Wpis z mikrobloga

– Tak jest! – zawołał szewc młodszy. – Co nam do panów sprawek! Siadaj, majster. Nam buty robić! – Walnął młotkiem z furją. – Buty, buty,buty!

– A zaszyj se jadaczke, jak z klijentami godom!

– Słyszy przecie, że nie sapagi obstalować przyszli! Pana pan tyko obchodzi, pan depcze po narodzie. To i sapagi twarde, ciężkie do tego mieć musi – my szanownym klijentom już tu pancerne podeszwy naszykujem, żeby mocniej i wygodniej nas deptali. Siadaj, majster, do roboty! Buty nam szyć!

– Puknij se tym młotkiem, taką se rewolucję w mózgownicy zrobić możesz, taką rób – twój łeb, twoja krew. Boże mój, a jak se pomyślę, że tacy niedowydrzeńcy wezmą się za młotkowanie czach cudzych – ot, wyklepiesz naród nowy i panów nowych: kwadratowych, trójkątowych, półkolistych, w ząbek, kącik i na krzyż – ludzi od jednego kopyta – to i będziesz miał raj

jednokopytny!

– A żebyście wiedzieli! Raj! Że jeden młotkowy drugiemu młotkowemu nie będzie musiał na podrywki buta glansować i nie będzie byle merdak w futrze sturublowem stawiał majstra na baczność, że mu może łaskawca złamańca ze zgniłosierdzia swojego łysopańskiego rzuci! Wot i racja jednokopytna! Bo jak nie, to zawsze majster-klajster znajdziesz kogo z

inszego, lepszego kopyta obtłuczonego, żeby mu w pas się kłaniać i klepę przed nim lizać!

Majster za głowę się złapał.

– To taka twoja zadra głębidupna! To cię gryzie w duszy flakiem fastrygowanej, że są na ziemi ludzie wyżsi, że patrzeć w górę ci na nich trzeba. To jest gwóźdź rewolucji: zmłotkować ich w glebę, coby więcej ponad cię nie wystawali! Z tego rewolucja wasza – ze wstydu! Z ambicyj przefermentowanych, w dusztruciznę obróconych! Miast samemu w pany iść

i nad narodem stanąć, zjeb wszystkich na swój niż!

– Horror, horror, horror! – zawołał młodziak i cisnął ćwierćbutem aż pod powałę zakopconą. – W pany iść! A co za różnica, kto nad kim z batem z rubli ukręconym stoi, póki są stojący i są klęczący?! Ba, ale żeby w ogóle ambicyje owe szło ziścić...! Przez to przeca leworucja konieczną, że choćbyś miljon butów uszył, i tak z nory tej ciemnej nie wyljiziesz, i choćbyś milijard

butów uszył, na żadne salony cię dzięki temu nie wpuszczą. Praworucja trzyma rząd! Szewcem się urodził, szewcem zemrze. Zamarzło!

– Przepraszam – się wtrąciło się – możecie mi chociaż rzec, dobry człowieku, gdzie tę wdowę po Wucbie znajdę?

– Na Stacji Olchon w zajeździe żydowskim gotuje – rzucił majster i zaraz na powrót obrócił się do czeladnika. – Miljon butów! A wy byście chcieli na takie salony ambicjować, gdzie za szycie butów wpuszczają? No to masz! – Kopnął jeden, drugi, trzeci buci zezwłok. – Włala! Se tu zaraz salony szewskie urządzim! Dziwki szewskie sprowadzim, wódką szewską polejem,

szewski raj jednokopytny zaordynujem. Będzie równo, brudno i g---o!


Jacek Dukaj, Lód

#dukaj #dukajnadzis #cytaty i trochę #antykapitalizm #neuropa #4konserwy (z braku lepszego tagu, ale liczę że widownia ta sama)
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach