Wpis z mikrobloga

@stekelenburg2: nie do końca rozumiem Twoje drugie pytanie. Nie bronię/atakuję tego poglądu, ale tego typu kwestie można rozwiązać podobnie jak ma to miejsce w kodeksie pracy: masz indywidualną odpowiedzialność materialną pracownika za powierzone mu mienie i masz możliwość zawarcia umowy w tej materii między kilkoma pracownikami i pracodawcą za powierzone im wspólnie mienie do wyliczenia się. W państwie pana Hayeka obowiązywałaby więc ustawa gdzie mamy ogólną zasadę że każdy odpowiada
  • Odpowiedz
@esox: przecież moje pytanie nie zawierało żadnego poglądu. Było pytaniem bez tezy, chciałem się dowiedzieć, czy jest jakiś dobry patent na przyjęcie na siebie tej odpowiedzialności.

A jako, że bliższe jest mi prawo karne, to szereg pytań się mi nasuwa, np. czy zgodne z ideą odpowiedzialności indywidualnej byłoby ukaranie kogoś za rozbój, kiedy on był tylko osobą kradnącą, a przemoc stosowała druga osoba? Czy to jest tak rozumiana odpowiedzialność indywidualna,
  • Odpowiedz
@esox: ogólnie chcę powiedzieć, że to ładny sloganik, który może szybko upaść w konfrontacji z trudnymi przypadkami z rzeczywistości.

Ale też nie musi, bo może ja go źle rozumiem.
  • Odpowiedz
@stekelenburg2: spoczko. Mi chodziło o to, że mam indyferentny stosunek do tej tezy i piszę tylko jak by to wyglądało wg mnie :) Co zaś do prawa karnego i podanego przez Ciebie przykładu rozboju to się nie wypowiem, bo dla mnie (jak i dla Ciebie) kwestia jest oczywista - art. 20 KK i wydaje mi się, że o to tutaj mogło chodzić... bo inaczej sobie tego typu kwestii nie wyobrażam,
  • Odpowiedz
@esox: właśnie nie o art. 20.

Chodzi o to, że masz w prawie karnym tak, że jeżeli dwaj zawodnicy wspólnie i w porozumieniu działając wypełniają w sumie znamiona rozboju (mimo, że literalnie jeden wypełnia tylko znamię kradzieży, a drugi pobicia powiedzmy), to odpowiadają za rozbój, mimo, że żaden z nich sam nie wypełnia znamion rozboju.

No i czy taka sytuacja jest dla Hayka akceptowalna, czy nie, bo jednak niesie ona
  • Odpowiedz
@stekelenburg2: przecież tu chodzi o brak przymusu, np ZUS itp. oraz inne, kolektywne akty - narzucane odgórnie.

urodziłeś się, jesteś "solidarny, społecznie odpowiedzialny", choć tego jeszcze nie wiesz i nic nie podpisywałeś
  • Odpowiedz
@stekelenburg2: ja o Hayeku wiem tyle, że miał doktorat z prawa stąd więc moje próby tłumaczenia o co mogło mu ewentualnie chodzić. Z resztą w cytacie masz:

o ile, nie wzięli oni, indywidualnie i każdy z osobna przez uzgodnione działanie takiej odpowiedzialności na siebie


po czym przytaczasz ustawową
  • Odpowiedz
@spluczka: właśnie dlatego pytam o co chodzi i jaki jest zakres stosowania tej formuły.

@esox: no ale to oznacza mniej więcej tyle co napisałem w 1. komentarzu, czyli to, że świadomość stanu prawnego musi czasem być wystarczającą formą przyjęcia na siebie odpowiedzialności zbiorowej.
  • Odpowiedz
@spluczka: no, ale tu jest mowa o odpowiedzialności zbiorowej i steke słusznie zauważył, że czasem tzw. odpowiedzialność zbiorowa jest logiczną oczywistością (przykład współdziałania przy rozboju). Dyskusja trochę dziwna bo przynajmniej dwóch jej uczestników pyta i nie uzyskuje odpowiedzi. Swoją drogą jeśli wiesz skąd pochodzi ten cytat, albo jakie były jego okoliczności to chętnie bym się z nimi zapoznał.
  • Odpowiedz
Pytanie co w tym wypadku z odpowiedzialnością za szkody wyrządzone przez dzieci, osoby niepoczytalne lub czeladników wykonujących pod kierownictwem mistrza?


@esox: zakres odpowiedzialności powinien zależeć od możliwości intelektualnych i emocjonalnych człowieka oraz obejmować takie skutki jego działania, które był on w stanie przewidzieć.
  • Odpowiedz