Wpis z mikrobloga

Ogurkolandia 2018 #abcf1 zapraszam do obserwowania :)

Debiut Charlesa Leclerca, Sebastian Vettel przegrywający tytuł w swoim domowym żwirze, Robert Kubica wraca do Formuły 1 w roli rezerwowego, a Fernando Alonso w końcu otrzymuje normalny silnik. Sezon 2018 na tle późniejszych lat nie był wysoce emocjonujący, ale posiadał kilka fajnych momentów. Jednym z nich, jak zawsze, były występy ogurów, czyli kierowców, którzy zajmują cenne miejsce w Formule 1, samemu nie posiadając zadowalających umiejętności. Zapraszam was serdecznie na kolejną edycję Ogurkolandii, przegrywów danego sezonu.

Artykuł można przeczytać również na stronie abcf1world

Program juniorski Red Bulla, czyli Brendon Hartley

Gdzie jedni wymieniają swoich partnerów/partnerki jak skarpetki, tak program juniorski Red Bulla tasuje pulą dostępnych kierowców. Do tej pory w tej talii kart było całkiem nieźle. Buemi, Vergnie, Kvyat…te nazwiska na przestrzeni swojej przygody z F1 coś sobą reprezentowały. Jednak Rosjanin w 2017 roku wykazywał się tylko z tej negatywnej strony.

Torpeda odrzucona z talii, Helmut Marko pewny siebie próbuje dobrać kolejną kartę a tu…nie ma młodzików. Trzeba się ratować. Otwiera szufladę z gratami, znajduje zakurzone opakowanie i wyjmuje z niego kolejny komplet do gry, sprzed około 10 lat. Wyjmuje kartę, która swoją karierę związała z zupełnie inną serią motoryzacyjną. Tym nowo dobranym okazał się Brendon Hartley.

Czy kierowca wzięty żywcem z wyścigów długodystansowych miał szanse się wykazać? Oczywiście. Jednak nie zapominajmy, że został wyrwany „ze swojej profesji” w zupełnie inne miejsce. Nowozelandczyk nie podołał wyzwaniu i zdobył tylko cztery punkty. Przy 29 punktach Pierra Gaslyego wygląda to…zapewne wiecie, możecie dokończyć sami.
Na pewno zasłużył na miejsce w Ogurkolandii, ale nie z powodu tego, że był ogurem. Tak, skąd przybył zdobywał spore sukcesy, takie jak dwukrotne mistrzostwo WEC i dwukrotne zwyciężenie w 24h Le Mans. W Formule 1 nigdy nie powinno go być, lecz jako kierowca związany przez wiele lat z Red Bullem „dostał propozycję nie do odrzucenia (a dokładniej mówiąc, głupio było odrzucić)”.

“Sieroża” Siergiej Sirotkin

Ulubieniec polskich kibiców w sezonie 2018. Powodów niechęci wobec jego osoby były oczywiste. To on wygryzł Roberta Kubicę z fotela podstawowego kierowcy, dzięki wsparciu sponsorskiemu SMP Racing. O formie Roberta w Formule 1 po wypadku w Ronde di Andora opowiedziano już wiele, prezentując różne opinie na ten temat. Jednak wydaje się, że bezapelacyjnie Siergiej był gorszym wyborem pod względem umiejętności. Paydriverstwo czasami nad tymi wartościami wygrywa.

Rosyjski kierowca nie dostał obrego narzędzia pracy. FW41 było bardzo słabe, choć nie ma nawet porównania z przyszłoroczną tragedią. Bolid Siergieja Sirotkina w stanie rywalizować i regularnie walczyć o kwalifikację do Q2. Z wyścigami było już gorzej, ale w sprzyjających okolicznościach dało się coś zrobić. Ostatecznie Lance Stroll zdobył aż 8 punktów, a Siergiej tylko jeden i to tylko dzięki dyskwalifikacji Romana Grosjeana.

Poza kilkoma błyskami talentu Rosjanin był po prostu nijaki. W wypowiedziach tak skromny, że aż niecharyzmatyczny. Pusta przestrzeń wypełniająca stawkę Formuły 1. To już Nikita Mazepin jest znacznie ciekawszy i barwny. Finansistom Rosyjskim również się to nie spodobało. SMP ucięło dofinansowanie na przyszły sezon (mimo poprzednim zapowiedziom) i po zakończeniu sezonu wyleciał z hukiem, ku polskiej uciesze. Carewicz Putin stracił Siergieja, nie musiał się martwić brakiem swojego protegowanego w stawce. Torpeda wróciła.

