Wpis z mikrobloga

@goferek: Od dawna postuluję, żeby osoby sprawujące władze w miastach miały zakaz korzystania z samochodów. Jednym z filarów rozwijających się miast jest transport publiczny a urzędnicy mają to w dupie skoro wsiadają w samochodu zamiast czekać na spóźniający się autobus, na przystanku który może jest ładny ale ni #!$%@? nie chroni przed wiatrem/śniegiem/słońcem. Dodatkowo urzędnikom którzy przyklepują zakup pojazdów bez klimatyzacji montowałbym biurka w tramwajach, tak by przez cały dzień pracy
@JohnFairPlay może i w czerwcu większa szansa powodzenia, ale z domyslu ludzie na rowerach mają jeździć cały rok, niezależnie od pogody. Widziałem, że w Danii tak jeżdżą, ale w Polsce na bank nie dożyję w ogóle takiej ilości rowerzystów, jak w Europie zachodniej.
@goferek Dla przykładu mogliby jako benefit w pracy opłacać urzędnikom bilet miesięczny, nie wierzę, że to byłby jakiś kosmiczny koszt dla miasta, a byłby to dobry przykład. Ale po pierwsze to trzeba chcieć, pewnie pieniądze by się znalazły, ale nie ma woli, no i jaśnie państwo przecież się tak nie poniży, żeby jeździć autobusem.
@goferek: u mnie samochód stoi 5 dni w tygodniu zazwyczaj. Dziś tak wypadło, że wziąłem. Walić, to tylko kolejne święto w ramach "przypomnienia" o ekologii itd. Nie traktowałbym tego dosłownie.

A urzędnik to często taki smutny robol jak my wszyscy. Nawet nie widzi petentów/klientów. Ot przerzuca papiery i wypełnia tabelki, bo szef każe.

Hejtowałbym tylko durne baby w okienkach (ale tylko te durne, bo takie spoko też są, i to tak