Wpis z mikrobloga

Wiktor Mrok – „Incel”

Wiktor Mrok powraca z trzecią powieścią kryminalną. Podobnie jak w swoich poprzednich książkach – „Czerwonym parasolu” i „Małej baletnicy” – tak i tym razem autor serwuje czytelnikom historię osadzoną w mrocznej i gęstej atmosferze, okraszoną niemałą dawką okrucieństwa, z plejadą nietuzinkowych bohaterów. Szwarccharakter, tytułowy incel, to pierwszej wody psychopata, który porywa kobiety i znęca się nad nimi w zaaranżowanej sali tortur. W pogoń za sadystą ruszają moskiewscy milicjanci pod przywództwem major Alony Nikiszyny.

Śledzenie tej potyczki dostarcza dużo emocji. Od pierwszych stron wiadomo, że trafiliśmy w mroczny i niepokojący świat przedstawiony. Gdy w podmoskiewskim lesie znalezione zostają okaleczone zwłoki młodej kobiety, śledczy z zespołu major Nikiszyny mają ręce pełne roboty. Wyniki sekcji zwłok i analiza psychologiczna sprawcy przeprowadzona przez profilera szybko potwierdzają złe przeczucia funkcjonariuszy. W rosyjskiej stolicy grasuje wyjątkowo sadystyczna bestia torturująca i mordująca kobiety. I na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Z chwilą, gdy dochodzeniowcy otrzymują zgłoszenie o zaginięciu dwudziestopięcioletniej Lery Siemionownej, stróże prawa zyskują pewność: Wydział Zabójstw musi się zmierzyć z seryjnym mordercą. Czy uda im się wyrwać kobietę z rąk sadysty?

Rozwój wydarzeń obserwujemy z kilku perspektyw: policjantów prowadzących dochodzenie, porwanej kobiety, ale i samego oprawcy. Najbardziej dojmujące są fragmenty opisujące polowania „psychola” – jak śledczy ochrzcili przestępcę – na swoją ofiarę. Przestępca starannie wybiera ją sobie z tłumu, bacznie śledzi każdy jej krok. Żeby uprowadzenie pozostało niewykryte, napastnik zdobywa i analizuje plany rozmieszczenia kamer monitoringu przemysłowego i specyfikę zabezpieczeń samochodowych. Krótko mówiąc, jest świetnie przygotowany...

Mrok przekonywająco odmalował portret czarnego charakteru. To nie typowy, topornie działający damski bokser, ale wyrafinowany, przebiegły sekspredator, cierpliwie osaczający swoje ofiary. Jego życiorys, motywację i zakamarki chorej duszy są nam odsłaniane stopniowo. Autor przedstawia czytelnikowi układankę, w której różni gracze (policjanci, porwana Lera i incel) dostarczają mu drobne, czasem zupełnie wykluczające się tropy pomocne przy poskładaniu historii w całość.

Uwaga dla wrażliwych – „Incel” obfituje w drastyczne opisy przemocy fizycznej, ale i katuszy psychicznych. Cierpienie ofiar psychola jest bardzo realne.

Równie wiarygodnie autor skonstruował bohaterów po drugiej, „dobrej” stronie – Nikiszyna i jej podwładni: Morozow, Ostrowa, Pribłuda to ludzie z krwi i kości. Nie mają skrupułów, nie paraliżuje ich perspektywa starcia z sadystycznym dewiantem. Są zdeterminowani, by go dopaść, czego wyraz znajdujemy także w używanym przez nich języku. Ich dialogi bardzo często są mocne, pełne wulgaryzmów i dosadności. Poznajemy również życie codzienne bohaterów, relacje rodzinne, problemy związane ze służbą w nieokreślonym wymiarze czasowym i charakterem ściganych przestępstw.

Intryga kryminalna „Incela” jest stosunkowo prosta – szybko poznajemy sprawcę, jego ofiary i okoliczności zbrodni. Celem jest teraz ustalenie tożsamości tytułowego incela i złapanie go, zanim zabije kolejny raz. Kibicowanie temu wyścigowi moskiewskich stróżów prawa wywołuje napięcie. Lektura sporego – bo ponad pięciusetstronicowego – tomu mija niepostrzeżenie.

„Incel” to powieść dla wszystkich czytelników szukających mocnego, dosadnego i pełnokrwistego kryminału.

