Wpis z mikrobloga

#samotnosc jest #!$%@?. Niektórzy mówią, że trzeba ją polubić, ale ja nie potrafię. Naprawdę chciałbym się z nią chociaż pogodzić, zaakceptować i do niej przyzwyczaić, ale nie umiem. Staram się, czasem może za słabo, może mógłbym zrobić coś więcej, ale nie jestem w stanie znaleźć w sobie więcej siły. Jestem zmęczony a jeszcze tyle walki przede mną...
Może jestem za słaby i świat w ten sposób próbuje się mnie pozbyć, jednak ja nie mogę się poddać, wiem że jest kilka osób, które bym strasznie tym zranił. Po prostu nie mogę.
Więc trwam mimo pustki w moim sercu i przeżywam dziś kolejny wieczór podobny do wielu przedtem. Niezliczony wieczór gdy zmęczony wracam do domu, w którym nikt na mnie nie czeka, staram się jeszcze przez jakiś czas zająć myśli obowiązkami domowymi, ale nie trwa to długo i zmęczony w końcu padam na zimne łóżko. Jedyne dźwięki to hałasy dochodzące do mnie z rzadka z klatki schodowej. Nie wytrzymuje i zakładam słuchawki. Włączam podcast, jego treść jest nieistotna, nie chcę się niczego dowiedzieć, jego celem jest zdławienie głuchej ciszy, która nieszczęśliwie dla mnie jest tak dobrym nawozem dla mrocznych myśli.
W planach mam kolejne sposoby na okiełznania mojej "towarzyszki", która ponoć jest mistrzynią mędrców, jednak podejmuję je z coraz mniejszą wiarą, zarówno w siebie, innych jak i okoliczności, oraz chyba już słabnącą stanowczością. Naiwny i idealistyczny młodzieniec to chyba znakomity przepis na zrezygnowanego cynika w późniejszym życiu. Zabawne, mimo, że zawsze uważałem się za inteligentną osobę to jednak tyle razy dałem się oszukać zostając z pytaniem o zasadność wartości, w które wierzyłem.
Tacy ludzie jak ja, nieatrakcyjni, wrażliwi mężczyźni nie powinni się rodzić, albo przynajmniej nie powinni dożywać dorosłości. Z perspektywy lat zastanawiam się czy bestialskie zachowanie spartiatów zrzucających słabe dzieci z klifu było rzeczywiście takie bestialskie. Tym zakończę ten i tak już zbyt długi wpis, który przeczyta parę osób lub nikt w ogóle, następnie zniknie on gdzieś w odmętach internetu słusznie zapomniany. #przegryw
  • 30
  • Odpowiedz
@Mlody_jeczmien: znajdź sobie jakieś zainteresowania to ci minie, choćby granie w gierki albo nwm oglądanie seriali xd jakbym miał siedzieć i myśleć o tym jak inni mają fajnie bo mają seks, czy inne tego typu rzeczy, to też bym mógł się dołować tym, a jak jesteś zajęty czymś innym, choćby nawet praca jakaś, czymkolwiek co pochłania uwagę i jakoś się tym interesujesz czy lubisz coś to wtedy o tym nie myślisz
  • Odpowiedz
znajdź sobie jakieś zainteresowania to ci minie, choćby granie w gierki albo nwm oglądanie seriali xd


@Pavulenko: to jedna z tych uniwersalnych głupich rad. Fajnie mieć jakieś tam pasje i robić coś w wolnym czasie, bo daje to satysfakcję i poczucie jakiegoś spełnienia. Jednak pasja nie przytuli po ciężkim dniu, pasja nie da buziaka na dobranoc, pasja nie zaopiekuje się podczas choroby i tak dalej. Gdyby pasje były tym cudownym lekarstwem
  • Odpowiedz
@wykolejony: Ile można to im tłumaczyć..
Prace mam, hobby i pasje wcześniej miałem i też byłem tak samo samotny jak teraz co nie mam pasji ani hobby. To inna sfera, możesz się najeść i minie CI głód ale nie pragnienie.. do jego ugaszenia trzeba wody a nie pęta kiełbasy.
Żeby nie było serek wiejski i lakki twarożek też był jedzony a samotność i depra dalej była.
@Mlody_jeczmien: @Pavulenko:
  • Odpowiedz
@wykolejony: ja jakoś nie umieram i mam się dobrze. @depresyjnydziad: no nie wiem, bo czuję się sam ze sobą dobrze i wcale żadnej depresji nie mam, jestem zadowolony uśmiechnięty, mimo że nikogo nie mam to czuję się wspaniale. Może wasze pasje czy hobby wgl was nie wkręcają jakoś, że robicie coś na siłę jakby to była kara a nie przyjemność. Mi co prawda coś się znudzi po 2 mscach, ale
  • Odpowiedz
@Mlody_jeczmien Jeśli możesz chodzić to idź do osiedlowej pijalki. Choćby na colę jeśli browara na lubisz. Po prostu usiądź, posiedź. Nawet sam. Pój raz, drugi, a zobaczysz że ktoś zagada. Takie miejsce jest świetne na samotność.
  • Odpowiedz
@Pavulenko: masz racje, ale nie wszyscy potrafia sie pogodzic z samotnoscia. Sa rozne charaktery, osobowosci. Kazdy ma inne priorytety zyciowe. Tobie sie udalo, i dobrze bo jest ci lzej, a mi nie. Chociaz probowalem na wiele sposobow i nawet pasje czy marzenia z dziecinstwa, ktore udalo mi sie spelnic nic nie znaczyly. Moze potrzebuje wiecej czasu, tego nie wiem. Na dzien dzisiejszy nie potrafie jej zaakceptowac, pomimo szczerych checi.
  • Odpowiedz
@tomek001: ja bym powiedział, że jakieś magiczne granice typu trzydziestka nic nie zmienią w kwestii akceptacji samotności, jeden się pogodzi, a inny będzie się co raz bardziej żałośnie szarpał (oba typy ludzi są tu w komentarzach), to nie ma nic wspólnego z wiekiem.
  • Odpowiedz
@choochoomotherfucker: @Pavulenko: @depresyjnydziad: bardzo mi się spodoba ta wymiana. Ogólnie @Pavulenko ma rację, to jest zdrowe podejście, ale @depresyjnydziad też dobrze prawi, przecież nie każdy jest taki sam, mamy inne geny, jesteśmy wychowywani inaczej i mamy też inne doświadczenia, ciężko oczekiwać, że każdy będzie reagował tak samo. Problem jest właśnie z dojściem do takiego poziomu docelowego gdzie nie #!$%@? samemu sobie i akceptujesz siebie/aktualny stan swojego życia jakikolwiek by
  • Odpowiedz
@depresyjnydziad: no moze to tez mi pomoglo bo mam taki charakter ze ogolem lepiej czuje sie sam ze soba niz w gronie jakis ludzi, ewentualnie z 1 osoba moglbym czuc sie spoko. Ale jakies wieksze grono ludzi mnie meczy i czuje sie jakbym tracil energie w takim otoczeniu xD Mi to bardziej chodzilo o samo podejscie do zycia. Ze nie ma sensu ani celu sie zadreczac czyms na co nie ma
  • Odpowiedz
@Pavulenko: Bardzo ładnie piszesz, ale mi się nie udaje do tej pory. Może łatwiej byłoby gdybym nigdy nie miał nadziei, ale ja ją miałem i straciłem. Aktualnie postanowiłem skorzystać z pomocy psychologa i seksuologa. Ostatnio też myślę nad rozpoczęciem oglądania seriali i filmów dla zabicia czasu. Problemem w pewnym sensie jest też chyba moja duża potrzeba osiągnięć.
  • Odpowiedz