Wpis z mikrobloga

#adeluzja

Było wczesne sobotnie popołudnie, koło godziny 14:00, gdy Tomek wracał właśnie z pobliskiego miasta swoim Dusterkiem. Zadowolony i zrelaksowany z radością wspominał wizytę u sympatycznej divy, która naprawdę dobrze zrobiła loda i miała fajne cycki w rozmiarze pełne C. Sensownie wydane 100 zł za 30 minut porządnej rozrywki, a przy okazji większe zakupy w centrum handlowym. Wieczór zapowiadał się równie miło. Trzy czeskie lagery (byle nie więcej, Tomek nie znosił mieć kaca ani upijać się w samotności), kolejny sezon serialu ściągniętego z torrentów (nie wydawał kasy, której nie miał za dużo, skoro wszystko, co go interesowało było dostępne za darmo), a na dodatek mama trafiła na targu na piękne renety i upiekła jego ulubioną szarlotkę z kruszonką.

Rodzice Tomka byli typowymi Januszo-Grażynami z małej miejscowości. Z wiekiem Tomek zrozumiał, że nie ma sensu czegokolwiek od nich wymagać, złościć się na nich, są jacy są, nie przeskoczą pewnej bariery mentalnej. Dlatego mocno się od nich zdystansował, przestał być reaktywny i po prostu ignorował głupoty gadane przez matkę czy ojca. Kiwał głową, robił i myślał swoje. Zachowanie takie przyniosło rezultaty. Ojciec i matka kotłowali się między sobą, coraz rzadziej czepiając się syna. W końcu miał stabilną pracę, kupił sobie nowy samochód, zajęty był głównie sobą, dokładał się solidnie do budżetu domowego...

Na początku było źle... Matka, klasyczna Grażyna, kobieta bez większej wartości, skupiona na obrabianiu dupy rodzinie i sąsiadom, czepiała się syna o wszystko. Irytowało go to strasznie, wybuchał, wściekał się, ale zobaczył, że nie przynosi to rezultatów. W necie przeczytał o pewnej metodzie na taką matkę i ją zastosował. Na każde #!$%@? się ponad normę, ubierał się i bez słowa wychodził. Niezależnie od pory dnia, czy warunków pogodowych. Często mu się nie chciało (zimno, ciemno, zmęczenie), ale był konsekwentny. Szwędał się po okolicy, a po kupnie auta, wyjeżdżał posiedzieć sobie w nim i posłuchać muzyki czy obejrzeć film na laptopie. Matkę takie zachowanie na początku szokowało i próbowała się czepiać jeszcze bardziej, ale po paru miesiącach nauczyła się, że jest ignorowana, a każde toksyczne jej zachowanie powodowało, że syn opuszczał dom. Taka tresura dała znakomite efekty, przestała się go niemalże czepiać i skupiła na mężu.

Ojciec Tomka, przegrany Janusz w gównopracy, dający sobą pomiatać wyżej postawionym, spermiarz, białorycerz, nieudacznik życiowy niemal w każdym aspekcie, stłamszony w domu przez żonę, próbował dawać złote rady synowi w stylu: „szanuj kobiety”, albo „pracuj solidnie, żeby szef był zadowolony” albo „nie kupuj nowego samochodu z salonu, kup 20-letniego gruza z rajchu”. Tomek, który nigdy ojca nie szanował, również puszczał mimo uszu pouczenia ojca i po prostu mu nie odpowiadał. A jak ojciec gadał za dużo, to zakładał słuchawki na uszy i podgłaśniał sobie muzykę.

Rodzice, mimo że polaczki, barany i tępaki, dzięki konsekwentnemu postępowaniu Tomka zrozumieli, że na syna ich gierki wpływu nie mają, więc odpuścili. Bo nawet największy kretyn odpuści w momencie, gdy każde jego złe zachowanie jest odpowiednio i szybko oraz systematycznie korygowane. Od tej pory Tomek mógł liczyć na względny spokój w domu, a rodzice zdobywali się nawet na tak wspaniałomyślne gesty, jak przygotowanie dobrego obiadu czy upieczenie ciasta raz na dwa miesiące (matka), czy umycie samochodu Tomka na Wielkanoc (ojciec).

A zatem w owo sobotnie popołudnie wracał Tomek od divy i z zakupów z perspektywą miłego wieczoru. Kilkanaście kilometrów od swojej miejscowości w pewnej odległości zauważył, że na poboczu drogi stoi na światłach awaryjnych jakiś większy samochód, a obok niego ktoś się kręci. Dojeżdżając bliżej rozpoznał stosunkowo nowe BMW X5, a obok niego zauważył młodą, ładną kobietą, w nieco wyzywającym makijażu i ubraniu. Ewidentnie problemem była przebita tylna opona. Droga mało uczęszczana o tej porze, a kobieta stała przy jezdni i machała na Tomka, żeby się zatrzymał. Już miał to zrobić, ale zdążył na szybko przeanalizować sytuację: ktoś, kto porusza się takim samochodem na pewno ma pieniądze na pomoc drogową lub mobilną wulkanizację. Ale może zepsuła się jej komórka? Ależ skąd, nawet jeśli padła bateria, w takich autach nie ma problemu z podładowaniem telefonu z akumulatora. Pewnie więc szuka frajera, który za darmo zmieni jej koło na dojazdowe lub załata zestawem naprawczym i jeszcze odeskortuje do najbliższego wulkanizatora. A co w zamian? Nic! Najwyżej rzucone od niechcenia -dziękuję. „Nie ma mowy szmato, radź sobie sama lub wezwij sponsora, który sprawił ci tę brykę” - pomyślał życzliwie Tomek i celowo docisnął gaz mijając unieruchomione auto i zdziwioną jego zachowaniem kobietę. Mijając ją popatrzył jej długo i dumnie w oczy.

Tomek wrócił do domu jeszcze bardziej zadowolony. Cieszył się, że oszczędził minimum godzinę na pomoc nieznajomej, z której to pomocy i tak by nic nie miał. A doskonale rozumiał, że godzina weekendu to dużo i zamiast zawracać sobie głowę czymś całkowicie dla niego nieistotnym, będzie miał więcej czasu na czillowanie w domu. Uśmiechnął się pod nosem widząc oczyma wyobraźni swojego ojca-przegrywa na jego miejscu, który całkowicie bezinteresownie pomógłby i jeszcze na koniec rzucił januszowe „całuję rączki”. Godność osobista i wygoda własna ponad wszystko - tę lekcję życia Tomek przyswoił naprawdę dobrze.

#wygryw #przegryw #pasta #blackpill
michatok - #adeluzja

Było wczesne sobotnie popołudnie, koło godziny 14:00, gdy Tom...

źródło: comment_163550382966Sc7Zm1KxvQMBRJr5JdDO.jpg

Pobierz
  • 7
@michatok: Brakuje jeszcze finalnej owacji wykonanej przez najbardziej prominentnych bywalców tagu przegryw. Kolejna klęska wstrętnego matriarchatu musi być wszak odpowiednia celebrowana, czyż nie?