Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem psychicznie wykonczony. Pandemia, sprawami personalnymi, zwiazkiem z dziewczyna. Jedynie co u mnie w zyciu jest jeszcze stabilne i satysfakcjonujace to praca i kilka dobrych znajomosci.

Pandemia mnie stlumila kompletnie. Przestalem chciec wiecej, przestalem sie angazowac, czuje sie przez to zagubiony i troche wypalony. Moja zdolnosc podejmowania decyzji jest tragiczna, ale nie wiem co na to mialo bezposredni wplyw - pewnie niska samoocena. Wczesniej glodny swiata, teraz ... sam nie wiem czego chce dalej. Lubie pracowac, lubie cwiczyc. Skupiam sie na pracy, zwiazku, znajomych ale mimo to nie radze sobie i chce zwolnic.

Zwiazek zaczal sie chwile przed pandemia, bylo super, ale zaczelo sie psuc pol roku temu. Nastroje w relacji bardzo mamy chwiejne, raz jest dobrze raz jest zle i oboje o tym wiemy ze cos tu nie gra. Odnosze wrazenie ze bardziej laczy mnie z nia przywiazanie i fakt, ze, jakkolwiek by to nie brzmialo swietnie sie dogadujemy - chwile sie poklocimy, ale szybko dochodzimy do porozumienia (czasami jednak nie). Tyle ze partnerka od niedawna jakby wywierala na mnie presje w decyzjach zyciowych, przeszkadza jej mieszkanie ktore teraz wynajmujemy i chce wieksze mimo ze rozmawialismy wiele razy ze chcielismy odkadac na wlasne m. Takich sytuacji jest wiele. Narzeka na mnie ze tak duzo pracuje i ze zajmuje sie soba a przeciez powinienem poswiecac jej wiecej czasu bo tym przeciez jest zwiazek i milosc, samej ciezko sie zajac soba i gdy ma wolny czas nawet wtedy kiedy ja tez mam to ona jedzie do rodziny 100km od miasta. Lubi miec wszystko ulozone pod siebie, wpada na spontaniczne pomysly ktore swoje kosztuja i bez przemyslenia je realizuje, ja z kolei jestem przeciwienstwem i lubie sobie troche pomyslec zanim cos zrobie. Ostatnio jest bardzo impulsywna, a na dodatek choroba a pozniej smierc jej ojca na poczatku stycznia z ktorym byla bardzo zwiazana mocno ja rozbila do tego stopnia ze boje sie ja zostawac samej. Na mnie to tez ma negatywny wplyw ale mimo ze sam jestem cholernie zmeczony ta cala presja otoczenia, zwiazku i pandemi, staram sie ja wspierac. Zmienila sie bardzo i czasami mam ochote rzucic wszystko i zaczac od zera, a pozniej nastaje nowy dzien i tak jakby bylo znowu normalnie.

Nie wiem co mam w zasadzie robic. Rozsadek mi podpowiada ze czas sie rozejsc, ale zwyczajnie tego nie potrafie bo mimo spięć miedzy nami jakos sie dogadujemy. A moze sam siebie oklamuje? Moze zwiazki wygladaja inaczej? Bo u mnie powazne tematy sa na porzadku dziennym - temat mieszkania, rodziny itp, chcialbym troche zwolnic tempo bo czuje sie jakbym jechal na 6 biegu proste na sciane z napisem "uwaga zawał". Chcialbym z nia o tym porozmawiac ale nie wiem od czego mam zaczac. Czasami sie zastanawiam czy problem tkwi we mnie czy wlasnie w niej? Moze za duzo biore sobie na glowe? Co chwile mi mowi ze musze isc do psychologa i mam wrazenie ze te jej wmawianie wplywa na mnie psychicznie zle bo zaczynam sobie zadawac pytanie "a moze faktycznie jest cos ze mna nie tak?". Jestem w kropce. Nawet jej brat kiedys powiedzial jej przy mnie, ze za bardzo mna steruje, 2 lata temu taka nie byla :/

#logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #620053cf3be9540a5d024758
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 5