Wpis z mikrobloga

Mam takie luźne, chaotyczne przemyślenia...

1) Parę lat temu powstał pod skrzydłami Netflixa film "Bright". Niby żaden tam kamień milowy kinematografii ale dla mnie to PERŁA. Twórcy bez zażenowania zebrali najlepsze motywy z całego dorobku fantasy i wpierdzielili je w realia współczesnej metropolii tworząc coś na granicy pastiszu. Główną rolę grał - o zgrozo - MURZYN a motywem przewodnim było wykluczenie i dyskryminacja mniejszości etnicznych, uznanych za gorsze (oczywiste nawiązanie do społeczności czarnych w USA a więc woke pełną gębą). I co? I wyszło zajebiście. Bardzo wysoko cenię ten film, choć oczywiście ani scenariuszowo, ani aktorsko, ani skalą rozmachu nie może mierzyć się z kolejnym generycznym blockbusterem Marvela a co dopiero porównywać go do dzieł pokroju LOTRA. Nieodzownym atutem obrazu jest natomiast świeżość. Tak świeżość, coś czego od dłuższego czasu w kinie już nie doświadczam. Tak prosty zabieg jak zmiana oklepanego, średniowiecznego settingu na XXI przy zachowaniu całej reszty dobrodziejstw inwentarza stworzyło podwaliny pod całkowicie nowe uniwersum, które można było eksplorować wzdłuż i wszerz. Imagine choćby grę na wzór GTA ale z elementami fantasy (ʘʘ)

No ale #!$%@?, po pierwszej części wyraźnie zapowiadającej sequel nastała cisza i elo, nie chce nam się tego ciągnąć ale macie tu wiedźmina po lobotomii bo w gry graliście to i serial obejrzycie c'nie

2) Pamiętam jak dziś kwik, jaki podniósł się po informacji, że w roli Heimdalla w Thorze osadzono Idrisa Elbę. Łojezu. Przyznam się, że sam wtedy kwiczałem i wieszczyłem koniec cywilizacji zachodu (byłem w wieku korwinowym, wicie rozumicie...). I co? Jakkolwiek Marvel dawno mi się przejadł tak z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że znowu wyszło zajebiście. Jak to możliwe? Marvel kreując Asgard wykreował go w próżni (dosłownie i w przenośni). Poza nazewnictwem oraz imionami bohaterów twórcy odcięli się całkowicie od północnoeuropejskich korzeni bogów nordyckich (masło maślane) przez co zuniwersalizowali mitologię Thora. Dodatkowo całość została jak zwykle zamarynowana w humorze sytuacyjnym i one-linerach co dodatkowo zdjęło ciężar pochodzenia sagi o Thorze i faktycznie stworzyło ten słynny "bajkowy świat gdzie są tęczowe mosty, latające młotki więc i nordyckiego boga może grać również czarny" (to odnośnie tego kretyńskiego argumentu, który za każdym razem wkleja jakiś pajac z tęczowym awatarem). Film ogólnie wyszedł jednak mocno średni, nawet jak na standardy Marvela.

Poza tym, Idris Elba świetnym aktorem jest i nawet jakby grał Macieja Borynę w Chłopach to też by zrobił robotę.

3) Znowu Marvel. Tym razem film Czarna Pantera, również jeden z gorszych z tej wytwórni. Akcja dzieje się w całkowicie wymyślonym państwie Wakanda, otoczonym barierą niewidzialności, gdzie główny bohater nosi wszystko-odporny kombinezon, tworzone wynalazki mogą pożreć i wysrać złomy od Starka, hajsu mają jak lodu i ogólnie są nieskazitelną utopią przy czym pielęgnują swoją kulturę i #!$%@?ą się na dzidy. Niestety, mimo takiego stężenia absurdu, niczym nieskrępowanej wyobraźni zboostowanej solidną porcją grzybów zabrakło miejsca na białych mieszkańców Wakandy. Bo to przecież Afryka a w Afryce biali nie mieszkają i #!$%@?, czego nie rozumiecie.

Podsumowując:

- Lewaczki w dyskusjach jakie się toczą o Lotrze (ale i o innych "dziełach" kultury woke) doskonale wiedzą o co chodzi i w czym jest problem ale palą głupa i rzucają debilnymi argumentami w imię obrony ideologii. Te dyskusje nie są warte kontynuowania, serio.