Williams

Po zajęciu piątego miejsca w klasyfikacji konstruktorów w 2017 roku zespół Williamsa ogłaszał wśród dziennikarzy i mediów, że idzie po czwarte miejsce. Kiedy przed widownią była przedstawiana nadzieja na lepsze jutro, a za kurtyną proces rdzewienia, który trwał już kilka lat, zaczął coraz bardziej wydawać swoje owoce. Przed rozpoczęciem sezonu dochodziło coraz więcej głosów, że „to nie pyknie”, a na zatrudnieniu Siergieja Sirotkina zamiast Roberta Kubicy, wyszli bardzo źle wizerunkowo, bo Polak był już pewniakiem, kiedy do jednego paydrivera w zespole dołączył drugi paydriver, made in Russia.

Przyszła rywalizacja na torze i o mój Boże, co to był za złom. Ósme miejsce Lanca Strolla w Baku, 9 i 10 miejsce na Monzy (dzięki dyskwalifikacji Grosjeana) i to tyle. Osiem punktów legendarnego zespołu i ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Może pomyj wylano na funkcjonowanie zespołu, oraz bolid FW41, który został ogłoszony taczką. Myślano wtedy, że niżej upaść już ten zespół nie może, a gorszy bolid już nie powstanie. Srogo się przeliczyliśmy.

Marcus Ericsson

Bolid Saubera w końcu dawał możliwość walki w sprzyjających okolicznościach. Tak zakończyła się 49-wyścigowa passa Marcusa bez punktów, kiedy to utrzymując bardzo dobre tempo na twardych oponach, ukończył te pięćdziesiąte Grand Prix Bahrajnu na dziewiątej pozycji.

Lecz na horyzoncie jawił się on. Nowy teammate. Z maluteńkiego Monako. Yup. Charles Leclerc. Gdzie ogurek coś tam w Sauberze może, to młody talent jest w stanie znacznie więcej. Szwed był złomowany everywhere and everytime. W klasyfikacji kierowców zakończyło się to stosunkiem punktów 39:9.

To był koniec przygody Szweda w Formule 1, po której przeszedł do serii Indycar. I trzeba powiedzieć wprost: ta decyzja była bardzo dobra. Jest tam solidnym kierowcą środka stawki, gdzie wygrał dwa wyścigi i dwukrotnie kończył ściganie na drugiej pozycji. Po 10 wyścigach sezonu 2021 zajmuje wręcz rewelacyjne piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.

Awaryjność bolidu Daniela Ricciardo

Red Bull Daniela Ricciardo istną katastrofą, z techniczno-wytrzymałościowego punktu widzenia. Osiągi bolidu stały na odpowiednim poziomie, ale to nie ma żadnego znaczenia w sytuacji, gdzie bolid nie jest w stanie przekroczyć linii mety.
Osiem nieukończonych wyścigów na dwadzieścia jeden. W dziewiątym awaria systemu MGU-K wydarzyła się na ciasnym torze w Monako, co było szczęśliwym zbiegiem okoliczności, gdyż w normalnej sytuacji byłoby po wyścigu, a w tym przypadku Australijczyk go wygrał. Czyli razem 9 na 21. Statystyka rodem z lat 70 czy 80, gdzie takie sytuacje były na porządku dziennym.

Przy Maxie Verstappenie, który miał tylko trzy nieukończone wyścigi, Daniel wygląda bardzo miernie. Nie ze swojej winy. A poza awariami wcale nie było lepiej. Coraz większe stawianie czerwonych byków na Holendra spowodowało, że Dan zdecydował się na szukanie nowego miejsca. Z punktu widzenia kibica w 2021 roku możemy powiedzieć, że okazało się to złą decyzją. Wolność kosztem wyników. Po dwóch sezonach spędzonych z Renault (na poziomie OK), nie jest w stanie dogonić młodego Lando Norrisa w swoim Mclarenie. A tą smutną przygodę zapoczątkował sezon 2018…

Romain Grosjean

Poprzedni rok dla francuza był de facto ostatnim dobrym w Formule 1. Bolid Haasa VF-18 okazał się najlepszym w całej historii najmłodszego zespołu w Formule 1. Udowodniono to w już pierwszym wyścigu w Australii, gdzie przez pewien moment Kevin Magnussen i Romain Grosjean zajmowali czwartą i piątą pozycję. Katastrofa pit-stopowa sprawiła, że zaprzepaszczono szanse na znakomity wynik.

