeszkód, czułem się wtedy szczęśliwy, miałem kolegów i koleżanki, już wtedy interesowały mnie młotki, piły, wkrętaki i inne narzędzia, które można używać w stolarstwie czy ślusarstwie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że świat jest zły, a ludzie mogą być okrutni...
Problemy zaczęły się w podstawówce, nie pamiętam już dokładnie która to była klasa ale gdybym spojrzał na daty zdjęć wykonanych w tamtym okresie, to mógłbym stwierdzić na którym etapie życia zaczęło mi się walić w głowie...
Mój ojczym pracował kiedyś w miarę renomowanej fabryce butów, był szewcem. W tamtych czasach modne i popularyzowane były tak zwane półkolonie. Od tego się zaczęło.
Podczas pobytu na jednej z takich koloni byłem w ośrodku oddalonym jakieś 16km od miejsca zamieszkania. Był las, bystry potok, natura i tworzenie różnych rzeczy z gipsu.
Wtedy pojawiła się ona, ciotka mojej matki i jej mąż...
Młodemu dzieciakowi powiedzieli, że ten ojciec to nie mój tato, że mój nie żyje... Po powrocie do domu zaczęło mi o---------ć.
W klasach szkoły podstawowej rówieśnicy śmiali się ze mnie, bo miałem czerwone getry, bo moich rodziców nie było po prostu stać na kupno mi rzeczy potrzebnych do codziennego bycia w szkole, to było pierwsze piętno odciśnięte na moje młodej psychice.
Ojczyma zostawiła kobieta, przez co musiał płacić alimenty, a moja matka była wtedy po dwóch nieudanych związkach. Ja byłem drugim, pierwszym i ostatnim ślubnym dzieckiem.
Gdy w wieku 16 lat po raz pierwszy napiłem się alkoholu, było w miarę spoko ale z każdym kolejnym spotkaniem, które było wzbogacone alkoholem czułem się co raz to gorzej. Dużo płakałem, nie chciałem być taki jak mój zmarły już dawno temu ojciec. A-----l wzbudzał we mnie poczucie winy i często wtedy płakałem, bo nie chciałem stać się alkoholikiem jak mój nieżyjący tata.
Potrafiłem okazywać uczucia, nawet byłem zakochany w Magdzie ale ona była z wyższych sfer. Byłem biedny wśród bogatych.
Moje problemy zaczęły się tak naprawdę w gimnazjum, gdzie trafiłem już jako zagubiony nastolatek. Miałem wyrzuty sumienia, obwiniałem siebie samego za rzeczy, na które i tak nie miałem wpływu.
Zawsze czułem się gorszy.
A później piłem więcej i więcej. Poznałem trawę i p-------y. Czułem się ważny, bo pod wpływem alkoholu nawiązywałem kontakty, "przyjaźnie", znajomości. Czułem się kimś.
To przeminęło już dawno temu.
W "rodzinnym" domu byłem traktowany jako bezpieczne źródło dochodu, bo co miesiąc płaciłem czynsz i dokładałem się do zobowiązań swoich rodziców.
W domu zawsze była bieda. Umysłowa i finansowa.
Od małego sprawialem problemy ale nikt nie chciał albo nie potrafił zauważyć problemów jakie wynosiłem z zewnątrz siebie. Byłbym wdzięczny teraz gdyby ktoś kiedyś wysłał mnie na terapię czy do innej instytucji zajmującej się problemami dorastającej młodzieży, niestety...
Lubiłem elektronikę, lubiłem dłubać w drewnie i interesowałem się praktycznymi rzeczami związanymi ze ślusarstwem. Dlaczego mi przeszło?
Bo moja matka lubiła porządek, moje rzeczy nie były jej potrzebne, a każdy przejaw zainteresowaniem uważała za coś, co przeszkadza jej w codziennym życiu.
Bo w szufladzie brudno, bo jej to nie potrzebne, bo jestem pod jej dachem, bo powinienem iść do pracy, bo to ona rządzi w tym domu....
Odczuwam wrażenie, że jestem nieudacznikiem. Czuję się jakby ukształtowano mnie pod bycia życiową s---------ą...
Nie piłem i nie paliłem od prawie trzech tygodni. Czuję wewnętrzne napięcie i niepokój.
Musiałem to wyrzucić. Przepraszam za chaotyczny styl pisowni, inaczej na chwilę obecną nie potrafię.
Prawie rok temu chciałem zrobić sobie s---------o, chciałem. Teraz już nie chcę.
A dlaczego nie jadę za granicę? Bo chcę się zaaklimatyzować na miejscu, uzbierać trochę pieniądz i wtedy być może wyjechać. Z gołą dupą nie ma się co pchać...
**
Poniżej przedstawiam chyba najlepsze zdjęcie jakie kiedykolwiek wykonałem, to pan jeż.