- Jeżeli nordyckiego boga ma zagrać czarnoskóry i dodatkowo chcesz uniknąć całej kawalkady kretynizmów z tego wynikających to temat musisz solidnie wypatroszyć z wszelkich naleciałości historycznych świadczących o jego faktycznym pochodzeniu a otrzymaną wydmuszkę zapełnić komedią i mruganiem do widza (jak dorzucić trochę niebieskich laserów i robotów to też będzie dobrze).

- Jeżeli nordyckiego boga, w filmie z dużym fanbasem ma zagrać czarnoskóry to musisz wziąć dobrego #!$%@? aktora a nie jakąś melepetę z kółka teatralnego z lokalnego collegu

- Jeżeli chcesz bez skrępowania przemycać swój przekaz to przyzwoitość nakazuje stworzyć coś własnego, wykreować jakiś świat, w którym ustalisz własne zasady, gdzie bez zgrzytów będziesz mógł przedstawić elfa jako czarnoskórego transwestytę i jest całkiem spora szansa, że obraz się nawet spodoba widowni.

Na koniec tak prowokacyjnie zapytam - dlaczego zamiast usilnie wpieprzać czarnoskórych aktorów do niepasujących do nich ról w filmach opartych na literaturze i mitologii szeroko pojętego świata zachodniego, nie można po prostu nakręcić adaptacji jednego ze światowej sławy dzieł literatury afrykańskiej (lub jakiejkolwiek innej) gdzie czarnoskóry aktor będzie czymś absolutnie naturalnym? Nie wiem.


#lotr #bekazlewactwa #seriale #amazon #wladcapierscieni
szejk_wojak - Mam takie luźne, chaotyczne przemyślenia...

1) Parę lat temu powstał...

źródło: comment_1644869920IwA1ijz9aN0oZdIfJ7okeN.jpg

Pobierz
  • 10
Na koniec tak prowokacyjnie zapytam - dlaczego zamiast usilnie wpieprzać czarnoskórych aktorów do niepasujących do nich ról w filmach opartych na literaturze i mitologii szeroko pojętego świata zachodniego, nie można po prostu nakręcić adaptacji jednego ze światowej sławy dzieł literatury afrykańskiej (lub jakiejkolwiek innej) gdzie czarnoskóry aktor będzie czymś absolutnie naturalnym?


@szejk_wojak: Bo pies z kulawą nogą nie wyłoży na to pieniędzy. Zauważ, że teraz powstają niemal wyłącznie remaki, sequele, prequele
via Wykop Mobilny (Android)
  • 17
@szejk_wojak:

Jeżeli chcesz bez skrępowania przemycać swój przekaz to przyzwoitość nakazuje stworzyć coś własnego, wykreować jakiś świat, w którym ustalisz własne zasady, gdzie bez zgrzytów będziesz mógł przedstawić elfa jako czarnoskórego transwestytę i jest całkiem spora szansa, że obraz się nawet spodoba widowni.


Dokładnie to byczq.
@szejk_wojak: pomijasz całkowicie sedno sprawy.

Czy w kinie chińskim obsadza się białych i czarnoskórych aktorów w rolach postaci azjatyckich? Nie. Czy robi się tak w kinie afrykańskim, arabskim, japońskim itd.? Nie. Tylko na Zachodzie jest parcie, żeby postacie białe były zmieniane na mniejszości rasowe, głównie czarnych. Wyobrażasz sobie kwik w mediach, gdyby Martina Luthera Kinga zagrał biały? No właśnie. Nie do pomyślenia. Ale czarną Anne Boleyn i elfy mamy traktować jako
@szejk_wojak dobrze, że w końcu ktoś zwrócił na to uwagę. W Rings of Power nie gra ani jedna "gwiazda" czy też aktor/aktorka o dużym, znanym i powszechnie szanowanym dorobku, tylko same młodsze lub starsze no-name czy aktorzy bardzo epizodyczni. Dodajmy jeszcze zielonych niczym szczypiorek reżyserów z polecenia JJ Niszczyciela Abramsa, bandę bezimiennych scenarzystów i ( na dzień dzisiejszy) fabułę opartą na nowo wykreowanych bądź przepisanych postaciach ( np Galadriela). To nie ma
Jeżeli nordyckiego boga ma zagrać czarnoskóry i dodatkowo chcesz uniknąć całej kawalkady kretynizmów z tego wynikających to temat musisz solidnie wypatroszyć z wszelkich naleciałości historycznych świadczących o jego faktycznym pochodzeniu a otrzymaną wydmuszkę zapełnić komedią i mruganiem do widza (jak dorzucić trochę niebieskich laserów i robotów to też będzie dobrze).


@szejk_wojak: Amen.