Gdzie duński kierowca był w stanie wstać z kolan już w kolejnych zmaganiach, tak Romek przy wstawaniu stracił równowagę i twarzą zaorał podłoże. Samowyeleminowanie się za safety carem podczas Grand Prix Azerbejdżanu. W Grand Prix Hiszpanii drifting into reszta stawki.

Francuz zapunktował dopiero w pod koniec pierwszej połowy sezonu podczas wyścigu w Austrii. A posiadał przecież czwarty najlepszy bolid z tej stawki! Od tego momentu już radził sobie znacznie lepiej, ale i tak te zaległości sprawiły, że zakończył sezon z czternastym miejscem w klasyfikacji kierowców.

Haas skończył jako piąty w klasyfikacji konstuktoróyw. A posiadał wszelkie argumenty, by być czwarty. Tempo kwalifikacyjne znakomite, wyścigowe również niczego sobie. Kevin Magnussen wyrobił normę na czwarte miejsce. Romain wyrobił normę godną ogura. Jego zła forma na początku zaprzepaściła szanse zespołu na znakomity rezultat.

Stoffel Vandoorne, czyli o ogurze, nieogurowatym

Belg przychodził do Formuły 1 jako mistrz GP2 z 2015 roku. Rok 2016 spędził w japońskiej Superformule, ale udało mu się wystąpić w jednym wyścigu F1: jako rezerwowy Mclarena w Bahrajnie. Zaprezentował się świetnie: zdobyć punkt tak słabym bolidem w debiucie, to szapoba. Kiedy dołączył do Mclarena w 2017 roku i odchodził po zakończeniu drugiego sezonu startów, jego jedyną przeszkodą była…

Legenda. Fernando Alonso był teammatem Stoffela. Hiszpański kierowca przyćmił swoją osobą Belga, który żegnał się z Formułą 1 z powszechną opinią „ogura”. Na każdy dobry występ Belga, przypadał lepszy Alonso. Na każdy wynik korelacja się powtarzała. Jeżeli występuje się w blasku reflektorów samca Alfa, to Beta zawsze wypada źle. Tylko czy te reflektory pokazały prawdziwy obraz? Czy Stoffel Vandoorne był „ogurem”?

Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie, jaki poziom prezentuje bardzo dobry kierowca, jaki poziom przeciętny, a jaki ogur. Skupmy się na sezonie 2018. W punktach wygląda to bardzo słabo 49 do 12. W kwalifikacjach całą pulę zgarnął Alonso, nie oddając żadnego Grand Prix, lecz warto zaznaczyć, że podsumowywując każde kwalifikacje, to Belg tracił tylko około 0.4 do dwukrotnego Mistrza Świata. Do tego wszystkiego warto uwzględnić gruby kaliber, jakim jest Fernando Alonso, oraz jego doświadczenie, względem młodziana.

Po odejściu z Formuły 1 Stoffel Vandoorne (po początkowych kłopotach) dobrze odnalazł się w Formule 1. W porównaniu do Fernando Alonso wypadł bardzo słabo, na pewno wiele mu brakuje to zostania kierowcą na tak wysokim szczeblu, ale czy jego wyniki świadczyły o ogurstwie, czy tylko przeciętności? Werdykt pozostawiam wam.

Ostatnia część tej serii powstała w styczniu tego roku, więc trochę długo. Jeżeli chcecie czekać odrobinę krócej na sezon 2017, to dajcie znać. Poniżej 2 poprzednie części

Ogurkolandia 2019
Ogurkolandia 2020

Pozostałe social media abcf1world:

Strona ABCF1: https://abcf1world.wordpress.com
Twitter ABCF1: https://twitter.com/abcf1world
Facebook ABCF1: https://www.facebook.com/AbcF1World/

#abcf1 #f1 #formula1
jaxonxst - Ogurkolandia 2018 #abcf1 zapraszam do obserwowania :)

Debiut Charlesa L...

źródło: comment_16305984079MSps24UIcUSa3e8oOLyYq.jpg

Pobierz
  • 4
@jaxonxst: Seria ciekawa - poza pierwszym rokiem, gdzie język był okropnie rynsztokowy, ale moim zdaniem nazwa nie jest do końca trafiona. Rozumiem intencje, ale ogórem, albo się jest, albo nie. No i nie może nią być sytuacja, bo to przecież bez sensu, to określenie przecież stricte dotyczy kierowców. Bardziej by pasowało porażki/niespodzianki konkretnych sezonów. No i ten celowy błąd ortograficzny w tytule IMO wygląda słabo.
Nie mniej czekam na kolejne odcinki