„Oddając Czytelniczkom i Czytelnikom nowy przekład jednej z najbardziej kultowych powieści, jestem świadoma „zdrady” popełnianej wobec pokolenia ich matek i babć, do których zresztą zaliczam też siebie. Tak jest – razem z wydawcą tego przekładu doszliśmy do wniosku, że w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nazywa się Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim,
Moja mama jakby sie dowiedziala to by tej pani wyslala paczke zgnilych sledzi w ramach kary
@10minuteman: kary za to, że urodziła się za późno i nie mogła jako pierwsza przetłumaczyć tej książki? Jakby to było pierwsze tłumaczenie to na późniejszą Anię z Zielonego Wzgórza każdy by psioczył
Jakby to było pierwsze tłumaczenie to na późniejszą Anię z Zielonego Wzgórza każdy by psioczył
@Limonene:Ale nie jest. "Ania z Zielonego Wzgórza" to, jak sama autorka zauważyła powieść międzypokoleniowa. Zmiany tego typu niszczą pewną płaszczyznę komunikacyjną pomiędzy odbiorcami. Oczywiście można mieć swoje zdanie, jaki to nie jest wspaniały pomysł ale osobiście uważam, że to zmiana niepotrzebna i głupia.
@HeadH: nie jest pierwsza i to jest jedyny powód, dla którego jej się obrywa ¯\_(ツ)_/¯ i to głównie od ludzi, którzy tylko zobaczyli tytuł i pewnie nawet nie wiedzą dlaczego "szczyty"
nie jest pierwsza i to jest jedyny powód, dla którego jej się obrywa ¯_(ツ)/¯
@Limonene: I co w tym złego? Trzy pokolenia operują nazwami i imionami w tej samej formie. Przychodzi wielka Bańkowska z wydawcą łasym na kasę z kontrowersji i stwierdza, że kolejne nie będą się z nimi rozumiały mówiąc o książce bo ona zrobi to lepiej. Tak, czytałem wywiad i rozumiem dlaczego sobie uzbdurała, że to dobry
@HeadH: co w tym złego, że krytykują to ludzie, którzy nie wiedzą o tej książce nic więcej poza tytułem i myślą, że szczyty są wzgórz? No ja widzę bardzo dużo złego, a przynajmniej niesprawiedliwego
@Limonene: To bardzo miło, że znasz każdego krytykującego i nas tak zgrabnie podsumowałaś. Chyba nie ma sensu dyskusja z wszechwiedzącymi bytami, daruję sobie więc dalszy w niej udział. EOT
Zmiany tego typu niszczą pewną płaszczyznę komunikacyjną pomiędzy odbiorcami.
@Limonene: myślę, że takim jest ten @HeadH (po odpowiednim rozbudowaniu):
Zmiany tego typu niszczą pewną płaszczyznę komunikacyjną pomiędzy odbiorcami.
Oczywiście - to dobrze, że wychodzą kolejne tłumaczenia klasyków literatury. Nie zmienia to jednak faktu, że kanon pozostanie kanonem i jak polonistka wyjdzie z inicjatywą prowadzenia zajęć, to raczej nie sięgnie po nowe tłumaczenie, a po klasyczne, sprawdzone i omówione. Podobna
Komentarz usunięty przez autora
I nikt wcale nie musial. Ot durna baba i jak durna tak ambitna.
@10minuteman: kary za to, że urodziła się za późno i nie mogła jako pierwsza przetłumaczyć tej książki? Jakby to było pierwsze tłumaczenie to na późniejszą Anię z Zielonego Wzgórza każdy by psioczył
@Limonene:Ale nie jest. "Ania z Zielonego Wzgórza" to, jak sama autorka zauważyła powieść międzypokoleniowa. Zmiany tego typu niszczą pewną płaszczyznę komunikacyjną pomiędzy odbiorcami. Oczywiście można mieć swoje zdanie, jaki to nie jest wspaniały pomysł ale osobiście uważam, że to zmiana niepotrzebna i głupia.
@Limonene: I co w tym złego? Trzy pokolenia operują nazwami i imionami w tej samej formie. Przychodzi wielka Bańkowska z wydawcą łasym na kasę z kontrowersji i stwierdza, że kolejne nie będą się z nimi rozumiały mówiąc o książce bo ona zrobi to lepiej. Tak, czytałem wywiad i rozumiem dlaczego sobie uzbdurała, że to dobry
@Limonene: myślę, że takim jest ten @HeadH (po odpowiednim rozbudowaniu):
Oczywiście - to dobrze, że wychodzą kolejne tłumaczenia klasyków literatury. Nie zmienia to jednak faktu, że kanon pozostanie kanonem i jak polonistka wyjdzie z inicjatywą prowadzenia zajęć, to raczej nie sięgnie po nowe tłumaczenie, a po klasyczne, sprawdzone i omówione. Podobna