Lidl >>> cała reszta dyskontów >>> puste półki za komuny >>> biedronka i nie wmówicie mi, że jest inaczej. Co widzisz, jak wchodzisz do Lidla? Wszystko ładnie zamiecione i umyte, oświetlone jak w porządnej galerii sztuki i szerokie, puste alejki, żebyś spokojnie wyminął babcię albo wykręcił wózkiem. Świeże pieczywo pachnie (na dodatek tańsze wieczorem), owoce i warzywa kuszą kolorami, a lodówki pełne produktów wege i bez laktozy/glutenu. Artykuły przemysłowe leżą schludnie poukładane, te na promocji przyciągają wzrok, a gdzie nie spojrzysz, zawsze jakiś pracownik gotowy ci pomóc. Podchodzisz do kasy bezobsługowej, kasujesz się bez problemu, wykorzystujesz kupony i kartę z aplikacji, wychodzisz i słońce świeci jakoś jaśniej. Od razu widać, że niemiecki pan czuwa nad wszystkim, dbając o jakość, czystość i technikę. A Biedronka? Ktoś musiał chyba połączyć polski kult bezsensownego z--------u z portugalską całodzienną sjestą i doprawić niezmienną atmosferą z czasów późnego Buzka. Syf, kiła i mogiła. Alejki zastawione paletami tak, że czujesz się, jakbyś się przeciskał przez kanały w Metrze 2033, podłoga mlaszcze i usiłuje odkleić się od butów, a najkrótsza droga do pieczywa jest zawalona rozsypanymi artykułami przemysłowymi w promocji bez cen. Sasza medytuje nad rozmrażającym się mięsem odpoczywającym koło lodówki, Karyna kłóci się o Brukiew Bożenkę, a kierowniczka wyrwana z filmu Smarzola egzorcyzmuje żula śpiącego koło półki z winami. Podchodzisz do kasy, bo zanim sam się skasujesz, to automat padnie trzy razy i kiera będzie musiała na korbę odpalać. Stoisz 20 minut w kolejce, bo o 18 w poniedziałek, kiedy pół miasta robi zakupy, czynna jest jedna kasa z praktykantką. Permanentnie przegrzane, więc pocisz się w alejce między kasami tak wąskiej, że Żenia stoi i macha światełkami, żebyś się wózkiem nie zaklinował. Szukasz 30 sekund karty Moja Biedronka w portfelu, bo o aplikacji to oni słyszeli, jak studentka prawa z Carlo Rossi i hummusem gadała przy kasie przez telefon (swoją drogą, hałas tam zawsze jak w hucie). Płacisz, potykasz się o kwiatki przy wyjściu i wracasz do domu, żeby zobaczyć, że trzy artykuły są już zepsute, w ryżu łażą larwy, a mleko śmierdzi bełtem. Przynajmniej naklejkę na słodziaka czy innego speerka dostałeś. Szanuj się i przyjaźń polsko-niemiecką, jak sobota, to tylko do Lidla. Adamiakowa, przeproś za EURO 2012.
Nigdy nie rozumiałem w szkole takich osób, po co i dlaczego. W sumie się zawsze zastanawiałem czy to dobrowolna decyzja dziecka, czy po prostu p------i rodzice #szkola #edukacja
Co widzisz, jak wchodzisz do Lidla? Wszystko ładnie zamiecione i umyte, oświetlone jak w porządnej galerii sztuki i szerokie, puste alejki, żebyś spokojnie wyminął babcię albo wykręcił wózkiem. Świeże pieczywo pachnie (na dodatek tańsze wieczorem), owoce i warzywa kuszą kolorami, a lodówki pełne produktów wege i bez laktozy/glutenu. Artykuły przemysłowe leżą schludnie poukładane, te na promocji przyciągają wzrok, a gdzie nie spojrzysz, zawsze jakiś pracownik gotowy ci pomóc. Podchodzisz do kasy bezobsługowej, kasujesz się bez problemu, wykorzystujesz kupony i kartę z aplikacji, wychodzisz i słońce świeci jakoś jaśniej. Od razu widać, że niemiecki pan czuwa nad wszystkim, dbając o jakość, czystość i technikę.
A Biedronka?
Ktoś musiał chyba połączyć polski kult bezsensownego z--------u z portugalską całodzienną sjestą i doprawić niezmienną atmosferą z czasów późnego Buzka. Syf, kiła i mogiła. Alejki zastawione paletami tak, że czujesz się, jakbyś się przeciskał przez kanały w Metrze 2033, podłoga mlaszcze i usiłuje odkleić się od butów, a najkrótsza droga do pieczywa jest zawalona rozsypanymi artykułami przemysłowymi w promocji bez cen. Sasza medytuje nad rozmrażającym się mięsem odpoczywającym koło lodówki, Karyna kłóci się o Brukiew Bożenkę, a kierowniczka wyrwana z filmu Smarzola egzorcyzmuje żula śpiącego koło półki z winami. Podchodzisz do kasy, bo zanim sam się skasujesz, to automat padnie trzy razy i kiera będzie musiała na korbę odpalać. Stoisz 20 minut w kolejce, bo o 18 w poniedziałek, kiedy pół miasta robi zakupy, czynna jest jedna kasa z praktykantką. Permanentnie przegrzane, więc pocisz się w alejce między kasami tak wąskiej, że Żenia stoi i macha światełkami, żebyś się wózkiem nie zaklinował. Szukasz 30 sekund karty Moja Biedronka w portfelu, bo o aplikacji to oni słyszeli, jak studentka prawa z Carlo Rossi i hummusem gadała przy kasie przez telefon (swoją drogą, hałas tam zawsze jak w hucie). Płacisz, potykasz się o kwiatki przy wyjściu i wracasz do domu, żeby zobaczyć, że trzy artykuły są już zepsute, w ryżu łażą larwy, a mleko śmierdzi bełtem. Przynajmniej naklejkę na słodziaka czy innego speerka dostałeś.
Szanuj się i przyjaźń polsko-niemiecką, jak sobota, to tylko do Lidla. Adamiakowa, przeproś za EURO 2012.
#biedronka #lidl #wtf #polska #afera
źródło: comment_164313135557r0fB3Grcx2Khwsbi230d.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora