Wpis z mikrobloga

Wpis numer osiem, któremu nadaję tytuł „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka”. Niniejszy wpis będzie idealnym przykładem, że NAWET SPEDYTOR CZASEM DAJE DUPY ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Wczoraj miałem do odbioru dwa ładunki z Hamburga i dwa auta w tej okolicy. Jeden z ładunków można było ładować w godzinach 8:00-14:00, a drugi miał termin trochę z czapki, bo od godziny 12:30. W poniedziałek po południu stwierdziłem, że zobaczę jak się rozwinie sytuacja we wtorek rano (to jest który samochód szybciej rozładuje, któremu lepiej będzie pasowało tacho itp.).

We wtorek rano obaj kierowcy zgłosili mi, że są rozładowani, a ja w odpowiedzi napisałem żeby jechali w kierunku Hamburga, bo tam będziemy ładowali, a ja za chwilę podam konkretny plan (w ten sposób „kupuję” sobie trochę czasu, bo obaj mieli +/- 1h dojazdu do Hamburga).

Posprawdzałem, policzyłem i zdecydowałem- kierowca A dostał adres i dane do załadunku (dostał ten 8:00-14:00), a o kierowcy B (ten od 12:30) zapomniałem. Około 9:30 dostałem od niego wiadomość „stoję czekam”, zapomniałem o tym, że nie podałem mu adresu załadunku i uznałem, że jest już na załadunku i że o 12:30 zaczną ładować. O 13:00 do mnie napisał „?” co na podstawie naszej dotychczasowej współpracy i zwyczajów uznałem za informację, że nie ładują. No i oczywiście z delikatnym ryjem do klienta „Proszę sprawdzić o co chodzi, bo był FIX na 12:30, jest 13:00, a nie ładują". Klient tradycyjnie odpisał, że już działa w tej sprawie.

Koło 14:30 napisałem do kierowcy czy już załadowali, a on odpisał mi coś w stylu „no przecież nie podałeś mi adresu załadunku”. Serce mi stanęło, zerkam w zlecenie – załadunek możliwy do 15:00. Na szybko zmówiłem pacierz, przesłałem kierowcy dane do załadunku i siedziałem. Nie było najmniejszych szans, żeby zdążył do tej 15:00 na załadunek, ale jeśli miałbym powiedzieć czego nauczyła mnie praca w tej branży, to w pierwszej kolejności wymieniłbym kłamanie, więc siedziałem cicho, pociłem się i nic nikomu nie zgłaszałem.

Kierowca dojechał na załadunek jakoś przed 16:00, zgłosił się w biurze i napisał mi, że chyba jest szansa, że go załadują. Po jakichś 15 minutach kolejna wiadomość, że jest problem, bo nie ma towaru dla niego (zabrało go inne auto). No to piszę do klienta, że nadal nie ładują auta, a w ogóle to teraz powiedzieli kierowcy, że nie mają dla niego towaru, w odpowiedzi znowu klasyka „już dzwonię sprawdzam”.

Następny mail od klienta w stylu „No kurczę słaba akcja, ale faktycznie nie mają już więcej towaru i nie potrzebują auta, musimy anulować zlecenie. Podaj proszę kwotę, która pokryje Twoje straty.” (dzięki bogu spedycja nie z Polski, bo wtedy usłyszałbym zapewne „proponuję pisiąt euro”). No i wtedy wjeżdżam ja cały na biało i mówię:
-No wie Pani, takie rzeczy kosztują... Taki nieprofesjonalizm... 650 EUR piękna pani.(fracht to było 1000 EUR)


Podsumowując – Pani się zgodziła na 600 EUR, a ja jeszcze wczoraj znalazłem alternatywny ładunek ( ͡° ͜ʖ ͡°) (co prawda do załadunku dziś, ale z podlotem ~200km, więc coś tam wczoraj ujechał).

Wnioski z tej historii można wyciągnąć trzy:
1) Jak już wspomniałem- NAWET spedytor czasem daje dupy.
2) 90% ludzi pracujących w tej branży ma w dupie Ciebie i Twoje problemy.
3) A jak Cię złapią za rękę, to powiedz, że to nie Twoja ręka ( ͡° ͜ʖ ͡°).

P.S. Odnośnie ostatniego wpisu o kierowcy, który pobił ochroniarza- sprawa jest w toku i na pewno będzie wpis traktujący o tym.

#bakysspedytor #bekaztransa #zycietruckera
Bakys - Wpis numer osiem, któremu nadaję tytuł „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wil...

źródło: comment_1638974629uMvv6RCf03DUTcpPMsyu8Z.jpg

Pobierz
  • 5
@Bakys To miałeś farta, że załadunek do 15 a przed 16 jeszcze miał kto go załadować. U mnie ważenie tirów do 14 i ani minuty później- 14:01 już mnie w pracy nie ma i nie ma zmiłuj. Spóźniłeś się- Twój problem, wyjazd za bramę i jutro od 7 zapraszam ( )