Wpis z mikrobloga

Wykopkowa analiza której nikt mający wpływ na cokolwiek nie przeczyta, ale może chociaż ktoś podyskutuje.

Nie jestem specjalistą co do geopolityki, interesuję się jedynie amatorsko. Ale mimo wszystko nie zgadzam się z opiniami które często się tu i u wielu ekspertów pojawiają - że nie można eskalować militarnie, że to sankcjami trzeba i ogólnie najlepiej się nie wtrącać bo Polska jest na froncie.

W polskim interesie jest zgniecenie Rosji interwencją międzynarodową na Ukrainie jak najszybciej. Zaraz będą argumenty "chcesz żeby rakiety w polskie miasta uderzały?" albo "jak taki waleczny to jedź na Ukrainę". Albo straszenie atomem, które jest kompletnie idiotyczne, bo na tej zasadzie można by dawać kacapom po prostu zajmować wszystko bez jakiejkolwiek reakcji z obawy przed grzybami. Tymczasem fakt jest taki że bez militarnej pomocy Zachodu nie da się określić jak to się skończy - co jeśli pozostawiona sama sobie Ukraina w końcu padnie i (mało prawdopodobny scenariusz, ale...) zostanie w pełni podporządkowana Rosji? Wtedy poprzez obwód kalinigradzki, Białoruś i Ukrainę będziemy dzielić ok. 1/3 granicy kraju z ekstremalnie wrogą, nazistowską Rosją, rządzoną przez psycholi z dużym poparciem społecznym. Dopiero wtedy staniemy się frontem i poligonem dla ewentualnej wojny, a nawet jeśli do niej nie dojdzie to będziemy latami żyć w strachu przed nieobliczalną kacapią u bram. A gospodarka będzie dostawać po dupie z racji niebezpieczeństwa lokowania u nas kapitału.

Dlatego uważam obecne ryzyko związane z interwencją za niewspółmiernie mniejsze niż to które może pojawić w perspektywie nadchodzących lat przy braku takiej interwencji. Ostrzał rakietowy to max na co mogłaby pozwolić sobie teraz Rosja (a i w to wątpię w tym momencie), bo ani nie wejdą tu wojskami lądowymi, ani nie zdobędą przewagi w powietrzu. Brak eskalacji to dobry i rozsądny scenariusz dla Niemca czy Francuza, których ewentualne wydłużenie granicy Rosji z Polską za bardzo nie zaboli, a da jeszcze wiele lat na nadrobienie zaległości co do armii. Ale dla nas czy państw bałtyckich to katastrofa - i warto zauważyć że ze wszystkich tych państw pojawiają się polityczne głosy za interwencją czy no fly zone.

Oczywiście ten scenariusz zakłada kilka rzeczy które pójdą ekstremalnie źle - czyli Ukraina zajęta w pełni, sankcje niezdolne do zniszczenia rosyjskiej zdolności prowadzenia wojny. Ale wciąż jest sporo niewiadomych, jak Puchatek i inne siły które jak dotąd nie określiły jednoznacznie strony (typu Izrael, Indie, Pakistan, cała Ameryka Południowa). Nie chcę więc wykluczać ewentualności że Rosja dostanie mniej lub bardziej oficjalne wsparcie które uchroni ją przed zatonięciem - wiara w to, że kompletnie posypią się gospodarczo w kilka tygodni/miesięcy wydaje mi się równie hurraoptymistyczna jak opinie że Ukraina na dniach wypędzi ich od siebie. Nawet jeśli w efekcie tego utrzymania się na powierzchni zostaną zwasalizowani przez Chiny, nam pod względem niebezpieczeństwa nie robi to większej różnicy. Poza satysfakcją.

Pominę już zupełnie aspekt moralny, bo oczywiście od tej strony naród rosyjski zasługuje na natychmiastowe wyparowanie z powierzchni ziemi.

#ukraina #rosja #wojna
  • 21
  • Odpowiedz
myślę że jednak ludzie w Pentagonie mają w #!$%@? więcej wiedzy i ogarniają to dużo lepiej. I skoro oni nie chcą teraz tego podkręcać to jest to jednak lepsza opcja.


@Kantar: Co z tego skoro ich celem nie musi być bezpieczeństwo Polski, a jedynie USA
  • Odpowiedz