Wpis z mikrobloga

Prze-wóz dostawczy z bocianem i inne

czyli

FSO Polonez 2.0 D Turbo/FSO Piedra/FSO Truck i Polonez 1.9 XUD

W latach 70. XX wieku, kiedy projektowano i wdrażano do produkcji następcę Polskiego Fiata 125p, to jest Poloneza, planowano rozwinąć żerańskie zakłady dwuetapowo: najpierw zbudowano linię produkcyjną na potrzeby przyszłego modelu, a następnie miano zbudować nowy zakład produkujący na licencji silniki do auta. Wskutek cięć finansowych zrealizowano tylko pierwszy etap; drugi rozwiązano w sposób iście prowizoryczny, to jest pożeniono nowe nadwozie ze starą mechaniką, na czele z ochłapem 1.5/75KM, i późniejszymi 1.5/82 KM i 1.6/87 KM. Wprawdzie stosowano jednostkowo silnik 2.0 DOHC, czyli ten który miał docelowo napędzać auto, jednak poza pojedynczymi egzemplarzami borewicza/ochódzkiego dla szych czy służb czy pojedynczymi sztukami krótkoseryjnego Coupe, nie stosowano go masowo.

W tej sytuacji postanowiono poszerzyć ofertę o silniki Diesla; podobnie jak przy śmietniku 125p z dieslem VW importowano dyszle do samochodu, chociaż wcześniej próbowano zaadaptować wczesną wersję 4C90, czyli rodzimą Andorię – jak się okazało, jednostka była za ciężka (ważyła 230kg), ledwie mieściła się pod maską i odbierała jakąkolwiek dynamikę, toteż dalsze próby zaniechano. Postanowiono opracować własny klekot , na bazie fiatowskiego benzyniaka .


Pierwszy prototyp mieścił się w komorze silnika i był oszczędny, jednak miał problemy z przegrzewaniem – tą wadę usunięto w drugim prototypie, który także nieco stracił na wadze względem wcześniejszej wersji (155 i 150 w wersji II). Plany produkcji poniechano.

Pierwszym klekotem montowanym „seryjnie” był pochodzący z zakupionej partii około stu – lub 300 według niektórych źródeł - silników turbodoładowany motor firmy VM Motori… Słowo wyjaśnienia, gnojowniki od tej włoskiej firmy, będące obecne także – krótkoseryjnie - między innymi pod maską AMC Eagle’a, Rovera SD1 czy jednego z prototypów Lamborghini LM002, były jednostkami służącymi do napędzania maszyn stacjonarnych a nie samochodów; ze względu na swoją budowę – każdy cylinder miał osobną głowicę – i charakterystykę pracy nieprzystosowaną do napędzania aut, rozrzutniki gnoju tej konkretnej firmy zyskały opinię awaryjnych i trudno naprawialnych silników.

Wracając, pod maskę pornoleza trafił motor 2.0/84 KM. Samochód otrzymał most o innych przełożeniach, emblemat 2.0D na tylnej klapie i ikonkę świec żarowych w miejscu ssania na zegarach w desce rozdzielczej; pozostałe elementy były niezmienne względem benzynowych egzemplarzy, poza obrotomierzem, który zwyczajnie wyrzucono. Polonez po tej „kuracji” cechował się „nieco” lepszymi osiągami, spalaniem względem benzynowej wersji oraz podniesieniem tyłu mające przyczynę w pogorszeniu rozkładu mas. Tak przygotowane borewicze oferowano w 1984 roku; ze względu na swoją cenę, podatność na przegrzewanie i awaryjność, która frustrowała mocniej przy możliwości zakupu części tylko za dolary, nabywców znalazło około 100 aut. Do dzisiaj miało przetrwać ledwie kilka egzemplarzy.

Drugim silnikiem, „oferowanym” w 1988 roku w eksportowej wersji MR87 Akwarium, to jest Primie, był turbodiesel Fratelli Negri Motori; gotowe auto sprzedawano jako FSO Piedra. Historia Piedry, a w sumie to Mierdy bo na takie miano bardziej zasługuje


jest dosyć prosta, choć była owiana przez długi czas mgłą tajemnicy – ówczesny belgijski importer FSO postanowiło nabywać od FSO gotowe Primy i we własnym zakresie je doposażać w boćka , pochodzącego ze wspomnianego FNM i z dołożoną turbiną autorstwa Mitsubishi i Piaggio. Z ostatecznych planów wyszło gunwo - partia zakupionych i zeswapowanych 23-25 Prim nie cieszyła się zainteresowaniem kupujących; dość powiedzieć że część eksportówek nie miało zmienionych znaczków, poza tymi kilkoma egzemplarzami, które służyły jako auta demonstracyjne w salonach. Do naszych czasów miało przetrwać około 10 egzemplarzy, z czego 2 miały wrócić n̶a̶ ̶s̶t̶a̶r̶e̶ ̶ś̶m̶i̶e̶c̶i̶ do Polski.

Konwersja w FSO Piedra polegała na wymontowaniu ochłapa i wsadzeniu motora FNM AT60 o pojemności 1.3 (dokładnie 1366ccm) litra i mocy 60 KM. Ponadto we wnętrzu, w miejscu radia, montowano wskaźnik doładowania. Z zewnątrz Mierda otrzymała nowy znaczek, nieobecny na większości egzemplarzy. O mechanice niewiele wiadomo poza tym iż prawdopodobnie została seryjna, jednak dostosowana przez garażowe patenty do dizla . Podobnie jak VM Horrori , tak i motor FNM był kapryśny – dość powiedzieć że w stanie działającym miał dużo gorsze osiągi od seryjnej sieczkarni , no i cierpiał na ten sam problem co VM Huiori - silnik z motorówki przegrzewał się i nie nadawał się do napędzania auta, przez co awaryjność była gorsza od tej z OHV.

