Wpis z mikrobloga

Mój stary to fanatyk Półprzewodników. Pół mieszkania zawalone kserówkami podręcznika Jana Hennela. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżącą na ziemi diodę Schottky'ego i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu dioda w nodze.

Druga połowa mieszkania zawalona porozkręcanymi laptopami, starymi zasilaczami, „starymi, dobrymi” radzieckimi miernikami itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich bazarkach w mieście, żeby skompletować wszystkie złomowate woltomierze. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gównach, ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach programistycznych i kręci gównoburze z informatykami, że bez półprzewodników, to oni by sobie mogli co najwyżej fujarkę z marchewki wystrugać itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wywalić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurzył to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu i tak nikomu niepotrzebne te półprzewodniki. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę Domieszka Wodoropodobna, za naspamowanie 10k postów."

Jak jest ciepło to co weekend mierzy koncentracje samoistne w krzemie. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę każe mi to gówno liczyć i jara się każdą zmienioną cyferką. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień wszystkim rozpowiadał, że to przez to, że mi czytał Jana Hennela do poduszki od dzieciństwa.

Przy jedzeniu zawsze nadaje o tym, jakie to złącza p-n są rewolucyjne i za każdym razem temat schodzi w końcu na system edukacji, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr prawdziwi inżynierowie niedostatecznie zarabiajo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Podstawy Elektroniki Półprzewodnikowej żeby się uspokoić.

W tym roku sam sobie kupił na święta oscyloskop. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i rozłożył w dużym pokoju. Założył okulary ochronne i siedział cały dzień przed tym oscyloskopem na środku mieszkania. Obiad (karp) też przy nim zjadł [cool][cześć]

Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na zlot klubu półprzewodnikowca. Nawet mi legitymację wyrobił.

Pojechaliśmy gdzieś #!$%@? za miasto, dochodzimy na pola a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony trzymając ten swój cały elektroniczny złom pod pachą. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy przed sceną i patrzymy na ekranik oscyloskopu. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pieprznął zasilaczem po głowie, że moje słuchawki tworzą szum i fałszują wyniki. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo się wiercę i jeszcze płytkę połamię. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na oscyloskop jak w jakimś zasranym laboratorium PPOM. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak cholera.

Wspomniałem, że ojciec ma w domu pełno starych zasilaczy od laptopów? Nie ma dnia, żeby się kogoś na ulicy nie spytał o to jaką moc ma laptop. Kiedyś ktoś zadzwonił po policję w metrze jak zaczął wyzywać jakiegoś typa, że zamiast się uczyć czegoś pożytecznego w czasie drogi, to tylko przegląda jakieś memy czy coś. Potem dostał zakaz zbliżania się na 10 metrów do wejścia do metra na pół roku, bo po 70 takiej akcji już nawet bagiety się go bały.

Nikt już do nas nie przyjeżdża na święta, bo ojciec zawsze wszystkim kupował podręczniki Hennela i pytał się na wyrywki z losowych rozdziałów. Jak kiedyś wujek Jarek powiedział, że mu ta wiedza nie jest w życiu potrzebna, to matka musiała starego trzymać, bo Jarek by o własnych siłach z mieszkania nie wyszedł.

Koledzy w szkole też zawsze kręcili ze mnie bekę, bo ojciec na wywiadówkach wyzywał nauczycieli, że takie są z nich cwaniaki, a modelu pasmowego metali to by nie narysowali. Raz jak spytał się typa od fizyki o zjawiska występujące przy dużych koncentracjach domieszek, a tamten mu nie odpowiedział, to przez tydzień chodził codziennie do dyrektora i darł się, że domaga się zwolnienia go ze szkoły.

w ciągu ostatnich 3 lat przeprowadzaliśmy się już 7 razy, bo stary ubzdurał sobie, że jest jakimś wybitnym naukowcem i za każdym razem majstruje coś przy instalacji, podpina ten swój zasrany oscyloskop i pierdzieli coś pod nosem, że oho, Kowalscy znowu dużo prądu zużywają. Kiedyś wywaliło prąd w całym bloku na tydzień, bo stary stwierdził, że odkrył sposób na zaoszczędzenie. Popodłączał tam te swoje diody czy inny syf, zrobił obwód i wpiął do skrzynki na dole. Jak tylko wpiął tam to swoje gówno, to coś błysnęło, huknęło i stary z wytrzeszczonymi gałami i spalonymi włosami leżał po drugiej stronie korytarza. Zarząd osiedla kazał mu za wszystko zapłacić z własnej kieszeni, chociaż ten w sądzie twierdził, że to nie jego wina, tylko instalacja była źle zrobiona i prędzej czy później i tak by wszystko wywaliło.

Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec wściekał się na przekupne sądy, zarząd i w ogóle cały świat. Z jego pieprzenia wynikało, że zarząd jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za szurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też tę karę na tonery do drukarek, radzieckie woltomierze czy diody i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. wafli krzemowych za te pieniądze kupić.

Stary do tej pory robi z januszami gównoburzę na forach dla majsterkowiczów o tym, że ludzie zużywają za dużo prądu i on by wszystkim podniósł podatki za to, lub o to, że programiści powinni dużo mniej zarabiać, bo takiej Javy to on się już w podstawówce nauczył, a półprzewodniki to jest zajęcie na całe życie i nie każdy może być potężnym półprzewodnikowcem.

#pasta #heheszki #takbylo #coolstory
  • 1