Wpis z mikrobloga

Eksperymenty przeprowadza się na studentach, bo jest ich dużo i na szczurach, bo są inteligentne.
Ja jako przedstawiciel tej pierwszej grupy byłem ofiarą pewnej szczególnej innowacji dydaktycznej,
która w założeniu miała mnie przygotować do odważnego tworzenia nauki.
Jestem studentem fizyki, lvl 20. Miałem dzisiaj egzamin ustny z mechaniki na pewnej
renomowanej uczelni Rzeczpospolitej Polskiej. Wszedłem do sali nieśmiało trzymając w dłoniach
indeks. Wykładowca powitał mnie, a następnie kazał mi ubrać białą perukę oraz przykleić sobie
sztucznego wąsa. Sam zaś nałożył na głowę siedemnastowieczną perukę, po czym #!$%@?ł mi gonga
w ryj i krzyknął "ty #!$%@? czas jest bezwzględny". W mig zrozumiałem, co mnie czeka. Moje
przebranie miało mnie upodobnić do wielkiego fizyka Alberta Einsteina, zaś moim oponentem był
sam Isaac Newton, który swoim szkalowaniem koncepcji względności czasu zatrzymał rozwój fizyki na
200 lat. Począłem wyprowadzać transformację Lorentza przy tablicy, podczas gdy profesor kopał
mnie i próbował wyrwać mi kredę z dłoni. W momencie gdy chciał złapać mnie za wąsa zirytowałem
się i krzyknąłem, że jego teoria grawitacji ssie, powaliłem go na ziemię i napisałem mu na czole
równanie Einsteina. Profesor był pełny podziwu dla moich umiejętności bronienia prawd fizycznych i
z radością wpisał mi 5+. Kiedy wychodziłem zerknąłem, jak idzie drugiemu studentowi, który miał
minutę, żeby jako Galileusz uzasadnić model heliocentryczny jednocześnie uwalniając się z płonącego
stosu. Dostał 4, bo chociaż poprawnie opisał całą teorię, to miał lekkie poparzenia trzeciego stopnia
  • 1