Ostatnim, i jednocześnie najbardziej udanym swapem był montaż silnika XUD 9 produkcji PSA. Motor przy pojemności 1.9 litra osiągał moc 70 KM. Pomimo teoretycznie niższej mocy od ochłapa, to motor cechował się nienajgorszą dynamiką i niższym spalaniem. Historia montażu XUDa sięga początków lat 90. – wówczas to, podczas premiery nowego MR91 czyli wąskiego Caro , na targach zaprezentowano prototyp napędzany klekotem. Do seryjnej sprzedaży dyszel wszedł w 1992 roku, trafiając do modelu Caro i Truck; do prototypowego Analoga także wsadzono ten silnik. Silnik był obecny w osobówkach do 1997 roku, zaś ostatnie dostawcze Trucki zmontowano z tą jednostką w 2003 roku, wraz z ostatnią partią Trucka Roya. Osobowe poldki nosiły oznaczenie na klapie 1.9 GLD, zaś Trucki – 1.9 D.

alejakto a co z plusem hehe

Jeśli chodzi o ścierwoplusa , to sprawa przejawia się prozaicznie – diesle XUD trafiły do prawdziwej najlepszej budy czyli Trucka, gdzie także zamontowano seryjnie wspomaganie kierownicy; osobowe abominacje były pozbawione klekota . Te szmatoplusy które są rzadko dostępne na sprzedaż z XUDem, są po zwyczajnym swapie.

Podobnie jak wcześniejsza seria z VM Horrori , tak i pornolez z XUDem doczekał się kilku zmian – zaadaptowano układ napędowy do nowej jednostki montowanej wzdłużnie


zmieniono dyferencjał w tylnym moście – skrzynia była taka jak w ochłapie, wzmocniono przednią część karoserii aby się nie łamała za szybko pod ciężarem, no i wskaźniki – w wąskim Caro zmieniono ikonkę ssania na tę świec żarowych i wywalono obrotomierz, zaś w szerokim – ze względu na bardziej rozbudowany zestaw kontrolek, które i tak w większości nie służyły do niczego – dodano zamiast niego „gustowną” zaślepkę z logiem FSO. Co ciekawe, przy zakupie była opcja dołożenia obrotomierza w szerokim Caro, jednak z niej rzadko korzystano – częściej dokładano „obrotek” we własnym zakresie. Co ciekawe, hamulce firmy Lucas były nadal za dopłatą, nawet w momencie wprowadzenia tego systemu hamulcowego seryjnie. Pewną ciekawostką jest fakt iż – w myśl niepisanej zasady – przeciętny pornolez potrafił mieć trzy ochłapy, zaś jeden XUD – trzy budy.

Ze względu na swoją seryjność najłatwiej można spotkać Trucki i Caro z XUDem. Sam silnik, pomimo wibracji osłabiających karoserię oraz uważania przez część użytkowników za hałaśliwą jednostkę, jest jednak prawdopodobnie najlepszym wyborem do pornoloneza - jest pancernej konstrukcji, mało pali, jest całkiem dynamiczny, no i nie jest overrated w stosunku do silników Rovera. Co ciekawe, sam XUD był tańszy od K-Series Rovera – przykładowo, w 1996 pornolez z ochłapem kosztował 19900, XUD 24600, zaś łutututu 25400 złoty. Inną sprawą jest to, że wcześniejsze VM Motori czy FNM nie nadawały się do napędzania jakiegokolwiek samochodu…

Słowem podsumowania, ze względu na fakt mniejszej lub większej seryjności, najwięcej przetrwało wersji osobowej i Truck z XUDem; wcześniejsze wersje, to jest z gnojownikami VM Motori oraz FNM, ze względu na jednostkowość produkcji i większą awaryjność samochodu aniżeli tego z ochłapem, są niespotykane w naturze. Sam prototyp żerańskiego klekota przetrwał i obecnie znajduje się w Muzeum Techniki. Obecnie Polonezy z silnikiem PSA są ciekawą alternatywą dla powszechnych sieczkarni oraz wypluwaczek uszczelek , budzącym zdziwieniem nie tylko na stacji paliw.

#autakrokieta #polonez #samochody #motoryzacja #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki #fso #prl

SonyKrokiet - Prze-wóz dostawczy z bocianem i inne

czyli

FSO Polonez 2.0 D Turb...

źródło: comment_1635011545lFuAwZUj9IMRDwNHqijfUV.jpg

Pobierz
  • 26
  • Odpowiedz
@SonyKrokiet: mój ojciec miał #!$%@? caro z XUD na wypasie. Obrotomierz, wspomaganie, elektrycznie regulowane lusterka i przednie szyby w prądzie (i chyba szyberdach z tego co kojarzę) ( ͡° ͜ʖ ͡°) nie wiem dlaczego, ale mieliśmy z pięć razy wymienianą tylną klapę i w każdej, prędzej czy później, urywało się ucho od zamka xD Tata w końcu się wkoorwił i ostatnią klapę przewiązał sznurkiem od snopowiązałki
  • Odpowiedz
@SonyKrokiet jako ciekawostka mogę dodać swój przykład w rodzinie. Mój tata w 97 roku kupił Poloneza atu 1.9 gld. facet w salonie twierdził, że tylko 8 szt takich aut zrobili. Problemem był brak wspomaganie, nie było miejsca. Tak jak napisałem, atu diesel a nie Caro ;). Pamiętam, że jak wystawił w gazecie ogłoszenie to poszło szybciej niż na olx teraz za darmo ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • Odpowiedz