@oo__oo: no cóż. Ogarniesz to jakoś. Małymi krokami zbudujesz swoją przyszłość. To nie jest tak że już wszystkie drogi przed tobą zamknięte. Wiadomo że astronautom już nie zostaniesz ale... Możesz być rzemieślnikiem, mieć satysfakcjonującą pracę i może założyć rodzinę. Możesz być wartościowym człowiekiem. Najpierw pokonaj alkoholizm. Potem przyjdzie czas na rozwój, jakieś wieczorowe technikum gdzie uzupełnisz braki. Będziesz mógł zostać stolarzem l, ślusarzem czy kim chcesz. Wszystko ma szansę się
@oo__oo: trzymaj się Mirek. Walcz. Chyba dobrze Cię rozumiem, bo gimnazjum plus zawirowania życiowe moich rodziców też odbiło się na moim życiu. Nie aż tak jak u Ciebie, miałem trochę więcej szczęścia. Jak staniesz na nogi to pomyśl o psychoterapii. Mi pomogla mając prawie 30 lat. Żyj tu i teraz. Dzisiaj w nocy Jezus zmartwychpowstał, więc z Nim i dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
nie czułem komfortu psychicznego, nie miałem swojej prywatności, nie czułem się rozumiany.
wiele razy byłem wyręczany przez matkę w zadaniach domowych, często przepisywała moje zeszyty bo wg niej moje pismo było brzydkie, robiła ze mnie nieudacznika.
Bo moja matka lubiła porządek, moje rzeczy nie były jej potrzebne, a każdy przejaw zainteresowaniem uważała za coś, co przeszkadza jej w codziennym życiu.
Bo w szufladzie brudno, bo jej to nie potrzebne, bo jestem pod
@oo__oo: Możesz też umieścić tutaj listę najpotrzebniejszych rzeczy, pewnie ktoś ma coś czego nie potrzebuje a chętnie odda byle się komuś innemu przydało. Będzie używane, ale to raczej nie robi ci różnicy?
Albo, jeśli ktoś ma awersję do wpłat pieniężnych, może po prostu kupić Ci coś w sklepie. Dla przykładu pościel/ręczniki/proszek itp.
Może ktoś w dzień powszedni podrzuci @oo__oo do miejscowej szperalni. Najlepiej pojechać tam samochodem bo po prostu wygodniej. Sam z tego korzystałem i polecam. Nie pamiętam tylko w jakich godzinach w ciągu tygodnia to jest czynne, ale obstawiam, że porannych do 14.
@oo__oo: Miras, jak co kwartał robię przegląd garderoby. Daj znać jaki masz rozmiar ubrań i butów. Zawsze oddaję do schroniska św brata Alberta we Wro, ale sprawiłoby mi przyjemność przekazanie Tobie. Jestem typem zbieracza więc mam masę rzeczy nowych albo raz założonych. Na pewno wszystko w super stanie :)
#polska #bezdomnosc #przegryw #alkoholizm
18.
Kto trzeźwy daje plusa, a kto pijany niech śpi dalej.
Wczorajszy dzień upłynął mi spokojnie.
Po opuszczeniu lokum udostępnionego mi przez jednego z Mirków na dwie noce, udałem się od razu na obiad do baru, w którym stołuję się odkąd pojawiłem się w Zielonej Górze.
Pogoda już od samego rana była dla mnie odpowiednia, było około 10 stopni a wiatr wzmagał lekki chłód, słońce ogrzewało moje brzydkie lico.
Około godziny 11 udałem się autobusem w stronę lasu, gdzie wyruszyłem utartymi już ścieżkami na długi spacer wśród drzew, zwierząt i małej ilości ludzi. Bez ryku aut, nadmiernej ilości spalin i hałasu.
Dlaczego jestem w takiej, a nie innej sytuacji?
Ponieważ wyjechałem z dnia na dzień z rodzinnego domu, gdzie nie czułem komfortu psychicznego, nie miałem swojej prywatności, nie czułem się rozumiany.
Sprawialem problemy od małego i żaden z dorosłych nie widział lub nie chciał widzieć problemów w moim zachowaniu, wiele razy byłem wyręczany przez matkę w zadaniach domowych, często przepisywała moje zeszyty bo wg niej moje pismo było brzydkie, robiła ze mnie nieudacznika.
Wychowałem się bez biologicznego ojca, którego zastąpił mi ojczym.
Mój stary zmarł gdy miałem 2 lata, więc nie ma opcji żebym go pamiętał.
W czasach przedszkola moje życie przebiegało bez większych przeszkód, czułem się wtedy szczęśliwy, miałem kolegów i koleżanki, już wtedy interesowały mnie młotki, piły, wkrętaki i inne narzędzia, które można używać w stolarstwie czy ślusarstwie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że świat jest zły, a ludzie mogą być okrutni...
Problemy zaczęły się w podstawówce, nie pamiętam już dokładnie która to była klasa ale gdybym spojrzał na daty zdjęć wykonanych w tamtym okresie, to mógłbym stwierdzić na którym etapie życia zaczęło mi się walić w głowie...
Mój ojczym pracował kiedyś w miarę renomowanej fabryce butów, był szewcem.
W tamtych czasach modne i popularyzowane były tak zwane półkolonie. Od tego się zaczęło.
Podczas pobytu na jednej z takich koloni byłem w ośrodku oddalonym jakieś 16km od miejsca zamieszkania. Był las, bystry potok, natura i tworzenie różnych rzeczy z gipsu.
Wtedy pojawiła się ona, ciotka mojej matki i jej mąż...
Młodemu dzieciakowi powiedzieli, że ten ojciec to nie mój tato, że mój nie żyje...
Po powrocie do domu zaczęło mi o---------ć.
W klasach szkoły podstawowej rówieśnicy śmiali się ze mnie, bo miałem czerwone getry, bo moich rodziców nie było po prostu stać na kupno mi rzeczy potrzebnych do codziennego bycia w szkole, to było pierwsze piętno odciśnięte na moje młodej psychice.
Ojczyma zostawiła kobieta, przez co musiał płacić alimenty, a moja matka była wtedy po dwóch nieudanych związkach.
Ja byłem drugim, pierwszym i ostatnim ślubnym dzieckiem.
Gdy w wieku 16 lat po raz pierwszy napiłem się alkoholu, było w miarę spoko ale z każdym kolejnym spotkaniem, które było wzbogacone alkoholem czułem się co raz to gorzej. Dużo płakałem, nie chciałem być taki jak mój zmarły już dawno temu ojciec. A-----l wzbudzał we mnie poczucie winy i często wtedy płakałem, bo nie chciałem stać się alkoholikiem jak mój nieżyjący tata.
Potrafiłem okazywać uczucia, nawet byłem zakochany w Magdzie ale ona była z wyższych sfer. Byłem biedny wśród bogatych.
Moje problemy zaczęły się tak naprawdę w gimnazjum, gdzie trafiłem już jako zagubiony nastolatek.
Miałem wyrzuty sumienia, obwiniałem siebie samego za rzeczy, na które i tak nie miałem wpływu.
Zawsze czułem się gorszy.
A później piłem więcej i więcej. Poznałem trawę i p-------y. Czułem się ważny, bo pod wpływem alkoholu nawiązywałem kontakty, "przyjaźnie", znajomości. Czułem się kimś.
To przeminęło już dawno temu.
W "rodzinnym" domu byłem traktowany jako bezpieczne źródło dochodu, bo co miesiąc płaciłem czynsz i dokładałem się do zobowiązań swoich rodziców.
W domu zawsze była bieda. Umysłowa i finansowa.
Od małego sprawialem problemy ale nikt nie chciał albo nie potrafił zauważyć problemów jakie wynosiłem z zewnątrz siebie.
Byłbym wdzięczny teraz gdyby ktoś kiedyś wysłał mnie na terapię czy do innej instytucji zajmującej się problemami dorastającej młodzieży, niestety...
Lubiłem elektronikę, lubiłem dłubać w drewnie i interesowałem się praktycznymi rzeczami związanymi ze ślusarstwem.
Dlaczego mi przeszło?
Bo moja matka lubiła porządek, moje rzeczy nie były jej potrzebne, a każdy przejaw zainteresowaniem uważała za coś, co przeszkadza jej w codziennym życiu.
Bo w szufladzie brudno, bo jej to nie potrzebne, bo jestem pod jej dachem, bo powinienem iść do pracy, bo to ona rządzi w tym domu....
Odczuwam wrażenie, że jestem nieudacznikiem.
Czuję się jakby ukształtowano mnie pod bycia życiową s---------ą...
Nie piłem i nie paliłem od prawie trzech tygodni.
Czuję wewnętrzne napięcie i niepokój.
Musiałem to wyrzucić. Przepraszam za chaotyczny styl pisowni, inaczej na chwilę obecną nie potrafię.
Prawie rok temu chciałem zrobić sobie s---------o, chciałem. Teraz już nie chcę.
A dlaczego nie jadę za granicę? Bo chcę się zaaklimatyzować na miejscu, uzbierać trochę pieniądz i wtedy być może wyjechać. Z gołą dupą nie ma się co pchać...
**
Poniżej przedstawiam chyba najlepsze zdjęcie jakie kiedykolwiek wykonałem, to pan jeż.
W komentarzu coś, o czym chciałbym już zapomnieć.
@DexterFromLab: op już jest wartościowym człowiekiem, może jeszcze zostać szczęśliwym (。◕‿‿◕。)
Albo, jeśli ktoś ma awersję do wpłat pieniężnych, może po prostu kupić Ci coś w sklepie. Dla przykładu pościel/ręczniki/proszek itp.
Ciepłej niedzieli ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Nie pamiętam tylko w jakich godzinach w ciągu tygodnia to jest czynne, ale obstawiam, że porannych do 14.
https://goo.gl/maps/UKcPPsjetX1BTToH7