#czytajzwykopem #ksiazki #kryminalne
#incel #blackpill #przegryw #tfwnogf
#rozowepaski #logikarozowychpaskow
Pobierz
źródło: comment_1638389148VJtkTqbFszmuAOzhT8cFFK.jpg
  • 8
**bookiecik_wrazen**

Sięgając po "Incela" zupełnie nie znałam innych książek Wiktora Mroka, a teraz po lekturze - koniecznie muszę nadrobić wcześniejsze jego tytuły. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - "Incel" zrobił na mnie ogromnie pozytywne wrażenie i to pod wieloma względami.

Pomysł na fabułę jest bardzo intrygujący - moskiewski zespół śledczy ma za zadanie rozwikłać zagadkę tożsamości bestialsko zamordowanej, bo torturowanej seksualnie i porzuconej w lesie ofiary oraz odnaleźć sprawcę tek drastycznego morderstwa. Nie
pani_ka_czyta

Zemsta lubi spływać krwią. Nawet, gdy jest urojeniem chorego umysłu. Zwłaszcza, gdy własną ułomność dewiant leczy cierpieniem niewinnych.

Wiktor Mróz zabiera nas do Moskwy i dzieli dramat na plastry. Górna warstwa, widoczna gołym okiem, poprowadzi od okrutnie okaleczonych kobiecych zwłok do policjantów, którzy zrobią wszystko, by nie dopuścić do powtórki. Środkowa niesie ból nie do opisania, szaleństwo dręczonego ciała i umysłu oraz desperację wyrosłą z walki o życie. Najniższa z warstw
zaczytana-kociara

W lipcowe przedpołudnie, niedaleko Moskwy dwie studentki znajdują w lesie zwłoki młodej kobiety. Zawinięte w folię, nagie, zmasakrowane przez zwierzynę, noszą ślady bestialskich tortur seksualnych. Dochodzenie rozpoczyna zespół z moskiewskiego wydziału zabójstw pod przewodnictwem major Alony Nikiszyny.
Szybko okazuje się, że morderca nie pozostawił po sobie żadnych śladów, a wszelkie poszlaki prowadzą w ślepe zaułki. W śledztwo zostają zaangażowane ogromne środki, działania dochodzeniowe wspomaga policyjny profiler oraz Departament „K”, dysponujący najnowocześniejszą
Elizabeta

Po kilku latach milczenia, Wiktor Mrok powraca z nową powieścią. Poprzednia jego książka przykuwała uwagę, ale wyraźnie było widać podział pomiędzy komentującymi. Głosów negatywnych było niemal tyle samo co pozytywnych. Ja należałam do tej drugiej grupy i zdanie podtrzymuję, ale gdybym musiała wybrać, to Incel byłby pozycją numer jeden.

Mrok postawił na przedstawienie czytelnikom zbrodniarza wyjątkowo brutalnego i perwersyjnego, z głęboko chorą psychiką. Czytelnik przekonuje się o tym już na wstępie,
**Barbara_czyta**

Kolejny raz podróżowałam nie wychodząc z domu. Autor przeniósł mnie do Moskwy i zupełnie pochłonął swoją opowieścią.
Dwie młode studentki natrafiają w lesie na zwłoki kobiety zamordowanej w sposób bardzo brutalny. Do rozwiązania sprawy zostaje przydzielona major Alona Nikiszyna i jej zespół. Sprawa jest trudna albowiem morderca nie pozostawił żadnych śladów. Nie mają żadnego punktu zaczepienia. Tymczasem zgłoszono kolejne zaginięcie młodej kobiety … i w tym momencie śledczy już wiedzą, że
dorotbook

Nareszcie! Ileż można było czekać na nową książkę Wiktora Mroka! Oparta na faktach „Mała baletnica” była jednym z lepszych kryminałów, jakie dane było mi czytać. Nie przepadam za fabułami osadzonymi w Rosji, nie czuję kompletnie tego państwa, ale gdym miała znaleźć się kiedyś w Moskwie, to za przewodników chciałabym mieć właśnie „moskiewską ekipę” policjantów, do których powróciłam, jak do starych i dobrych znajomych. Śledczych jest wielu, ale razem tworzą zgrany organizm,
Kamila

W lipcowe przedpołudnie, niedaleko Moskwy dwie studentki znajdują w lesie zwłoki młodej kobiety. Zawinięte w folię, nagie, zmasakrowane przez zwierzynę, noszą ślady bestialskich tortur seksualnych. Dochodzenie rozpoczyna zespół z moskiewskiego wydziału zabójstw pod przewodnictwem major Alony Nikiszyny.
Szybko okazuje się, że morderca nie pozostawił po sobie żadnych śladów, a wszelkie poszlaki prowadzą w ślepe zaułki. W śledztwo zostają zaangażowane ogromne środki, działania dochodzeniowe wspomaga policyjny profiler oraz Departament „K”, dysponujący najnowocześniejszą